Zysk i S-ka, Poznań 2015.
Ciepło o lodach
„Wytwórnia smakowitych lodów Vivien” to obyczajówka, która otwarcie czerpie ze sprawdzonego rozrywkowego schematu. Dwie siostry o odmiennych temperamentach dziedziczą po babci lodziarnię. Ani Anna, ani Imogen nie znają się na prowadzeniu firmy, nie potrafią też przygotowywać lodów, ale czują, że nie mogą zawieść babci. Swoje życie podporządkowują lodziarni, ciężko pracują i próbują zwalczać kolejne niespodziewane utrudnienia na drodze do sukcesu. Starają się też wprowadzać w życie odważniejsze pomysły – niełatwo jest zaistnieć z malutką firmą wśród wymagających klientów, zwłaszcza że renomę wytwórni lodów zepsuła była pracownica.
Jeden wątek stanowi życie zawodowe obu bohaterek – perypetie związane z ponownym uruchamianiem lodziarni. Drugi to życie osobiste. Anna angażuje się w związek z młodym ojcem. Opiekuje się jego dzieckiem i ma nadzieję, że uda im się stworzyć prawdziwą rodzinę. Imogen jeździ po świecie. Uwielbia podróże i niebezpieczeństwa, a do tego trudno jej zbudować trwały związek. W dodatku wszystko zmienia się, kiedy w grę wchodzi ratowanie firmy i zdobywanie nowych umiejętności. Anna wybiera się do słonecznej Italii, żeby nauczyć się przyrządzania najlepszych przysmaków. Imogen w tym czasie usiłuje sama zachęcić klientów i przekonać lokalną społeczność do regularnych wizyt w lodziarni.
Abby Clements również w formie decyduje się na proste i sprawdzone rozwiązania. Na początku mnóstwo informacji o bohaterkach upycha w dialogi – nie wypada to naturalnie ani przekonująco, ale pozwala szybko zorientować się w powieściowej sytuacji. Taki chwyt bywa przez autorkę nadużywany, do rozmów trafiają nie tylko wieści, których bohaterowie nie znali, ale również takie, o których pojęcia nie mieli jedynie czytelnicy. Oczywiście z czasem narracja nabiera rozpędu: gdy autorka może towarzyszyć Annie i Imogen w ich codziennych wyzwaniach i nie musi dbać o nakreślanie przeszłości, wraca do zwykłego trybu opowiadania.
Ta powieść osnuta jest na lodowych smakach, często eksperymentalnych. Clements nie pozwala odbiorczyniom przeżywać kulinarnych męczarni, podaje na końcu tomu przepisy na serwowane w powieści desery. Tym samym dołącza do autorek, które chętnie w ten sposób uprawdopodobniają akcję, poza rozrywką dostarcza też rzeczowych wskazówek. „Wytwórnia smakowitych lodów Vivien” staje się przez to nie tylko czytadłem o jasnej strukturze, ale i rodzajem tematyzowanego kulinarnego poradnika. Ta lektura zaostrza apetyty na słodkości – więc zestaw przepisów może się przydać każdemu, kto chciałby poeksperymentować z nie tylko słodkimi deserami.
„Wytwórnia smakowitych lodów Vivien” to ciepła obyczajówka. Autorka wprowadza do egzystencji bohaterek wiele różnych problemów i przysparza kobietom zmartwień na różnych płaszczyznach – ale zawsze daje nadzieję na wyjście z impasu. Anna i Imogen nie załamują się przez niepowodzenia, traktują je jako normalną cenę na drodze do upragnionego szczęścia. Sama narracja jest tutaj dość spokojna: wiadomo, że fabuła w tym gatunku wymaga szeregu kłopotów czy smutków, ale Clements nie przytłacza psychologicznymi spiętrzeniami trosk. Zajmuje się swoimi bohaterkami z serdecznością, odrobinę wyczuwalną w stylu. Często takich właśnie książek szuka się dla wytchnienia i rozrywki, zdystansowania się od problemów czy dla relaksu. „Wytwórnia smakowitych lodów Vivien” to książka kobieca o spełnianiu marzeń i poszukiwaniu indywidualnego sposobu na szczęście. Tu nie da się oszukać przeznaczenia ani żyć cudzymi pragnieniami – i stanowi to jedno z najważniejszych przesłań tomu. Zatem mimo jednoznacznego kierunku fabuły i niezbyt odkrywczego pomysłu autorka będzie mogła zdobyć zaufanie odbiorczyń. Zaprosi je do niemal sielskiej rzeczywistości z apetycznymi przepisami w tle. To propozycja dla czytelniczek, które lubią lektury smakowite i lekkie, pełne emocjonalnych rozterek, ale wolne od psychologicznych dramatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz