Egmont, Warszawa 2015.
Miła Hania
W pierwszym momencie humorki Hani stały się dominującym składnikiem jej osobowości i elementem niekoniecznie pozytywnie definiującym dziewczynkę. W tomiku „Tydzień na opak”, czternastym w popserii, bohaterka próbuje zmienić coś w swoim zachowaniu. To zamiar chwalebny, ale dziewczynka jeszcze nie wie, jak dużo samozaparcia trzeba, żeby wytrwać w postanowieniu – i jak jej metamorfozę przyjmą inne dzieci, w tym Smrodek, raczej sceptycznie nastawiony do pomysłów siostry. Hania Humorek decyzje podejmuje pod wpływem impulsu. Wszystko przez organizowany w szkole dzień na opak. Podczas tego (niby) święta dzieci stykają się z licznymi niespodziankami: przemeblowanymi klasami, zmianami zwyczajów nauczycieli czy prawdziwymi wyzwaniami: muszą na przykład kłaść się pod ławkami i rysować na blatach stolików od spodu. Dla Hani dzień na opak to okazja do popracowania nad złością i humorkami. A skoro w grzecznej wersji udaje się wytrwać dzień, to może i cały tydzień? Hania nikomu nie mówi o swoich zamierzeniach: to zabezpieczenie na wypadek porażki. Dla dziewczynki zaczyna się tydzień pracy nad sobą: Hania Humorek musi znaleźć sposób na poskramianie złości.
„Tydzień na opak” to tomik, który pozwala przyjrzeć się bohaterce z innej niż zazwyczaj perspektywy. Do tej pory humorki Hani były czynnikiem wyzwalającym śmiech. Teraz Megan McDonald pokazuje je jako natręctwo utrudniające życie również innym. Dzieci przyzwyczajają się do charakteru Hani i postrzegają ją przez pryzmat złych nastrojów, widać to zwłaszcza w reakcjach Smrodka zaskoczonego zmianami u siostry. Bohaterka przekonuje się, że można panować nad gniewem i uzyskać dla siebie znacznie więcej niż przez stałe wybuchy złości. To bardzo pouczająca lekcja. Z jednej strony dzieci dowiadują się, że powinny pracować nad sobą, z drugiej od razu otrzymują wskazówki, jak to robić. Hania wyznacza sobie małe i możliwe do osiągnięcia cele, a mimo to musi się pilnować na każdym kroku. Taka wewnętrzna walka to rzadkość w literaturze czwartej, tym bardziej więc przypadnie do gustu czytelnikom.
Ta poppowieść obfituje w niespodzianki. Najpierw jest dzień na opak, bogaty w pomysłowe zabawy i przeinaczenia, uruchamiający kreatywność najmłodszych. Potem dzieci obserwują Hanię przez cały tydzień, a to oznacza, że każdego dnia wydarzy się coś, co wyprowadzi bohaterkę z równowagi i coś, co pozwoli jej utrzymać przynajmniej pozory spokoju. Tak gęstej narracji w serii dawno nie było – McDonalds trafiła w odpowiedni temat i może w oryginalny sposób przybliżyć odbiorcom sedno problemu. Hania poza własnymi ograniczeniami musi jeszcze zmierzyć się z niedowiarkami z najbliższego otoczenia. Nagła zmiana zachowania, w dodatku tak radykalna, wywołuje skrajne reakcje. Ale „Tydzień na opak” ma pokazywać, co by było, gdyby dawać impuls do zmian.
Oczywiście nie brakuje w tym tomiku również humoru. Przekomarzania Hani ze Smrodkiem, testy na bycie kosmitą, wybory ulubionego koloru i szalone pomysły szkolne – wszystko to maskuje dydaktyczny ton książki. Chociaż to czternasty tomik cyklu, jeśli ktoś od niego zacznie czytać o przygodach Hani Humorek, na pewno na tym nie poprzestanie – a to oznacza, że Megan McDonald udało się odnieść spory sukces. Dziecięca wyobraźnia wiąże się tutaj z wyzwaniami i przezwyciężaniem własnych ograniczeń. Rzeczywistość Hani da się bez przeszkód przełożyć na pomysły małych odbiorców, nawet mimo braku nadziei na kreatywne lekcje w szkole. „Tydzień na opak” to publikacja, która poza rozrywką dostarczy i paru podpowiedzi dla złośników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz