Egmont, Warszawa 2015.
Porządny kosmita
Fryderyk Epsilon Dwudziesty to trochę skomplikowane imię bohatera bajki, nawet bajki matematycznej. Na szczęście Zofia Stanecka każe temu akurat bohaterowi zachowywać się na tyle dziwnie, że odwróci uwagę od trudnych słów w tekście. Fredek przybywa na najbardziej zabałaganioną planetę, a to oznacza, że chcąc czy nie – trafi na Ziemię. U pięcioletniej Jagody trudno jest odpocząć synowi władcy krainy Pedanterii. Dziewczynka i jej bracia mają w pokojach straszny nieporządek, a z tym bohater-kosmita nie umie się pogodzić. Nocami próbuje doprowadzić mieszkanie do sobie znanego stanu: cierpliwie mierzy, układa i sortuje. Tak zyskuje spokój i… zdziwienie rodziców, którzy nie widzieli jeszcze, żeby dzieci miały w pokojach taki ład. Zresztą mierzenie wszystkiego może się okazać znakomitą zabawą także dla kilkulatków, ciekawskich z natury.
Fredek pokazuje, do czego może się przydać matematyka. Zamienia ją w rozrywkę, tym razem nie polegającą na rachowaniu. Tomik Zofii Staneckiej „Fredek i miara wszystkiego” zachęca do nietypowych ćwiczeń i eksperymentów. Ważyć można przedmioty, ale i… jedzenie, a wtedy po kilku dniach wynik pomiaru będzie czasem inny. Ważyć można też rzeczy i siebie. Fredek podsuwa rozmaite pomysły, a skoro jemu takie spędzanie czasu się spodoba, przypadnie do gustu również dzieciom zapatrzonym w kosmitę. Drugim okołomatematycznym tematem w tej książeczce jest sprawdzanie czasu. Autorka w tekście dość silnie akcentuje kolejne godziny i przypomina o zegarku. To zresztą pasuje do uporządkowanego świata Fredka. Opowieść o pedantycznym kosmicie jest też bogata w wydarzenia ze świata dzieci – obecność Fredka na Ziemi sporo zmienia.
Ale w tomiku „Fredek i miara wszystkiego”, publikacji z drugiego poziomu serii Liczę sobie, istnieje jeszcze drugi motyw: zestaw zadań i ćwiczeń dla najmłodszych. Tę część przygotowała Maria Środoń. Na dole każdej strony – a czasami też na pełnych rozkładówkach – pojawiają się prawdziwe wyzwania dla dzieci uczących się odczytywać godziny lub porównywać wielkości. Tu widnieją rozmaite zegary powiązane z poleceniami, a także całe zestawy przedmiotów, które trzeba ponumerować od największego do najmniejszego. Autorka zachęca, by do mierzenia używać nitki, co zapewni oryginalne zajęcia maluchom. Niektóre z przedstawianych przedmiotów należy znaleźć w domu, zważyć na wadze kuchennej i uszeregować. Większość ćwiczeń, zresztą zgodnie z tematem opowiastki Zofii Staneckiej, polega na porządkowaniu. Do przygotowanych zadań Środoń dokłada ćwiczenia uzupełniające, prowokuje dzieci do myślenia i zachęca do twórczej pracy. Drobna nieścisłość pojawia się przy tarczach zegarów wskazujących połowy godzin: mała wskazówka powinna wtedy znajdować się między cyframi, a nie pokazywać prosto na kolejną cyfrę. To wprawdzie ułatwia odczytywanie godziny dzieciom, ale nie zgadza się ze stanem faktycznym. Niezależnie jednak od tego wraz z tomikiem dzieci otrzymają bardzo dużo pomysłowych ćwiczeń, które powinny z chęcią wykonywać. W założeniu tego poziomu czytamy: „Zabawy i zadania logiczne są tutaj tak fajne, że matematyki nie da się nie polubić”. I to jest prawda, autorki dbają o urozmaicenia w dziedzinie nauki.
Marta Szudyga w warstwie ilustracyjnej stara się zaintrygować dzieci nieoczywistymi obrazkami. Tu kształty (i proces mierzenia przedmiotów) są „kosmiczne”, bywa, że trójwymiarowe, Szudyga nie szuka realizmu, ale wie, jak przyciągnąć dzieci do książeczki. I chociaż warstwa graficzna spada tu – w serii – na trzecie miejsce, za opowieść i zagadki – pełni ważną rolę, przypomina bowiem dzieciom o rozrywce i sprawia, że tomik nabiera lekkości. „Fredek i miara wszystkiego” to publikacja oswajająca maluchy z logicznym myśleniem i matematycznymi ćwiczeniami: obok lekcji dostarcza też zabawy. Do tego dzieci otrzymają zestaw naklejek ułatwiających ćwiczenia (na uwagę zasługują zwłaszcza naklejki-pieniądze).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz