Egmont, Warszawa 2015.
Media
Na kolejne przygody Asteriksa czeka się z utęsknieniem, bo kontynuatorzy idei Goscinny’ego i Uderzo, czyli Jean-Yves Ferri (tekst), Didier Conrad (rysunki) oraz Thierry Mébarki (kolory) trzymają wysoki poziom kolejnych publikacji i cieszą humorystycznymi przygodami dzielnych Galów. Tym razem niecodzienna decyzja Cezara wywołuje protest w wiosce. Wódz wydał właśnie książkę ze swoimi wspomnieniami – a za sprawą doradcy od public relations usunął z niej rozdział o porażce w Galii. To nie podoba się Asteriksowi i Obeliksowi – ale nie dowiedzieliby się oni o intrydze, gdyby nie wszędobylskie „media”. Jeden ze skrybów nie stosuje się do rozkazu zniszczenia rozdziału. Świat już wkrótce może ujrzeć prawdę o Juliuszu Cezarze. O tym, jak wielka jest siła słowa pisanego przekonuje się natomiast Obeliks. Jego horoskop na nadchodzące dni okazuje się wyjątkowo niepomyślny: bohater musi ograniczyć konflikty i przejść na dietę niskodzikową. To prawdziwe wyzwanie.
Rozdział z papirusa trzeba utrwalić w pamięci wyjątkowego druida, więc przyjaciele ruszają na kolejną ważną misję, w której, rzecz jasna, Rzymianie usiłują im przeszkodzić. „Papirus Cezara” to tom (36.), w którym akcja polega na przemierzaniu drogi i pokonywaniu kolejnych wyzwań. Wiadomości przekazuje się tu gołębiami pocztowymi, a wizja internetu i telefonii komórkowej, chociaż odległa, funkcjonuje na prawach komicznych skojarzeń. Im bardziej Cezar chce ukryć swoje niepowodzenia, tym większa jest determinacja Galów, żeby pokazać światu prawdę. Ale bohaterowie mają swoje wady: w wiosce to żona wodza sprawuje realną władzę, sprzedawca ryb oferuje produkty nie pierwszej świeżości, a bard sprawdza się jako sygnał alarmowy. Drobne niesnaski umilają kolejne dni. Tylko Obeliks nie może rozładować gniewu na bijatykach z Rzymianami. Wiara w „gazetowy” horoskop okazuje się silniejsza niż zdrowy rozsądek. Autorzy w tym tomie wprowadzają kilka mocnych dalekoplanowych postaci o znaczących imionach, posługują się też odwiecznymi motywami znanymi prawie od początku przygód Asteriksa. Nie zamierzają rewolucjonizować komiksu, za to dążą do przypominania o tym, co oczywiste – w formie, która zapewni śmiech. Bo w przygodach Asteriksa inteligentna rozrywka kusi najbardziej. Podstawowym źródłem żartu w tej części jest lawirowanie między starożytnością i czasami znanymi odbiorcom. Niemal wszystkie zdobycze dzisiejszej techniki mają swój odpowiednik w życiu codziennym Galów i Rzymian. Te zabawy uzupełnia komizm charakterów – jak zawsze niezawodny.
„Papirus Cezara” okazuje się historią dość prostą w planie scenariuszowym. Niebezpośrednie konfrontacje łagodzą odrobinę napięcie, intryga momentami rozmywa się w dowcipie – ale przecież właśnie dla wielopłaszczyznowości tego ostatniego po przygody Asteriksa sięgają z radością młodsi i starsi czytelnicy. Działa tu również umiejętne operowanie konwencją, przedstawianie odbiorcom świata jednocześnie bardzo odległego i bardzo bliskiego. Do zachwytu nad wysoką jakością humoru i ironii dołączyć można również kwestię dopracowanej komiksowej kreski: bardzo skomplikowane pod względem rysunkowym są tutaj kolejne kadry, a każdy w szczegółach dopracowany. Opowieść ożywa w bajkowym stylu doprowadzonym prawie do realistycznych kształtów. To coś dla fanów detali – autorzy pomagają błyskawicznie przenosić się od rzymskiej cywilizacji do swojskiego i leniwego rytmu życia osady Galów. W „Papirusie Cezara” skupić się można na artystycznych walorach komiksu – oczywiście kiedy już skończy się bawić odczytywaniem intertekstualnych tropów i przeróbek. Mimo przejścia w zamierzchłe czasy „Papirus Cezara” niesie również oryginalną satyrę na dzisiejszą rzeczywistość, co spotka się, oczywiście, z zadowoleniem wyczulonych na żart odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz