Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.
Symbole seksu
Emilia Padoł to kolejna autorka, która sięga po ikony filmu i teatru z czasów PRL-u i proponuje odbiorcom ich skrócone biografie mocno podlewane anegdotami i komentarzami bliskich sław. „Damy PRL-u” to praca interesująca – mimo że od-twórcza: znajdzie się wielu czytelników, którzy przedstawiane tu opowieści już znają z autobiografii gwiazd lub z licznych wywiadów – czy z ich mozaikowych biografii. Bo te trzy rodzaje tekstów są dla Emilii Padoł skarbnicą wiedzy oraz cytatów. Trudno się dziwić, że tom zawiera osiemset przypisów – to z ciekawostek wynalezionych w książkach o damach PRL-u i z wywiadów, które inni z nimi przeprowadzali, Padoł tka swoją publikację. I chociaż na kilku pierwszych stronach udowadnia, że wprawnie posługuje się piórem, zaraz potem oddaje głos bohaterkom tomu i ich znajomym – by nigdy już nie powrócić w funkcji innej niż autorka rozczłonkowanej cytatami narracji. Emilii Padoł w tej książce jest bardzo mało: usuwa się w cień, żeby w zgrabnych szkicach zaprezentować życiorysy sławnych aktorek.
„Damy PRL-u” są wybierane kluczem demonów seksu. Padoł sprawdza, która z postaci zasłynęła na ekranie nagim biustem lub odsłoniętą pupą, która nogami, oczami czy ustami. Tak dzieli książkę, wprowadzając kolejne biograficzne szkice. Zwraca szczególną uwagę na atuty urody dam, ale nie tematyzuje nimi wywodów. Wyszukuje za to ciekawostki (w materiałach już kiedyś przez innych autorów przetworzonych), wprowadza samokomentujące się zestawy cytatów i uzupełnia faktami z życia aktorek. W wielu przypadkach nie ma zresztą możliwości zweryfikowania opinii. Ale nawet gdy ma, nie daje się skusić na rozmowę, woli podpierać się tekstami wygłaszanymi na użytek publiczny. Przegląda sporo materiałów na temat swoich bohaterek – i wybiera najbardziej apetyczne, więc i najbardziej znane kąski, którymi chce ponownie częstować publiczność. Takie podejście sprawia, że „Damy PRL-u” zawierają esencję anegdotycznych życiorysów w dobrze napisanych szkicach, ale nie wnoszą do wiedzy odbiorców nic nowego (czy przynajmniej – mało znanego).
„Damy PRL-u” stają się przewodnikiem po „symbolach kobiecości”, aktorkach, które urodą przyciągąły publiczność i do dziś funkcjonują w świadomości społecznej za sprawą oryginalnych kreacji. Co ważne, Emilia Padoł mimo „ucieleśniania” tematów kolejnych części tomu nie spłyca rozdziałów, nie spogląda na swoje bohaterki tylko przez pryzmat seksownych scen z filmów. Buduje zgrabny obraz kanonów piękna i zostawia z nim czytelników – bo nawet nie wprowadza do tomu żadnego zakończenia. „Damy PRL-u” wpisują się za to w nurt fascynacji minioną epoką i próbę odkrywania jej „kultowości” dla młodszych pokoleń. Dla starszych fakty z książki Padoł nie mogą raczej nosić znamion rewelacji czy odkryć – to wszystko już było, nawet nie trzeba daleko szukać. Jeśli jednak komuś nie chce się szukać, otrzyma tu szybki przegląd życiorysów, faktów, przyjaźni i wzajemnych ocen. Przewrotny tytuł tomu pozwala się zainteresować mniej duchowym wizerunkiem dam. Emilia Padoł przejawia tu dziennikarskie zacięcie i umiejętność pisania – nie wyjaśnia tylko dokładnie, dlaczego porusza temat tak ze wszech miar w ostatnich latach obadany i obgadany. Tego uzasadnienia mi w „Damach PRL-u” zabrakło. Czyta się tę książkę nieźle, mimo znajomości przytaczanych niemal bez przerwy faktów i cytatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz