wtorek, 17 lutego 2015

Megan McDonald: Hania Humorek i Smrodek. Poszukiwacze skarbów

Egmont, Warszawa 2015.

Współpraca

Młodszy brat Hani Humorek, Smrodek, też ma prawo do zabawy i przeżywania ciekawych przygód. Zwykle stanowi tło dla Hani i jej szkolnych kolegów, ale w podserii Hania Humorek i Smrodek wybija się na pierwszy plan, ku uciesze odbiorców, którzy najpierw polubią tę postać za imię, a w dalszej kolejności – za uczestnictwo w pomysłowych wydarzeniach. „Poszukiwacze skarbów” to dwunasty zeszyt z kolekcji. Megan McDonald sięga tu po wątek, który dzieci pasjonował od zawsze i należy właściwie do kanonu literatury czwartej, nawet jeśli dzisiaj przyćmiewany jest przez historyjki edukacyjne i ugrzeczniane. Temat pirackich skarbów to w końcu piękna pożywka dla wyobraźni, baśniowe spełnienie marzeń połączone z awanturniczą przygodą. Hania i Smrodek nie muszą uciekać w świat bajki. Mają to szczęście, że swoją przygodę mogą przeżyć naprawdę. Oni nie dostrzegają komercjalizacji świata i sztuczności tego, co wymyślili dla nich dorośli. Będą za to miło spędzać czas na beztroskiej zabawie. Zabawie w poszukiwanie skarbów – co dla odbiorców będzie mieć spore znaczenie.

Hania Humorek i Smrodek płyną z rodzicami promem na wyspę. Wraz z nimi zresztą płyną i inni uczestnicy gry. Na wyspie wszystkich wita „prawdziwy” pirat, który przedstawia maluchom zasady zabawy. Dzieci muszą wykazać się pomysłowością, spostrzegawczością i inteligencją. Rozszyfrowują kolejne wskazówki i przemierzają wyspę – to gra terenowa, a nie jej komputerowa (czy nawet książkowa) namiastka. Tu trzeba działać i nie dać się wyprzedzić innym. Hania i Smrodek uczą się również pracy zespołowej – w pojedynkę nie udałoby się im rozwiązać trudnych zagadek. To rodzeństwo, które z reguły było przedstawiane w opozycji do siebie, teraz zachowuje się zupełnie inaczej – budująco również dla odbiorców. Mało tego – Megan McDonald sugeruje, jak można podzielić się ekscytującą nagrodą. U jej kilkuletnich bohaterów taka postawa nie dziwi.

Dorośli zobaczyliby w tej mikropowieści komercję i próbę wyciągania pieniędzy od rodziców, kolejny park atrakcji nastawiony na zyski. Dzieci widzą szansę na spełnienie najdziwniejszych marzeń – dla nich pirat na wyspie jest jak najbardziej prawdziwy, podobnie jak sam skarb do zdobycia. Odpowiednio przygotowana gra sama w sobie jest nagrodą i sympatyczną niespodzianką – maluchy nie dostrzegą nawet pracy, którą muszą włożyć w rozwiązanie zagadki – a tym bardziej umiejętności, jakie w ten sposób nabywają.

Megan McDonald opisuje wydarzenia z perspektywy Hani i Smrodka. Będzie tu więc dużo emocji, a tekst zachęci odbiorców do aktywnego uczestnictwa w przygodzie: w końcu trzeba sięgnąć po alfabet Morse’a lub odgadnąć, jakie treści kryją wierszowane zagadki, żeby przejąć część uczuć bohaterów. Tym samym autorka zaprasza dzieci do wspólnej zabawy, tym ciekawszej – że możliwej do zrealizowania. Odbiorcy, śledząc przygody Hani i Smrodka, nie tylko otrzymają porcję rozrywki, ale przejmą też przynajmniej część pozytywnych – szlachetnych – lekturowych postaw. W „Poszukiwaczach skarbu” przygoda ma też wartość edukacyjną, ale zgrabnie ukrytą w ciekawej fabule. Najmłodsi, którzy lubią Hanię i Smrodka, będą usatysfakcjonowani taką lekturą. W niewielkiej objętościowo i ładnie ilustrowanej historyjce skrywa się istota współpracy i wzajemnego porozumienia. Dzieci intensywnie odbierają niespodzianki przygotowane na wyspie piratów – to uciecha porównywalna z pierwszą wizytą w wesołym miasteczku – w tomiku zyskuje jeszcze ładną fabularną oprawę i przekonujący kształt. Hania i Smrodek tym razem jednoczą siły, żeby dowiedzieć się, jak smakuje wygrana. „Poszukiwacze skarbu” to tomik, który rozbudzi wyobraźnię małych odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz