Dwie Siostry, Warszawa 2015.
Bunt
Ciotka Hulda jest upośledzona umysłowo, a to oznacza również, że zachowuje psychikę niewinnego dziecka. „Zwykłych”, czyli zdrowych psychicznie dorosłych często zawstydza swoją bezpośredniością (wygłasza na przykład na przyjęciu uroczysty wiersz o… puszczaniu bąków). Nie zna zasad dyplomacji i nie potrafi udawać. Jeśli ma ochotę z kimś porozmawiać, po prostu to robi. Jeśli na jej serdeczność ktoś odpowiada niechęcią lub gniewem, ciotka Hulda od razu stwierdza, że ten ktoś musi być człowiekiem nieszczęśliwym. I na ogół się nie myli. Bo ciotka Hulda, duże dziecko i utrapienie dla młodszej siostry, widzi więcej niż zdrowi ludzie. A ze względu na swoją dziecięcą szczerość najlepiej dogaduje się z małą siostrzenicą, Sarą. To z Sarą spędza „różowe środy”, popołudnia pełne zabaw i rozmów.
Ciotka Hulda jest uosobieniem wolności. Mieszka i pracuje z innymi niepełnosprawnymi i wie, że w domu obowiązują rozmaite reguły – ale niewiele sobie z tego robi, bardziej słucha własnych przekonań. Problem w tym, że nikt nie bierze jej potrzeb na serio. Zwłaszcza mama Sary wie lepiej, co Huldę uszczęśliwi, a podpowiedzi siostry uważa za niedorzeczne. Kiedy więc wymyśla, że Huldę trzeba przenieść do innego ośrodka, z dala od miasta i od Sary, Hulda razem z Sarą uciekają z domów. Muszą w końcu doprowadzić do sytuacji, w której zostaną wysłuchane – a jeśli ich zdanie ma być nieważne, wolą radzić sobie same.
„Różowe środy albo podróż z ciotką Huldą” to piękna książka o inności i przywiązaniu, a także mądra opowieść o tym, że trzeba zwracać uwagę na potrzeby innych. Ciotka Hulda i Sara są na przegranej pozycji w starciu z odpowiedzialną (i zmęczoną tą odpowiedzialnością) mamą Sary. Nawet jeśli wiedzą, co je uszczęśliwi, jedna nie liczy się przez upośledzenie umysłowe, druga przez młody wiek i brak życiowego doświadczenia. W „Różowych środach” poza odważną fabułą znajdzie się wiele poważnych i głębokich filozoficznych prawd wygłaszanych przez Huldę, osobę, która nie może dorosnąć. To Hulda dociera do przesłań zagubionych przez dorosłych w codziennym zapracowaniu. To Hulda rozumie najlepiej, czym jest szczęście i jak je osiągnąć. Ludziom nieszczęśliwym zadaje proste i celne pytania, udowadniając im, że powinni inaczej pokierować swoim życiem lub coś w nim zmienić. Za nienormalne uważa uporczywe trwanie w nieszczęściu. W ten sposób prostolinijna Hulda przypomina odbiorcom, co jest ważne w życiu. Nie może przybrać roli mentorki ze względu na chorobę, która każe ją traktować jak dziecko. Wykorzystuje zatem pozycję dziecka, które bez niepotrzebnych komplikacji wygłasza największe tajemnice życia.
Opowieść o przyjaźni Huldy i Sary jest wzruszająca, a momentami też zabawna. Nie brakuje w niej adrenaliny i stresów, jednak właściwe przesłania podbudowane zostały szczerą dobrocią. Sylvia Heinlein wie, jak trafić do odbiorców w różnym wieku: proponuje im kilkupłaszczyznową bajkę z prosto wyłożonymi zasadami egzystencji. Stawia na szczerość, żeby dotrzeć do najmłodszych, a dorosłym uzmysłowić, że nadmierna troska i ograniczanie wyboru w dobrej wierze wcale nie muszą uszczęśliwiać podopiecznych. Trzeba dopiero prawdziwego buntu najgrzeczniejszej Sary, żeby jej mama zrozumiała swój błąd i mogła popracować nad zachowaniem. Heinlein wygrywa również motywem intelektualnej niepełnosprawności – to rzadki również w literaturze czwartej temat, ale na uwagę zasługuje jego tutejsza realizacja i pomysły na zaprezentowanie bohaterki w oderwaniu od stereotypów i krzywdzących uwag. To piękna książka dla całych pokoleń.
Dla ilu letnich dzieci to polecasz?? ;D
OdpowiedzUsuńnie określam wieku, bo znajomy jedenastolatek połyka książki dla pełnoletnich, a drugi - nie jest w stanie przeczytać książki dla dzieci 6-9. Wszystko zależy od dziecka
OdpowiedzUsuń