niedziela, 17 maja 2015

Lucyna Olejniczak: Hanka

Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

Podróż w przeszłość

Lucyna Olejniczak jest jedną z tych autorek, które bez wątpienia dobrze odnajdują się w dawnej obyczajowości i bez zastrzeżeń mogą umieszczać akcję wydarzeń w przeszłości. „Hanka” otwierająca serię Kobiety z ulicy Grodzkiej to w zasadzie kwintesencja tego, czego czytelniczki w „historycznych” obyczajówkach szukają. Barwny zestaw wielkich problemów, silnych namiętności i tajemnic to gotowy przepis na sukces – i Lucyna Olejniczak go odniesie, jeśli w kolejnych częściach cyklu utrzyma ten poziom. Nawet naiwności są tu uzasadnione, a autorka doskonale wie, na co może sobie pozwolić w prowadzeniu burzliwej historii. Pomysłów ma wiele, a w tej realizacji nie budzą one większych zastrzeżeń.

Akcję umieszcza autorka w krakowskiej aptece. Dom aptekarza skrywa wiele mrocznych sekretów, a najpoważniejszym jest słabość Franciszka Bernata do kobiet. Żona nie może dać mu upragnionego i potrzebnego potomka (i spadkobiercy majątku), wszystkie jej dzieci umierają najpóźniej przy porodzie. Za to kolejne służące wydają na świat bękarty Bernata. To dopiero początek tajemnic – następne będą o wiele bardziej przerażające. Pewnego dnia akuszerka podmienia noworodki – zmarłą córkę aptekarzowej pozostawia przy konającej w piwnicy służce, a jej dziecko przedstawia oficjalnie jako prawowitą pierworodną córkę Bernata. To Wiktoria będzie prawdziwą bohaterką tomu „Hanka”. Ambitna i pomysłowa dziewczyna pozna pracę w aptece (mimo utrzymującego się przekonania, że to nie zajęcie dla kobiet, podobnie jak studiowanie), stopniowo spróbuje też odkryć swoją historię. W tej powieści nie zabraknie dramatów, pojawią się też niezwykle silne uczucia.

„Hanka” to powieść dla kobiet, w której autorka nie stylizuje narracji. Dba o zachowanie kontekstu i kolorytu lokalnego, prawdopodobieństwo historyczno-obyczajowe i sugestywne prezentowanie mentalności ludzi – w warstwie języka nie eksperymentuje niepotrzebnie. Może za to wciągnąć odbiorczynie w świat Wiktorii bez stylistycznych zabaw: na tyle przekonujące i wartościowe są tu charakterystyki postaci. Olejniczak celuje w niezwykłych portretach: na każdego bohatera ma swój odrębny pomysł, często zresztą odważny i wykraczający poza zwyczajne i ostrożne wizerunki z literatury kobiecej. Ta autorka nie stroni od trudnych tematów. Pomysłowością w tym zakresie nadrabia niektóre fabularne naiwności, zwłaszcza przeszkody na drodze miłosnego szczęścia, bo przecież i o miłości jest też tu mowa. W „Hance” część problemów po prostu musi się rozwiązać i autorka nawet nie dałaby rady przekonać czytelniczki do innego niż oczekiwany schematu. To jednak owocuje powieścią, którą z przyjemnością czyta się dla relaksu.

Lucyna Olejniczak idzie w kierunku uwielbianym przez odbiorczynie. Przenosi je do świata niby odległego (o wiek), a jednak za sprawą dylematów, sercowych i rodzinnych emocji i obyczajowych perypetii – ważnego, a nawet bliskiego. „Hanka” stanowi bardzo obiecujący wstęp do całej serii o silnych i radzących sobie z przeciwnościami losu kobietach z ulicy Grodzkiej – to propozycja lekturowa zwłaszcza dla pań ceniących prawdziwość powieściową i trafne charakterystyki. Lucyna Olejniczak takim rytmem historii i takimi rozwiązaniami fabularnymi dotrze do rozmiłowanych w obyczajówkach czytelniczek bez większego wysiłku. „Hanka” to powieść, którą czyta się bardzo szybko – jest lekka mimo wielu psychologicznych komplikacji – autorka wie najwyraźniej, czego w tego typu literaturze poszukują odbiorczynie i zapewnia to w dobrym czytadle. „Hanka” ma szansę szybko stać się bestsellerem i dobrze rozreklamować serię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz