wtorek, 26 maja 2015

Susan Gloss: Sklep rzeczy zapomnianych. Vintage

Marginesy, Warszawa 2015.

Marzenia

Forma powieści patchworkowej pasuje Susan Gloss do prezentowania losów różnych bohaterek. Autorka skupia się na kobietach – silnych mimo przeciwności losu i gotowych się wspierać w każdej sytuacji. Patronuje im Violet, właścicielka sklepu z rzeczami używanymi. Violet sprzedaje ubrania z duszą, przedmioty, które mają własną historię i mogą zapewnić innym szczęście. Sama walczy o marzenia – kiedyś zniszczone przez męża. Violet nie potrafi do końca uwolnić się od przeszłości, a teraz do przykrości ze strony byłego małżonka dochodzą jeszcze problemy finansowe. Do sklepu Violet przychodzą różne klientki – i także ich historie autorka przedstawia dogłębnie. Pojawia się tu ciężarna April, która zerwała zaręczyny i która nie może pogodzić się ze śmiercią chorej psychicznie matki. Zagląda do sklepu Amithi, jeszcze do niedawna szczęśliwa żona. Jest też Betsy, starsza pani, która doskonale wie, jak rozwiązać problemy znajomych, chociaż na swoje nie uda jej się już nic poradzić. W tej powieści prym wiodą kobiety – niezależne, samodzielne i silne. One potrzebują siebie nawzajem, chociaż jeszcze o tym nie wiedzą. Spotkania w sklepie staną się okazją do poznawania ich historii.

Susan Gloss zazębia losy tych pań również po to, żeby udowodnić czytelniczkom, jak ważne są marzenia. Bohaterki mogą podejmować decyzje sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, jeśli tylko działają w zgodzie z własnym sumieniem. To usprawiedliwienie dowolnych szaleństw i ryzyka. Jedyne, czego postaciom nie wolno, to tkwić w narzucanych przez rodzinę, środowisko lub obyczaje ograniczeniach. Kiedy zdecydują się odważnie walczyć o realizację pragnień, los przyjdzie im z pomocą. Dla części odbiorczyń takie życzeniowe podejście autorki będzie mankamentem fabuły, ale przecież „Sklep rzeczy zapomnianych. Vintage” ma dodawać otuchy i zachęcać do działania bez względu na wszystko: uproszczenia w tak pomyślanej akcji są czasem konieczne, żeby bohaterki uwierzyły w siebie i mogły się stać wzorem do naśladowania.

Susan Gloss lubi melodramatyczne sceny i sentymentalne rozwiązania, nie odstraszają jej ani filmowe wyznania miłości, ani małe dramaty. Chce pokazywać życie w całej jego złożoności – a przecież bardzo sprzyja swoim bohaterkom i nie zostawi ich na łaskę kapryśnego losu. Demiurgiczne interwencje autorki są czasami uzasadnione tylko i wyłącznie dążeniem do krzepiącego happy endu – do takich decyzji trzeba się w lekturze przyzwyczaić. „Vintage” ma przecież być optymistycznym czytadłem, a nie zestawem praktycznych porad na życiowe niepowodzenia. Autorka nie chce równoważyć płaczu śmiechem i przykre wydarzenia to u niej bodziec do działania, nigdy powód przygnębienia. Ma na to wpływ kojący styl narracji, a i charakterystyka Violet, która – nawet sama w potrzebie – stanie się opoką dla innych.

„Vintage” to powieść złożona z kilku równoległych historii. Wprowadza je autorka ze świadomością warsztatową i sprawia, że również czytelniczki znajdą azyl w sklepie z zapomnianymi rzeczami. Tu nawet pojedyncze i drobne niesnaski tracą na znaczeniu w obliczu obietnicy bliskiej harmonii i spokoju. Jednocześnie „Vintage” przez rytm wprowadzania kolejnych pięknych przedmiotów oddala się nieco od kolein fabularnych. Niby wiadomo, co przyniesie finał i tu niespodzianek nie będzie – ale po drodze zdarzy się wiele rzeczy wartych uwagi i absorbujących odbiorczynie. „Vintage” to powieść ciepła i przynosząca wytchnienie, obyczajówka zgodna z oczekiwaniami czytelniczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz