niedziela, 18 października 2015

Anna Lyndsey: Dziewczyna w ciemności

Agora, Warszawa 2015.

Brak światła

O życiu, jakie zwykłemu zdrowemu człowiekowi trudno sobie nawet wyobrazić, opowiada Anna Lyndsey w książce „Dziewczyna w ciemności”. Ciemność nie płynie tu bowiem z wady wzroku, a z rzadkiej choroby – nadwrażliwości skóry na światło. Młoda kobieta zmuszona jest najpierw do zrezygnowania z komputerów i pomieszczeń oświetlanych jarzeniówkami, z czasem także do ukrywania się przed światłem słonecznym. Ukrywa się w całkowicie zaciemnionym pokoju i pod grubą warstwą ubrań, bo nawet najmniejszy poblask sprawia, że płonie z bólu. Przy tym schorzeniu lekarze są bezradni, nie skutkują też niekonwencjonalne metody leczenia. Ucieczka to jedyna dostępna metoda działania. Lyndsey całe dnie spędza w zaciemnionym domu, szukając sposobów, żeby zachować zdrową psychikę. Przecież nawet popularne dziś rozrywki są już dla niej niedostępne, nie mówiąc o sposobach zarobkowania.

Mimo przerażającej choroby Anna Lyndsey próbuje prowadzić normalne życie. Dzieli je z fotografem, Petem. „Dziewczyna w ciemności” to zapis zmagań z codziennymi trudnościami, nieco przypominający literaturę chorobową – a jednak inny przez „egzotyczność” schorzenia oraz przez ton. Lyndsey w trudnej sytuacji usiłuje zachować pogodę ducha. Odwołuje się do drobnych przyjemności: szczęście teraz zapewniają jej rozmowy z przyjaciółmi, słuchanie książek czy oglądanie zdjęć na wyświetlaczu aparatu (choć to ostatnie może trwać bardzo krótko). Autorka i bohaterka tomu nie poddaje się, nawet mimo myśli samobójczych. Sama musi znaleźć sposób na życie, chociaż będzie jej ciężko. Lyndsey pokazuje różne etapy swojej choroby – od pierwszych bagatelizowanych objawów po całkowitą zmianę trybu życia. Uświadamia odbiorcom, jak wygląda jej egzystencja: jednym z bardziej przejmujących obrazów jest koc z włosów na dywanie. Odwołuje się autorka do snów… i do prostych, codziennych czynności, które w ciemnościach okazują się zupełnie inne. Pojawiają się nowe wyzwania, ale i możliwości, o których wcześniej autorka nawet by nie pomyślała. „Dziewczyna w ciemności” nie jest więc tomem przygnębiającym. To świadectwo ogromnej siły wobec prywatnego jednostkowego dramatu.

Autorka składa tę książkę z krótkich rozdziałów, zróżnicowanych tematycznie. Nie przedstawia swojego życia dzień po dniu, wybiera najbardziej emocjonujące doświadczenia oraz odpowiedzi na niezadane przez odbiorców pytania. Tłumaczy, jak spożywa posiłki i jak uprawia seks, jak radzi sobie z upałami (podczas których zamknięta jest w swoim pokoju i okutana w kolejne warstwy ubrań) i jak traktują ją kolejni „uzdrawiacze”. Rozwiewa wątpliwości – zarówno te na temat poruszania się po omacku, jak i te związane z dostępnymi metodami leczenia. Posługuje się ironią równie często jak goryczą, dzięki czemu książka ma dobre tempo i daje się czytać nie tylko jako lektura o niezwykłej chorobie – ale jako zajmująca opowieść o nieprzewidywalnym finale.

„Dziewczyna w ciemności” to historia, w którą trudno byłoby uwierzyć, gdyby powstała jako fikcja, nie na bazie prawdziwych doznań. Anna Lyndsey nie chce dla siebie litości: potrafi natomiast ekstremalną życiową historię przerobić na mocną i autentyczną prozę. Ta książka nie jest obliczona na wywoływanie tanich wzruszeń czy współczucia dla autorki, pokazuje za to, jak niespodziewane rzeczy mogą wydarzyć się w życiu, rujnując wszystkie plany – i na jakie zjawiska nigdy nie będzie się przygotowanym. „Dziewczyna w ciemności” to również świadectwo największej walki, jaką przyszło autorce stoczyć z własnym ciałem. Jest to publikacja interesująca nie tylko ze względu na chorobę – została wprawnie napisana, więc trafi do czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz