Galaktyka, łódź 2014.
Dieta lecznicza
Założenia dra Joela Fuhrmana są dość proste: w celu zachowania (lub przywrócenia) zdrowia należy przejść na dietę nutritariańską, czyli jeść produkty o „wysokiej gęstości odżywczej” – jak najwięcej surowych warzyw i owoców przed posiłkami. To wyreguluje apetyt i pozwoli na stopniowe odstawianie niezdrowych przekąsek. Fuhrman uczy, jak poznawać prawdziwy głód (i odróżniać go od apetytu na śmieciowe przysmaki – rodzaje uzależnienia) i jak przejść na trzy posiłki dziennie, co, jego zdaniem, w zupełności wystarczy do prowadzenia zdrowego trybu życia. W całej diecie nie ma przymusów i radykalizmu – zmiany nadchodzą z czasem, a sam autor proponuje trójstopniowy sposób przechodzenia na jego dietę. Zastrzega dodatkowo, że nie jest to dieta wegetariańska ani wegańska, choć w to akurat trudno będzie odbiorcom uwierzyć. Autor przede wszystkim w formie koncentruje się na entuzjastycznym zachwalaniu swojego pomysłu (a od czasu do czasu i reklamowaniu swoich produktów) – i paradoksalnie to właśnie reklamowe natręctwo może być przyczyną zniechęcenia do proponowanej przez niego diety.
Joel Fuhrman od początku zwraca się bezpośrednio do czytelnika, który musi uwierzyć w zbawienny wpływ jego rozwiązania. Dieta nutritariańska to prosta droga do pozbycia się problemów zdrowotnych – cukrzycy, kłopotów z sercem czy uporczywych migren, choroby autoimmunologiczne cofają się pod jej wpływem i nawet gdy dla chorego nie ma ratunku, dieta zadziała. Tak radośnie przekonuje Fuhrman i przywołuje kilkanaście pochwalnych wypowiedzi osób w różnym wieku i z różnych części Stanów. Jednemu dieta pomogła na wrzody, innemu na płodność, na alergię czy astmę. Żeby nikt nie miał wątpliwości, rodzaj schorzenia pojawia się jako tytuł przed zwierzeniem. To sposób kojarzący się u nas z gazetowymi reklamami filipińskich uzdrowicieli lub produktami ze sprzedaży wysyłkowej – szybciej zniechęci niż przekona, zwłaszcza w zestawieniu z jednokierunkowością wysiłków autora. Ale jeśli pominąć czynniki perswazyjne, których tu zatrzęsienie, warto przyjrzeć się samej diecie i jej uzasadnieniom. „Trzy kroki do zdrowia” odarte z przesadnego marketingu zachęcają do wypróbowania diety i samych podstępów służących do przestawiania organizmu na warzywa i owoce. Fuhrman wie, że ludzie nie znoszą przymusu, zwłaszcza jeśli chodzi o takie przyjemności jak jedzenie. Pokazuje zatem, co zrobić, żeby organizm „sam” przekonał się do zdrowej diety i stopniowo odrzucał to, co zbędne. Oczywiście można czasem zjeść coś niezdrowego, ale powoli traci się na to ochotę.
W Trzech krokach do zdrowia” jest także rozbudowana część z przepisami. Najpierw Fuhran proponuje jadłospis na cztery tygodnie, rozpisany na trzy kroki – trzy kolejne poziomy wtajemniczenia. Rozwiewa wątpliwości, ba, zaznacza nawet, co zrobić w przypadku zwiększonego zapotrzebowania kalorycznego. Potrawy zaznaczone pogrubioną czcionką znajdują się wśród przepisów w dalszej części książki. Przy każdym przepisie autor podaje zawartość mikroelementów, jakby chciał zachować pozory naukowego podparcia swoich tez i wykorzystać jeszcze jedną możliwość przekonania nieprzekonanych.
„Trzy kroki do zdrowia” to kolejna publikacja ważna dla czytelników, którzy planują przejść na zdrową dietę lub wierzą w leczniczą wartość posiłków. Nacisk na przekonywanie do wyboru tej akurat drogi może trochę zniechęcić do autora, ale już wolny od perswazji zestaw przepisów dostarczy szeregu kulinarnych inspiracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz