wtorek, 24 marca 2015

Małgorzata Gutowska-Adamczyk: Fortuna i namiętności. Klątwa

WNK, Warszawa 2015.

Historia ocalona

Małgorzata Gutowska-Adamczyk od lat sprawdza się najbardziej w narracjach historycznych. W tomie „Klątwa” daje się całkowicie pochłonąć obyczajowej przeszłości. Już została okrzyknięta następczynią Henryka Sienkiewicza, na takie wyróżnienie zresztą coraz bardziej zasługuje, chociaż w jej książce to wizerunki kobiet stają się bardziej złożone i oryginalne – mężczyźni natomiast, odwrotnie niż w „Trylogii”, wypadają raczej schematycznie. W „Klątwie” co pewien czas powraca lęk przed czarownicą. Spalona na stosie Klementyna Furtak oskarżona o czary choć przecież pozbawiona magicznych mocy przed śmiercią miała rzucić zły urok na okolicę. Ten temat rozpala wyobraźnię miejscowych, nawet tych, którzy nie byli świadkami egzekucji, a jedynie powtarzają plotkę. Czarownicę, zwłaszcza już unieszkodliwioną, najłatwiej obwiniać za kolejne nieszczęścia spadające na ludzi. Z przeznaczeniem przecież nie można walczyć, skoro odpowiadają za nie złe moce. Pierwszą ofiarą Klementyny jest kat, który chciał dziewczynę ułaskawić i pojąć za żonę. Kolejne nawet się nie spodziewają, jaki los je czeka…

Matrymonialne perypetie zaprzątają też głowy innych postaci. Zofia, młoda wdowa, wciąż nosi w pamięci żarliwe zapewnienia o dozgonnej miłości. Nie wie, czy ich autor nadal darzy ją afektem, musi więc znaleźć sposób na dyskretne porozumienie się z dawnym wielbicielem. Cecylia z kolei trawiona jest chucią tak wielką, że ukojenia chce szukać choćby w ramionach dzikich zbójców, przynosząc niesławę mężowi. Wokół toczy się wielka polityka, rozgrywają się też zwyczajne sprawy szlachty. Losy dwóch bohaterek Małgorzata Gutowska-Adamczyk przeplata ze sobą i włącza do znacznie większej historii. Jest przy tym bardzo przekonująca, chociaż nie interesuje jej w dużym stopniu wrzenie w kraju ani batalistyka, woli skupiać się na prywatnych losach postaci, radzi sobie niemal bez wysiłku z przekonującym odmalowywaniem rzeczywistości. Unika na kartach tomu rozlewu krwi, bardziej inspirują ją rozmaite intrygi i wykroczenia przeciw ogólnie przyjętym zwyczajom, podąża za bohaterami, którzy opuścili swoje domy i z różnych powodów nie mogą wrócić do bliskich. Zajmuje się też wielkimi emocjami, namiętnościami akcentowanymi w tytule cyklu. „Klątwa” to powieść gorąca pod względem narracyjnym, bogata w obyczajową akcję i w chęć poznania mniej podręcznikowej historii. Tutaj postacie mają prawo przede wszystkim żyć – prezentują uniwersalne uczucia, zrozumiałe dla dzisiejszych czytelników, ale i naturalne w opisywanych czasach. Gutowska-Adamczyk przejścia w przeszłość nie traktuje jako ograniczenia w wymyślaniu charakterystyk bohaterów.

Atutem „Klątwy” jest idealna stylizacja. Autorka pod względem językowym nie zamęcza odbiorców, z rzadka zdarzają się tu przypisy wyjaśniające słownictwo – wydaje się zresztą, że pojawiają się celowo, żeby przypomnieć o dystansie czasowym i zmianach kulturowych. Rezygnuje Gutowska-Adamczyk z makaronizmów i oczyszcza opowieść ze zwrotów obcych dla dzisiejszych czytelników. Pozostawia za to stylizację w obrębie rytmu tekstu, sprawia wrażenie, jakby pisała językiem staropolskim, a mimo to zrozumiałym – dzięki takim decyzjom pisarskim łatwo zagłębić się w rzeczywistość „Klątwy” i równie łatwo uwierzyć autorce w jej pomysły. Stąd biorą się także porównania do „Trylogii”. „Klątwa” to powieść dobrze skonstruowana, dopracowana na poziomie treści i formy, ciekawa imitacja dawnego stylu (a właściwie wyobrażenia tego stylu). To historia ożywiona i przybliżana jeszcze za sprawą ponadczasowości emocji. Nie po raz pierwszy Małgorzata Gutowska-Adamczyk z przeszłości czyni temat swoich powieści – ale dochodzi w tym już do perfekcji i jawi się jako specjalistka od historycznej obyczajowości i prezentowania dawnych dziejów przez pryzmat zwykłego życia.

1 komentarz:

  1. Jestem zainteresowana tą propozycją, ostatnio czytałam inną książkę tej autorki, podobała mi się i mam chęć na kolejne jej dzieła :)

    OdpowiedzUsuń