Bukowy Las, Wrocław 2015.
Sekret Meg
Gayle Forman bardzo lubi doprowadzać do wstrząsów, zarówno w sferze akcji, jak i w uczuciach młodych odbiorców. „Byłam tu” to jej kolejna powieść, która ma szansę stać się na polskim rynku bestsellerową, a przy tym wywołać refleksję nad tematem życia i śmierci. To następna powieść drogi, zakorzeniona w kulturze amerykańskiej i odwołująca się do schematów tamtejszej literatury młodzieżowej. Ma jednak dodatkowe przesłanie, nad którym nastolatki będą musiały się zastanowić. Gayle Forman odwołuje się do tematu samobójstwa jako efektu depresji. Tworzy przy tym postacie tak wyraziste i barwne, że chce się im towarzyszyć jak najdłużej. Pobrzmiewają tu echa konwencjonalnych rozwiązań, owszem, wszystko gdzieś już było, w innych proporcjach i w innych ujęciach. Gayle Forman jest trochę jak John Green albo Morgan Matson – ale zamiast wtórności czy przejrzystych inspiracji tworzy prozę hipnotyzującą nie tylko dla młodzieży.
W „Byłam tu” najważniejsza jest ta, której już nie ma, Meg. Wielka indywidualistka, dziewczyna o bogatej wyobraźni, niezłomnych zasadach i odwadze graniczącej z brawurą. Meg nie oglądała się na innych, rówieśnikom imponowała swoją niezależnością. A w końcu popełniła samobójstwo, bardzo starannie przygotowując kolejne kroki, od wyboru i zakupu trucizny po pożegnalny list, który z dwudniowym opóźnieniem dotarł na skrzynki mailowe najbliższych. Meg miała dobre życie i szczęśliwą rodzinę: tym bardziej szokująca okazała się jej decyzja. Teraz jej najlepsza przyjaciółka, Cody, usiłuje zrozumieć, co pchnęło Meg do podjęcia tak radykalnych kroków. Cody ma osiemnaście lat i sporą część życia spędziła w domu Meg, korzystając z serdeczności jej rodziców. Teraz, na ich prośbę, jedzie uporządkować rzeczy przyjaciółki. Chce poznać prawdę, przeszukuje więc korespondencję Meg i poznaje jej kolegów.
„Byłam tu” to powieść-przestroga. Sporo miejsca Gayle Forman poświęca na zaprezentowanie internetowego niebezpieczeństwa: „grupy wsparcia” dla tych, którzy zamierzają się zabić. Początkowo Cody nie wie o depresji Meg, szuka więc przyczyn w wypowiedziach na forum i w przypadkowych tropach. W śledztwie jest bardzo zdesperowana: czuje się zresztą winna, bo zawiodła jako przyjaciółka. Śmierć Meg wywołuje w jej bliskich silne reakcje: warto między innymi przyjrzeć się postawie jej ukochanego małego brata. Forman pozwala każdemu inaczej radzić sobie z żałobą, a przy tym sprawia, że Cody zaczyna dojrzewać. Tu kolejne spotkania pomagają w odkrywaniu własnej tożsamości, czasem też – w zrozumieniu dramatu Meg.
Gayle Forman tym razem nie spieszy się z akcją. Pozwala bohaterce na przeanalizowanie zastanej sytuacji i na opracowanie strategii działania, daje jej czas i uwalnia od obecności dorosłych, którzy mogliby storpedować plany. Cody zamienia się w Meg – zyskuje wolność, ale choroba nie odbiera jej jasności widzenia. W „Byłam tu” autorka prezentuje też rodzącą się nową przyjaźń: to jedno z uczuć, dla których nie istnieją granice czy przeszkody w rodzaju odległości. Jedno z praw młodości akcentowane także w tej publikacji pozwala na dowolne szaleństwa bez myślenia o przyszłości i o codziennej rutynie – Forman to prawo wykorzystuje w swojej fabule. Pisze książkę inną niż dotychczasowe historie, ale równie magnetyczną. Czytelnikom funduje zestaw porad (te poświęcone depresji pojawiają się razem w posłowiu, bo autorka chciałaby również pomóc nastolatkom), a do tego zapewnia im wzruszającą narrację, pełną silnych przeżyć. „Byłam tu” siłą oddziaływania porównać można do „Zostań, jeśli kochasz” – to ciekawa propozycja na rynku literatury młodzieżowej, a Gayle Forman nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz