Iskry, Warszawa 2014.
Spotkanie z poezją
Raz to faktycznie biografia Edwarda Stachury, raz – opowieść o jego twórczości (i o recepcji tej twórczości). Co pewien czas zresztą Marian Buchowski przerzuca się po prostu na ludzi z orbity Steda, żeby nie musieć powtarzać tego, co już znane i powszechnie uświadamiane – a może po prostu żeby wybić się z przekonania, że „wszystko jest poezja” i odmitologizować trochę sylwetkę Stachury. „Buty Ikara” to publikacja (kolejna, którą Stachurze Buchowski poświęca) niejednorodna i niewygodna, kształtowana z uwagi na bieżące narracyjne potrzeby, niby porządkująca, ale wprowadzająca też chaos wielogłosowości i wielogatunkowości do samych badań.
Na początku życiorys Edwarda Stachury rozpina tu autor między kolejnymi literackimi dokonaniami. W chronologicznie ułożonych rozdziałach zajmuje się tym, co najbardziej pobudzało krytyków literackich. Żeby nie ulec pokusie samodzielnego oceniania, Buchowski niemal całkowicie oddaje głos recenzentom, którzy na bieżąco komentowali wydawane utwory i próbowali trafić z analizami. W takich momentach Edward Stachura prawie całkiem chowa się za omówieniami, istnieje tylko na tyle, na ile zdolny jest pobudzić do dyskusji teoretyków (a czasem też kolegów po piórze, chociaż w tym wypadku literatura przegrywa z obyczajowością). Buchowski w pisaniu wykorzystuje sposób, który pojawia się zwykle w dziennikarskich poppublikacjach biograficznych: układa całe zestawienia cytatów, by za ich pomocą uświadomić odbiorcom rolę artysty w ówczesnym życiu literackim. Kwestie społeczno-polityczne autor rozpatruje we wstępie – jeśli potem do nich powraca, to tylko na zasadzie pojedynczych odniesień, literatura staje się ważniejsza.
I do tego schematu od czasu do czasu Marian Buchowski ostrożnie wprowadza bliskich poety. W połowie książki nową serią zdjęć sygnalizuje zmianę tematu: odtąd więcej miejsca poświęcać będzie życiu prywatnemu Stachury. Na początek – jego miłościom i wybrankom. Później – między innymi stosunkowi do spotkań autorskich czy tematowi alkoholu. I tutaj zmienia się także sam autor tomu. Jeśli w pierwszej części próbował mniej lub bardziej skutecznie ukrywać się za wypowiedziami krytyków, teraz zamienia się w reportażystę. Sięga po różne sposoby zbierania wiadomości do tomu, jeździ na spotkania z ludźmi, którzy mogliby rzucić nowe światło na dane, a co w tym najważniejsze – zdaje dość szczegółową relację ze swoich poszukiwań, w tym z tych zakończonych niepowodzeniem. To powolne rozstawanie się z bohaterem tomu – coraz więcej Stachury jest w strzępkach wspomnień, w przedmiotach czy dedykacjach z tomików. Buchowski zresztą odwołuje się również do zapisków Steda (a prawie każdy rozdział kończy wyliczeniowy wycinek z jego codziennych notatek). Do tego dodać trzeba i kwestie „muzyczne” – wizerunku śpiewającego poety tu nie zabraknie – i motyw recepcji, swoistej mody na Stachurę: Buchowski przybliża czytelnikom dostępne imprezy czy strony internetowe, a wśród licznych prac magisterskich wskazuje te warte uwagi.
Sam autor „Butów Ikara” nie chce być w książce przezroczysty. Niekiedy pozwala sobie na rozmaite uszczypliwości, popisuje się poczuciem humoru lub osobistymi doświadczeniami w procesie gromadzenia materiałów. Robi wszystko, żeby „Buty Ikara” nie stały się konwencjonalną biografią utrzymaną w monotonnym rytmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz