WNK, Warszawa 2015.
Atmosfera świąt
Kot Bob to prawdziwe zwierzę medialne i bohater nie tylko pod względem literackim. Kiedy przybłąkał się do Jamesa, ten wychodził właśnie z bezdomności i narkomanii, ledwo wiązał koniec z końcem, a żeby przetrwać – sprzedawał gazety lub śpiewał i grał na ulicy. Towarzystwo rudego kocura z charakterem okazało się zbawienne: nie tylko James miał się teraz o kogo troszczyć – przechodnie chętniej zatrzymywali się przy mężczyźnie z kotem. To Bob trafił do mediów – a konsekwencją jego pojawienia się jest już trzecia książka Jamesa Bowena, tym razem przygotowana na Boże Narodzenie – „Kot Bob i jego podarunek”.
Świąteczna opowieść nie przynosi wielkich rewelacji ani nowych wiadomości. Autor stał się już niemal celebrytą, dostrzeganym również w środowisku pisarskim. Powraca teraz pamięcią w przeszłość, do trudów dawnych świąt. Krótko charakteryzuje swoje przeżycia z dzieciństwa oraz czasy samotności i biedy sprzed epoki Boba. To tylko wstęp, by uświadomić kolejnym czytelnikom, jak bardzo zmieniło się jego życie dzięki kocurowi.
Teraz już James Bowen nie musi przedstawiać Boba: kota w szaliczku znają czytelnicy na całym świecie, nie tylko londyńscy przechodnie. Dla autora jego obecność jest prawdziwym darem. Bowen może wreszcie bez lęku spojrzeć wstecz i przedstawić czytelnikom najbardziej dramatyczne i zarazem najbardziej przyziemne chwile z powrotu do normalności. Opowiada między innymi o opłatach za prąd, o zarobkowaniu na ulicy przed świętami i o zmiennych nastrojach, naturalnych w trudnych okolicznościach. Bob jest tu zawsze wiernym towarzyszem, który sam decyduje, że chce spędzać czas z Bowenem – nawet mimo zimna przyciąga uwagę przechodniów. Zbliżające się Boże Narodzenie ma swoje prawa: autor otrzymuje od nowych znajomych mnóstwo kartek świątecznych (a wiele z pieniężną wkładką) i sam decyduje się na wręczanie pocztówek z wiarą w to, że drobnym gestem uszczęśliwi zmarzniętych przechodniów. Pod wpływem kota zmienia się na lepsze, a co najważniejsze – nie poddaje się mimo przeciwności losu. Święta Jamesa, chociaż biedne i trudne, nie są samotne. Oprócz kota Boba pojawia się tu na dłużej przyjaciółka Jamesa, Belle.
Autor dba o świąteczny klimat historii. Skupia się na okolicach Bożego Narodzenia, nawiązuje do „Opowieści wigilijnej” i pokazuje, jak Bob reagował na choinkowe ozdoby. Wybiera obrazki krzepiące i optymistyczne nawet wtedy, gdy powodów do radości brakuje. Z perspektywy czasu widzi wszystko inaczej. Nie chce przygnębiać czytelników, raczej nieść im nadzieję. Książkę traktuje tym razem już nie jako autobiografię, raczej okolicznościowy gadżet – tym razem nie bazuje na wzruszeniach czytelników, wszyscy już znają jego historię – dodaje więc do niej kolejne szczegóły. Jest to zabieg dobrze przemyślany, bo fani kota Boba nie będą mieli nic przeciwko tematyce znanej (i nieco skrótowej) opowieści, która rozgrzewa w zimowe dni. „Kot Bob i jego podarunek” to tom w bożonarodzeniowych klimatach, tym razem przygotowany zgodnie z regułami marketingu. Ale to nie będzie odbiorcom przeszkadzać, skoro każde spotkanie z Bobem wyda im się wyjątkowe i warte uwagi. Ta książka jest po prostu jak rozmowa z dobrym znajomym. Pozwala autorowi przypominać o sobie na rynku wydawniczym wielu krajów, ale też zwraca uwagę odbiorców na tych, którzy nie mogą świętować wystawnie i cieszyć się magią świąt Bożego Narodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz