piątek, 27 lutego 2015

Simon Flynn: Naukowa lista przebojów. Wybór fascynujących faktów, anegdot i żartów ze skarbnicy nauki

W.A.B., Warszawa 2015.

Próbka

W szkołach podaje się tylko wiadomości z programu nauczania. Nie ma miejsca na ciekawostki, anegdoty czy odkrycia, które zaburzałyby przyswajanie wiedzy. Nic dziwnego, że dorosłych – przeciętnych dorosłych – do powrotu do nauki skusić można niemal wyłącznie zestawami anegdotycznych opowiastek, którymi da się zabłysnąć w towarzystwie. Taka forma popularyzowania nauki sprawdza się najlepiej – nic więc dziwnego, że publikacje z drobnymi odpryskami wiedzy z różnych dziedzin pojawiają się na rynku pod zachęcającymi tytułami. Simon Flynn przekazuje czytelnikom „Naukową listę przebojów”, czyli, jak głosi podtytuł, „wybór fascynujących faktów, anegdot i żartów ze skarbnicy nauki”. Chce przy tym dokonać niemożliwego, to jest pogodzić frakcję humanistyczną i ścisłą. Chociaż większość tomu stanowią opowieści z dziedziny chemii, biologii, fizyki, astronomii czy matematyki, Flynn co pewien czas odwołuje się do literatury lub do życiorysów uczonych. Wynajduje tam detale, które ubarwiają wywód, przedstawia satyryczne utwory będące bezpośrednimi reakcjami na odkrycia lub po prostu wzmacnia zainteresowanie postacią.

„Naukowa lista przebojów” to w pierwszej kolejności zestaw faktów. Oznacza to, że autor rezygnuje z publicystycznych form – skupia się tylko i wyłącznie na treści przekazu, nie ubarwia jej dodatkowo, mimo że w relacjach nie rezygnuje z poczucia humoru. Zamiast jednak eksponować swoją obecność, uwypukla sensy odkryć. Przygląda się zwłaszcza sprawom odległym od świadomości zwykłych odbiorców. Tłumaczy idee i ogólne założenia badań, pokazuje, jak ryzykowne tezy funkcjonowały w środowisku naukowym. Czasami proponuje proste eksperymenty (jak zmierzyć prędkość światła w domu) lub uświadamia czytelnikom „tricki” matematyczne, innym razem opowiada o przeprowadzanych przez uczonych doświadczeniach. Stara się, żeby wszystko brzmiało ciekawie, chociaż nie ma możliwości zainteresowania odbiorców każdym artykułem z osobna. Takie podejście wymagałoby od publiczności literackiej zwiększenia wysiłku poznawczego i samodzielnych studiów nad tematem. „Naukowa lista przebojów” nie jest kompendium wiedzy ani nauką w pigułce – jest zbiorkiem, który ma zwykłym czytelnikom uświadomić, jak rozwija się nauka – i że proces gromadzenia wiedzy nigdy się nie kończy.

Jest tu sporo „ilustracji”: przykładów, wzorów, tabel, wykresów czy cytatów. Simon Flynn dba o to, by kiedy to tylko możliwe – odbiorcy mogli natychmiast zaspokoić swoją ciekawość i uzyskać szereg informacji bez większego wysiłku. Proponuje im także mnemotechniki – zdania, które pomogą zapamiętać układ planet lub kolejność er i epok. Ale „Naukowa lista przebojów” nie została przygotowana po to, żeby zrewolucjonizować myślenie odbiorców. Ma dostarczać rozrywki – trudnej, bo bogatej w fakty – ale jednocześnie kuszącej, bo niemal niedostępnej na innej drodze poznania. Flynn staje się tu pośrednikiem między uczonymi a zwykłymi zjadaczami chleba, przekłada wielkie odkrycia na język i opowieści zrozumiałe przy małym wysiłku lekturowym. „Naukowa lista przebojów” nie jest publikacją w stylu pop, trzyma wysoki poziom i wymusza na czytelnikach stałe skupienie. W zamian zapewnia im zestaw opowiastek dalekich od naiwności. To zaproszenie do fascynującego świata nauki i swoista próbka możliwości badaczy. To przegląd ważnych odkryć, a i inspiracja dla odbiorców. Zresztą każdy, kto poznał już tę serię wydawaną w W.A.B. nie będzie miał wątpliwości, że i najnowsza publikacja Flynna warta jest powolnego odkrywania i rozsmakowywania się każdym szczegółem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz