Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.
Polowania
Hubert, bohater serii Zapomniana Księga, jeszcze raz trafia do Święcina. Tu dojrzewał, kiedy w niezrozumiały sposób przeniósł się z wycieczki do Luwru prosto w postapokaliptyczną rzeczywistość. W jego egzystencji pojawiła się możliwość zmiany dawnego biegu wydarzeń – chłopak postanawia więc wykorzystać szansę. Do Święcina przybywa jako zupełnie obcy mieszkańcom łowca demonów. O miejscowych wie wszystko, zna relacje między nimi i ich wady – ale musi ponownie przekonać ich do siebie. Tym razem jest bogatszy w doświadczeniach i świadomy tego, co może się zdarzyć. W domu ma cenne znalezisko – księgę ze zgromadzoną wiedzą o demonach. To daje mu pewną przewagę w świecie po katastrofie, od której minęło już siedem lat.
W „Łowcy” Paulina Hendel nie zmienia zasad budowania historii. Łączy modę na groźne stwory z pogranicza światów z… prostym życiem niemal pozbawionym wygód. Hubert przemierza drogi, docierając do malutkich osad – społeczności, w których wszyscy się znają. Wszelkie zdobycze cywilizacyjne przepadły i mieszkańcy muszą sobie radzić powrotem do zapomnianych już umiejętności przetrwania. Do tego wciąż zagrażają im demony: istoty z dawnych podań i legend teraz ożywają i stają się silniejsze niż kiedykolwiek były. Atakują ludzi, którzy wyjdą poza obręb osady, czają się w lasach i jeziorach. Hubert ma dar wykrywania ich obecności, co ułatwia mu pracę łowcy. Jednak nawet on nie wie jeszcze, jakie konsekwencje może mieć zranienie przez demona. Nie dość, że musi raz jeszcze odtworzyć więzi z dawnymi przyjaciółmi, przez cały czas gromadzi nową wiedzę na temat strasznych istot. Tęskni też za ludźmi, których spotykał na swojej drodze i zrobi wiele, żeby im pomóc, nawet jeśli wyprawy ratunkowe grożą poważnymi tarapatami.
Paulina Hendel próbuje połączyć w książce dwie tendencje. Jedną stanowi moda na istoty z rozmaitych wierzeń: tu demony są odpowiedzią na wampiry z powieści paranormal, chociaż bliżej im do dzikich zwierząt niż do ludzi. Są nieobliczalne i śmiertelnie niebezpieczne, dysponują więc nieograniczoną siłą, a to prawdziwe wyzwanie także dla łowców. Drugi motyw to duma ze swojskości. Hendel przypomina odbiorcom o podstawowych potrzebach ludzi, stawia na prostotę i ludowość. Tu nie ma innych opcji do wyboru: katastrofa zniszczyła wszystko, bohaterowie walczą o przetrwanie. Budowanie rzeczywistości na zgliszczach jest dla autorki bardzo wygodne – każda wprowadzona informacja staje się ważna, bo odbiorcy inaczej nie odtworzą sobie powieściowej przestrzeni. Nie ma tu w końcu łączenia wątków czy nawiązywania do codzienności pozaliterackiej. Prostota w organizacji życia pozwala się skupić na tematach sensacyjno-obyczajowych. Sensacyjnych – bo Hubert nie rezygnuje z polowania na demony i ciągle wdaje się w kolejne walki – lub broni znajomych albo wyrusza im z odsieczą. Obyczajowy – bo córka Sołtysa oraz kilka innych panien przebywających w orbicie bohatera wyraźnie sugeruje potencjał romansowej opowieści. Paulina Hendel w „Łowcy” usiłuje stworzyć „polską” paranormal romance, połączyć to, co uznane w gatunku – i w literaturze rozrywkowej – z realnymi choć mało medialnymi regionami Polski. Wysyła bohaterów w miejsca, które dla czytelników niewiele znaczą – a przecież scalają za sprawą sztucznie wprowadzonego lokalnego patriotyzmu. Autorka pozwala czytelnikom spotykać się z bohaterami, którzy nie mają już wiele do stracenia – i którzy muszą podjąć nierówną walkę z demonami dla własnego dobra. W „Łowcy” jednak poziom wiedzy o demonach znacznie się podnosi – co najprawdopodobniej pociągnie za sobą wątpliwości natury etycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz