Wilga, Warszawa 2015.
Widoki zza szyby
Otto bardzo lubi samochodowe wycieczki z tatą. Cieszy się, bo podczas takich wypraw może bardzo wiele zobaczyć. Nawet jeśli po wszystkim bohater czyje się zmęczony, już myśli o kolejnej wycieczce. Dla małych odbiorców wyjazdy Ottona są z kolei pretekstem do uważnego oglądania „czytanek odwracanek”, dużych kartonowych książek. „Otto w mieście” to publikacja nieposiadająca fabuły. „Akcja” sprowadza się do tego, że mały bohater zza szyby samochodu ogląda mijane budynki i pojazdy, a gdy zachce mu się jeść – dostaje hamburgera, którego może spałaszować w aucie. Cała zabawa zaczyna się naprawdę w momencie, gdy nad książką usiądą maluchy. Nie muszą wcale umieć czytać – przecież tekstu tu jak na lekarstwo. Rozrywka tkwi w warstwie graficznej i w ogromie możliwości interpretacyjnych.
Rysunki w tomiku zostały przygotowane tak, by nie dało się ich objąć wzrokiem. Trzeba po kolei oglądać poszczególne budynki i to wszystko, co znajduje się na szosach. Dziecko musi zatem przyjąć perspektywę Ottona, spojrzeć na świat oczami bohatera i wczuć się w jego rolę. Może „przejechać” trasę do końca książki, by na ostatniej stronie odwrócić publikację i zyskać do obejrzenia jeszcze drogę powrotną. To oznacza, że przygoda z książką nie kończy się tam, gdzie miałaby się skończyć tradycyjnie, a maluch dostaje szansę przedłużenia zabawy. Kierunki oglądania może wskazywać tekst – ale również sama droga i poodwracane domku. „Otto w mieście” to okazja do zaprezentowania różnych instytucji, firm i zjawisk. Uderza wielkie bogactwo szyldów (w różnych językach) i strzałek. Wrażenie na dzieciach może zrobić przekrój centrum handlowego (w którym nie ma już wolnych miejsc parkingowych) oraz rynek. Dzieci zaglądają do muzeum i do parku – a to centralne miejsca na kolejnych rozkładówkach. Pozostają jeszcze boczne uliczki, z pozoru ciche i spokojne, a też pełne dziwnych przechodniów czy intrygujących miejsc.
„Otto w mieście” to publikacja ważna zwłaszcza dla małych chłopców. Tych nie będzie można oderwać od widoku rond czy myjni samochodowych. Z zapałem śledzić będą rysunkowe propozycje Toma Schampa i wraz z tatą Ottona „jeździć” w kółko po gwarnym mieście. Schamp z upodobaniem zaskakuje odbiorców – czasem wprowadza znane im przedmioty w niecodziennych i absurdalnych zastosowaniach, czasem każe powalczyć z perspektywą i przymierzyć się do innego odkrywania rzeczywistości. Nie narzuca nikomu swoich obserwacji – owszem, posługuje się systemem napisów i krótkich haseł, ale to bardziej pomoc dla rodziców, maluchy i bez tego tworzyć będą w wyobraźni całe historie dotyczące kolejnej podróży Ottona i widoków z samochodu.
„Otto w mieście” może nauczyć dzieci sztuki opowiadania lub rozwinąć ich wyobraźnię. Tu fabułę kilkulatki stworzą same i dostosują do własnych potrzeb. Mogą bawić się bez konieczności układania małych miast z klocków i wzbogacania uliczek o resoraki. W związku z tym „Otto w mieście” to wyjazdowa szansa na znane zabawy – bez bałaganu i bez dużych stabilnych przestrzeni. Przygodami Ottona można zająć dziecko podczas samochodowej długiej wyprawy i w miejscach, w których dziecko powinno czekać we względnej ciszy i spokoju. Forma tomiku i sam pomysł na odwracanki sprawia, że maluchy spojrzą na książki również jak na element codziennych zabaw – od najmłodszych lat będą się oswajać z taką formą rozrywki. Tom Schamp bardzo stara się zaskakiwać dzieci i dostarczać im wielu niespodzianek podczas zwykłej podróży – uczy więc i cierpliwości w wynajdowaniu kolejnych treści. Otto jest wrogiem nudy, a zatem i sprzymierzeńcem rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz