wtorek, 26 maja 2015

Natalia Usenko: Bractwo-piractwo. Przygoda matematyczna

Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.

Matematyka na wyspie

Zadania z treścią też mogą być ciekawe. Natalia Usenko odchodzi od nudnych poleceń z podręczników do matematyki na rzecz literackiej zabawy. Proponuje maluchom dwadzieścia bardzo krótkich opowiastek „pirackich” o tym, co działo się na pewnej, do czasu bezludnej, wyspie. Nic dziwnego, że zwyczajna rodzina ma dosyć miasta: tu nie ma gdzie iść na spacer, latarnie uniemożliwiają obserwowanie gwiazd, a praca bardzo męczy dorosłych. Dziadek Barnaba daje sygnał do zmian: chce wszystko porzucić i zostać piratem. Przyklaskuje mu cała rodzina. Odtąd Natalia Usenko będzie śledzić przygody na wyspie, do której bohaterowie (i ich zwierzęta domowe) dopłynęli statkiem nazwanym Krowa Morska. W każdej bajeczce znajdują się zgrabnie ukryte elementy do policzenia: a to dania z pirackiego posiłku, a to skarby, a to stłuczone talerze. Za każdym razem dzieje się coś emocjonującego, a autorka zmienia narratorów i formy: są tu listy od rodziców, dziennik kapitański dziadka i proste bajeczki. W każdym tekście mnóstwo jest ekspresji: narratorzy chętnie stosują wykrzyknienia. Nie brakuje też żartów – zwłaszcza humor sytuacyjny świetnie się tu sprawdza. To usypia czujność małych odbiorców. Nikogo nie dziwi, że bajeczki kończą się prośbą o policzenie czegoś (z tekstu lub ilustracji) lub pytaniami o liczbę wymienionych w opowiastce przedmiotów. Tu do liczenia przystępuje się z ciekawości, a nie po to, żeby odrobić nudne zadanie. Entuzjazm piratów udziela się wszystkim.

Do udanych bajek prozą dochodzą jeszcze (nieco mniej imponujące) polecenia rymowane, odrębne zadania. To porachunki, poszukajki, rysowanki, domalunki – itp. – zestawy przyjemnych zabaw. Mali odbiorcy mogą tu uzupełniać rysunki, przeliczać elementy na ilustracjach, znajdować konkretne przedmioty i świetnie się przy tym bawić. O ile „bajeczki” układają się w spójną historię, o tyle dodatkowe zadania to ukłon w stronę najmłodszych, którzy nie chcą się nudzić i lubią urozmaicone wyzwania. A chociaż matematyka jest tu obecna na każdym kroku, książka przyniesie dzieciom sporo radości – nie mówiąc już o umysłowym treningu.

Natalia Usenko stawia na dowcip. Postacie z jej historii są zabawne i nastawione na przeżywanie przygód. W takim kontekście matematyka staje się przyjemnością. Tu nikogo nie straszy się cyframi i rządkami równań, umiejętność dodawania pozwala po prostu lepiej poznać świat bohaterów – i choćby dlatego warto zaspokajać ciekawość po każdym przeczytanym fragmencie.

Tomik „Bractwo-piractwo. Przygoda matematyczna” zilustrowała Elżbieta Kidacka, a to oznacza, że rysunki będą atrakcyjne dla dzieci, zabawne i pełne niespodzianek oraz humoru. Tu w warstwie graficznej dzieje się momentami więcej niż w samym tekście, a prawdziwą satysfakcję da dzieciom wyszukiwanie kawałów wprowadzanych przez ilustratorkę na teren pirackiej wyspy. W tej książeczce nie ma kojarzonych ze szkolną matematyką ciągów cyfr. Jest za to beztroska radość, kolorowe i pełne akcji obrazki oraz zadania, które aż chce się rozwiązywać. Z taką lekturą łatwo będzie obudzić w najmłodszych zamiłowanie do matematyki – nawet jeszcze przed ich pójściem do szkoły. W ten sposób autorka łączy przyjemną lekturę z walorami edukacyjnymi, a jednocześnie nie zniechęca do pracy. „Bractwo-piractwo” nie pozwala kilkulatkom nudzić się nad drętwymi zadaniami. Tu przeżywa się przygodę za przygodą, a do tego jeszcze można uruchomić wyobraźnię i podkarmiać ją własnymi wersjami przygód na pirackiej wyspie z dala od nudnej cywilizacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz