Muza SA, Warszawa 2014.
Przed snem
„Ściana zaczarowana” jest obietnicą przygody na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko kilka razy zastukać w słomianą matę, by przejść do królestwa wyobraźni, w którym znajdować się może wszystko. Dziecko, które wie o istnieniu magicznego przejścia, korzysta z niego przed snem. Tak trafia do zaczarowanej krainy, w której zgubiła się właśnie mała i niedobra królewna. W poszukiwaniach biorą udział dzielni rycerze. Wejście do centrum takich wydarzeń po pierwsze zapewnia dziecku kontakt ze światem bajek, atrakcyjnym ze względu na obiecujące motywy, a po drugie odwołuje się do zwykłych doświadczeń najmłodszych. Nie ma tu zjawisk na tyle magicznych, by zakwestionować prawdziwość opowieści, nie ma zjawisk na tyle zwyczajnych, żeby zniechęcić dzieci do śledzenia wiersza.
Joanna Papuzińska w „Ścianie zaczarowanej” przypomina o tym, że sen jest źródłem najciekawszych historii i fabuł, które każdy kształtować może zgodnie z własnymi upodobaniami. Przypomina o roli wyobraźni w tworzeniu wartościowych opowieści i w zabijaniu nudy. A to wszystko na marginesie bajki, która brzmi jak klasyczna baśń. Papuzińska nie tłumaczy wprost, czym jest fantazja – woli posłużyć się zgrabną metaforą. Co ciekawe, kiedy mali odbiorcy zrozumieją przesłanie bajki, chętnie będą wieczorem kładli się spać – autorka dostarcza im bowiem podpowiedzi, że warto marzyć przed zaśnięciem.
„Ściana zaczarowana” to wartka opowieść zamknięta w formie wiersza. Joanna Papuzińska wydaje się jednak nie zwracać uwagi na warsztatowe ograniczenia. Rezygnuje z sylabotoniczności i z monotonnej powtarzalności kolejnych zwrotek, pisze, jakby opowiadała przygodę, a rymy dochodziły do tekstu naturalnie – bez inwersji i utrudnień tekstowych – opowieść ma płynąć sama i być dla małych odbiorców przezroczysta. To się Papuzińskiej udaje. W dodatku poszarpany rytm wersów przywodzi na myśl rodzaj refleksji nad tym, co powinno się w tworzonej właśnie historii wydarzyć, imituje zmienne nastroje i swobodę opowiadacza. „Ściana zaczarowana” to bajka, która najlepiej sprawdzi się w głośnym czytaniu – jest pod tym względem bardzo wygodna i dostosowana do tradycji wspólnej lektury. Zmiany rytmu podkreślają też zmiany tempa w samej przygodzie – Papuzińska nie tworzy kołysanki i świadomie kieruje formą. Najmłodsi odbiorcy nie będą wprawdzie umieli sprecyzować sedna literackich zabiegów, ale bez wątpienia poczują operacje na klimacie bajki. „Ściana zaczarowana” powstała w 1969 roku, ale dzisiaj – przypominana w serii Muzeum Książki Dziecięcej poleca – udowadnia maluchom, że wyobraźnia jest ich największym bogactwem.
Tom ozdabiają ilustracje Bożeny Truchanowskiej – zwłaszcza dla dziadków oznaczać to będzie sentymentalną podróż w przeszłość. Ilustratorka proponuje niewielkie obrazki (często jako połączenia kilku kadrów) w klasycznym stylu. Łączy w swoich malunkach motywy ludowe i realistyczne ze światem baśni – radzi sobie z niełatwym zadaniem uchwycenia oniryczności przy jednoczesnym umiłowaniu autorki do konkretu. Ilustracje są tutaj podkreśleniem poetyckiej wrażliwości Papuzińskiej oraz bajkowych filtrów zmieniających sposób widzenia świata przez najmłodszych. Truchanowska woli malarskość od komiksowej kreski, jest dokładna i uważna – chce, by dzieci jak najwięcej zapamiętały z tej niezwykłej przygody, bez względu na to, czy uwierzą w istnienie zaczarowanej ściany. Tomik przypominany przez Muzę należy już do klasyki literatury czwartej – i będzie nie tylko literacką ciekawostką czy podróżą w czasie, zapewni małym odbiorcom wielką przygodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz