Czarna Owca, Warszawa 2015.
Kompleks francuski
Można by pomyśleć, że Catherine Crawford ma poważne kompleksy na punkcie wychowania dzieci, tymczasem jest po prostu jedną z ofiar amerykańskiego podejścia do najmłodszych. To, co dla wielu rodziców na całym świecie oczywiste, dla Crawford stanowi niemal objawienie, którym powinno się podzielić z innymi rodzicami. A wystarczyłoby po prostu zdać się na rozsądek i nie chłonąć bezkrytycznie modnych podpowiedzi psychologów.
Dla autorki francuskie dzieci są chodzącymi ideałami. Kulturalnie jedzą i potrafią uczestniczyć w posiłku, nie przynosząc wstydu rodzicom, nie urządzają awantur w sklepach, nie przechodzą słynnych buntów dwulatka, trzylatka i tak dalej, nie terroryzują rodziców, nie uzależniają się od bajek… Lista zachwytów nad dziećmi francuskich znajomych jest w tej publikacji bardzo długa i stanowi równocześnie listę zawoalowanych zarzutów pod adresem Amerykanów. Amerykańskie dzieci to w tym ujęciu rozwydrzone bachory, nad którymi nikt nie jest w stanie zapanować. Crawford szuka przyczyn w różnicach kulturowych, tymczasem wystarczy refleksja nad metodami wychowawczymi. Amerykańskim dzieciom od początku pozwala się na wszystko, francuskie mają wyraźnie postawione granice. I te, i te dzieci wyjdą na ludzi. Tyle że mali Amerykanie najpierw napsują sporo krwi rodzicom.
Tom „Dlaczego francuskie dzieci nie pyskują” to pół-poradnik, pół-pamiętnik, relacja z poszukiwania recepty na dobre wychowanie. Catherine Crawford wprowadza do książki swoje dzieci (najlepszy dowód na jej „francuski” kompleks to przytaczane w dobrej wierze komentarze małych córek, które z pobłażliwością podchodzą do frankofilskiej obsesji matki) oraz szereg problemów zaobserwowanych podczas opieki nad maluchami. Do rodzicielskich porażek (swoich i znajomych) autorka dołącza zbiór dość rozpaczliwych poszukiwań recepty na kryzys. Wypytuje francuskie znajome i nieznajome o kłopoty z dziećmi i ze zdumieniem przyjmuje do wiadomości ich odpowiedzi. Większość problemów, z którymi sama się boryka, dla francuskich matek zwyczajnie nie istnieje.
Autorka zgromadzone porady wplata zręcznie w swoje zwierzenia. Uzyskuje dzięki temu dość prywatną książkę (którą bez wysiłku da się uogólnić) – tylko familiarny charakter sprawia, że tom nie brzmi jak oskarżenie wymierzone w amerykańskie matki (i pedagogów). Cała opowieść sprowadza się do spostrzeżenia, że dzieci potrzebują jasno wyznaczanych granic – ale Crawford przechodzi od ciekawostki do ciekawostki. Detale, które mają udowodnić tezę, stanowią też ubarwienie samej lektury. Książka napisana jest z humorem i chociaż nad naiwnością autorki można ubolewać – tom stanowi wartościową lekturę, również rozrywkową. To obraz konsekwencji bezstresowego i bezmyślnego wychowania oraz niepotrzebnych eksperymentów pedagogicznych.
Amerykańskie dzieci-potwory i francuskie dzieci-aniołki to uogólnienia, które nadają charakteru tej publikacji. Crawford nie proponuje zwyczajnej książki z poradami dotyczącymi wychowywania dzieci – zaprasza odbiorczynie do przemierzenia własnej drogi, a do czytania zachęca felietonową i dowcipną narracją. „Dlaczego francuskie dzieci nie pyskują” to obraz jednostkowych doświadczeń i rodzicielskich wyzwań ujętych z humorem i bez prób wybielania siebie. Catherine Crawford walczy z krzywdzącymi dzieci poglądami – chce powrotu do rodzicielskiego autorytetu i utemperowania żądań najmłodszych. Uświadamia rodzicom, że pobłażanie maluchom to droga donikąd i że wszystkim wyjdzie na dobre odrobina dyscypliny. Trudno odmówić jej racji – i nawet jeśli dla kogoś te stwierdzenia będą oczywiste, i tak może się cieszyć lekturą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz