piątek, 22 maja 2015

Rafał Kosik: Amelia i Kuba. Kuba i Amelia. Nowa szkoła

Powergraph, Warszawa 2015.

Wyzwania

Myślenie dwuksiążką to jest to, co Rafał Kosik w drugiej części przygód Amelii i Kuby zachowuje, mimo że rezygnuje z pomysłu prowadzenia dwóch równoległych i uzupełniających się narracji. „Nowa szkoła” to tom wspólny dla bohaterów – co nie znaczy, że gorszy niż podwojona „Godzina duchów”. Zdarza się zresztą, że w opowieści Kosik przeplata ze sobą „chłopięce” i „dziewczęce” punkty widzenia, jakby próbował wyrównywać literackie podziały uwzględniające wyłącznie płeć małych odbiorców. Bywa też, że akcentuje niemal równolegle tory myślenia Kuby i Amelii po to, żeby wskazać źródła niepotrzebnych konfliktów.

„Nowa szkoła” jest w pewnym stopniu powieścią adaptacyjną. Dzieci trafiają do obcego sobie środowiska – muszą odnaleźć miejsca dla siebie w zgranej już społeczności. W takich warunkach wyostrzają się rysy charakteru drugoplanowych postaci. Albert jako socjopata nie radzi sobie z opanowaniem szkolnych zasad towarzyskich i bezwiednie naraża się kolegom oraz nauczycielom. Mi z kolei wykazuje naturalne talenty przywódcze: wie, jak osiągnąć upragniony cel. Powraca tu motyw stały w tego typu historiach: szkolni prześladowcy. Kuba który wydaje się momentami młodszym bratem Felixa, przekonuje się, jak trudny bywa los „nowych”. Do tego Rafał Kosik dodaje wątek nieporozumień między nim i Amelią oraz… poważnego rywala, który za nic ma zasady uczciwości.

W ogóle Rafałowi Kosikowi udaje się tu zamieścić całkiem sporo ważnych nie tylko dla młodych odbiorców typów postaci: uzasadnienie – zmiana otoczenia – pozwala dostrzec z całą wyrazistością płytkość umysłową materialistek i bufonadę żądnych władzy. Kosik nie zawsze oskarża: syn Bardzo Ważnego Dyrektora na przykład musi podporządkowywać się zaleceniom ojca, co czyni z niego podwójną ofiarę. Autor przemyca kilka krzepiących uwag zamiast pocieszenia dla odbiorców: wredna dyrektorka to dobra szkoła życia. Bohaterowie przejmują się tym, co najważniejsze: relacjami interpersonalnymi, nie przejściowymi kłopotami w nowej szkole. Tematów Kosik porusza mnóstwo, każdego absorbują inne sprawy, więc „Nowa szkoła” na pewno nie będzie dzieci nudzić. Jest w tej powieści echo Niziurskiego, ale i elementy, za które młodzież pokochała serię o Felixie, Necie i Nice. Jest wreszcie pełne zrozumienie młodych ludzi, ich podstawowych zmartwień i lęków. Kosik nie zamieni się w pełną dobrych (i nieprzydatnych) rad panią pedagog – on rzeczowo podpowie, jak się zachować w trudnych sytuacjach. Nie będzie karmić banalnymi frazesami – więc dzieci mogą się poczuć docenione tym cyklem.

Nie byłby ten autor sobą, gdyby nie wprowadził do lektury licznych żartów. Gra i z wytworami popkultury, i z życiowymi zmartwieniami (alergia na sierść u miłośniczki zwierząt). Dowcip przesyca tę książkę i czasem również kamufluje wskazówki czy porady. Kosik dba o to, żeby młodzi odbiorcy nie traktowali czytania jak kary – proponuje tom lekki i wciągający. Do tego może wpleść w narrację cały szereg trudniejszych pojęć (razem z ich wyjaśnieniami w przypisach). To najlepszy sposób dyskretnego edukowania czytelników. Rozrywkowa lektura nie traci swojego charakteru, zyskuje za to dodatkowy atut. Rafał Kosik stara się walczyć ze zubażaniem języka – nie teoretycznymi rozwiązaniami a praktyką (chociaż Mi prowadzi dla siebie słowniczek trudniejszych pojęć, czytelnicy Kosika nie muszą kopiować tego sposobu: mogą po prostu cieszyć się czytaniem o przygodach Amelii i Kuby.

Dużo się tu dzieje na płaszczyźnie obyczajowej i w sferze uczuć, bo autor nie zapomina o tym temacie, do którego dzieci jeszcze się nie przyznają. Pisze prościej niż w FNiN (i szybciej zamyka rozdziały) – a nie ma się wrażenia, że obniża poziom, by dostosować się do wieku odbiorców. Ten autor także młodszym czytelnikom pokazuje, jak ważna jest troska o literaturę czwartą. Jego podejście procentuje znakomitymi lekturami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz