wtorek, 4 sierpnia 2015

Emilia Padoł: Dżentelmeni PRL-u

Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

Amanci

Po damach przyszedł czas na dżentelmenów PRL-u – Emilia Padoł postanowiła przywołać dziewięć portretów męskich dla ukazania barwności czasów szarzyzny. Sięgnęła po sylwetki aktorów i pisarzy, którzy zaistnieli w świadomości społecznej nie tylko artystycznymi dokonaniami, ale i sposobem bycia. Autorka nie odkrywa tu wielkich sekretów i spraw, o których odbiorcy zainteresowani tematem by nie słyszeli – stawia na zbiory ciekawostek i anegdot, splatając z nich skrócone biograficzne szkice, nieco plotkarskie, lekkie i przyjemne w lekturze.

„Dżentelmeni” to dla Padoł termin umowny – może bardziej do zaprezentowanych tu postaci pasowałoby określenie „amanci” lub „macho” – autorka zestawia razem teksty o ekranowych donżuanach, podrywaczach i o tych, których kariera zdominowana została przez jedną rolę. Redefiniuje pojęcie „dżentelmenów” tak samo, jak luźno traktuje pomysł kompozycyjny. Bohaterów tomu Emilia Padoł łączy za sprawą podobieństwa poglądów lub sytuacji, nie kłopocząc się specjalnie poważniejszymi wskazówkami. Ważne, żeby zyskać pretekst do opowiedzenia historii – ta historia natomiast obroni się już sama. Padoł wykorzystuje bowiem biografie obrosłe legendami i zabawnymi opowiastkami. Nie tworzy karykaturalnych jakości, a odtwarza to, co podoba się odbiorcom, bez względu na czasy. Proponuje esencję śmiesznych lub ekscentrycznych zachowań gwiazd, którym wybacza się wszystko, składa poszczególne teksty z szeregu nieencyklopedycznych danych, bo życiorysowy system bardzo ją nudzi. Uwzględnia przy tym mity, jakie tworzyli sami „dżentelmeni”, weryfikuje plotki, ale zawsze na tyle, żeby zostawić czytelnikom nieco rozrywki i nie niszczyć obiegowych opinii. W „Dżentelmenach PRL-u” dominuje nastawienie na przyciągnięcie odbiorcy do tekstu, Padoł proponuje podejście dziennikarskie: gromadzi jak najwięcej oryginalnych opowieści układa je w jeden spójny portret aktora lub pisarza. Takie quasi-biografie w pigułce całkiem dobrze się czyta dla rozrywki – sprawdzą się też jako internetowe publikacje: od czytelników nie wymagają wertowania kolejnych opracowań czy tomów biograficznych, zapewniają krótkotrwałą zabawę i szereg danych funkcjonujących niemal w roli żartu. Padoł zatrzymuje się na poziomie anegdotycznego życia, nie pogłębia tematów i nie chce oceniać bohaterów (chyba że może dać im szansę obrony własnych decyzji). Przebiega przez życiorysy, przystanki robiąc na przykład przy ocenach z zewnątrz lub wypowiedziach bohaterów. Z kawałeczków wspomnień skleja kolorowe szkice. Jeśli więc ktoś jest fanem przedstawianych tu postaci, większość opowieści będzie znać już z innych źródeł – trzeba jednak przyznać, że Emilia Padoł nie psuje efektu komicznego i podkreśla puenty, kiedy tylko może. A że temat barwnych postaci PRL-u został w ostatnich latach omówiony na rynku literatury faktu tak szczegółowo, że właściwie wyczerpująco, trudno nawet spodziewać się, by ta autorka wniosła do wiedzy o aktorach i pisarzach PRL-u coś nowego. Należy zatem przyjąć, że nie o nowinki tu chodzi – i cieszyć się lekturą.

Padoł pisze swobodnie i bez poszukiwania sensacji: zawsze staje po stronie swoich bohaterów, niezależnie od tego, jakie drogi wybierali. W związku z tym „Dżentelmeni PRL-u” to publikacja, która wielu odbiorcom stanie się zwyczajnie bliska. Tu gwiazdy – filmu i literatury – mają rozmaite słabostki, wybacza się je ze względu na nieodparty urok kolejnych bożyszczy kobiet. Ta książka wyjaśnia odrobinę fenomen Stanisława Mikulskiego, Lepolda Tyrmanda, Andrzeja Łapickiego czy Zbigniewa Cybulskiego zwykłym odbiorcom. Daje możliwość spotkania się ze sławami i poznania zestawu anegdot o nich. „Dżentelmenów PRL-u” czyta się dla rozrywki i dla zaspokojenia ciekawości – to skrótowe prezentacje składające się w atrakcyjny cykl. To też książka, w której dowcip jest bardzo ceniony, również jako element gwiazdorskich czy „kultowych” kreacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz