Zysk i S-ka, Poznań 2014.
Filozofia korespondencyjna
Na początku drogi twórczej słowa uznania od wybitnego i już docenianego artysty mogą uskrzydlać. Do Józefa Barana, młodego poety, list z pochwałami dotyczącymi zbiorku wierszy przesłał Sławomir Mrożek. Ten pierwszy list po latach Józef Baran rekonstruuje z pamięci. Mrożek nie zamierza kreować się w nim na znawcę poezji, za to odnosi się do tematu rodzinnych stron, wsi zapamiętanej z dzieciństwa. Konkret pozwala obu panom podjąć rozbudowaną korespondencję. Znają się tylko za sprawą listów i lektury publikowanych tekstów – do spotkań dochodzi znacznie później. Jednak od początku z zapałem uprawiają sztukę epistolografii, która nieco przypomina zapiski diariuszowe o filozoficznym charakterze. Traci na znaczeniu różnica wieku oraz doświadczeń, nawet świadomość warsztatu. Panowie dzielą się uwagami na temat pisania, zastanawiają się nad kondycją współczesnego człowieka i snują na piśmie mocno melancholijne rozważania. Po pierwszych rzeczowych wspomnieniach przechodzą w świat ulotnych refleksji.
Tom „Scenopis od wieczności” gromadzi listy, jakie od 1974 roku przez blisko dwadzieścia lat wymieniali Józef Baran i Sławomir Mrożek. Początkowo ten pierwszy zachowuje się zresztą jak uczniak, który bardzo stara się zasłużyć na pochwałę mistrza – widać u Józefa Barana i uległość, i wielkie nadzieje. Chciałby z Mrożka uczynić wiernego czytelnika swojej poezji, wysyła mu kolejne tomiki i cykle wierszy. Mrożek woli – zamiast recenzowania utworów – porozmawiać na tematy nurtujące człowieka myślącego. Umiejętnie schodzi z piedestału, na którym postawił go Baran i bardzo dyskretnie steruje listowymi dyskusjami tak, by wymiana opinii nie przerodziła się w przykry obowiązek. Józef Baran z czasem dostosowuje się do tego tonu i podejmuje wyzwanie. Po latach śledzi własne zapiski z dużą dozą krytycyzmu i korzysta z szansy na redagowanie swoich listów: część skraca, a do wyjątkowo naiwnych spostrzeżeń dodaje w przypisach autoironiczne komentarze. Chociaż przechodzi z Mrożkiem na ty, nie potrafi zrezygnować z traktowania go jako autorytetu czy wyroczni.
Listy Mrożka i Barana to próba zarejestrowania zjawisk kulturalnych, szansa na wymianę poglądów bez większych sporów. Obaj literaci prezentują sobie nawzajem własne stanowiska i przemyślenia – ma się podczas lektury wrażenie, że nie potrzebują interlokutora, a odbiorcy, który przeczyta – i samą obecnością nada sens prowadzeniu osobistych zapisków. To sprawia, że tom uzupełnia zwłaszcza dziennikowe wynurzenia Mrożka. Nie jest to natomiast książka, która zrewolucjonizowałaby spojrzenie na twórczość autorów – nie ma takiego celu. Józef Baran ocala dla potomnych niezwykłą znajomość.
Do tomu Baran dołącza jeszcze swoje artykuły, pisane już po śmierci korespondencyjnego przyjaciela. Czuje się uprawniony do tego, by przedstawić szerszej publiczności literackiej „swojego” Mrożka, tego, którego poznał dzięki listownej wymianie myśli. „Scenopis od wieczności” zamienia się w końcu w książkę o roli Mrożka w życiu Józefa Barana. Cały tom został natomiast niemal zrecenzowany przez Wojciecha Ligęzę w posłowiu – gdyby chcieć napisać krytycznoliteracki tekst o tej publikacji, nie dałoby się uciec od jego spostrzeżeń.
Mrożek jako korespondent najpierw zastrzega się, że odpisze, jeśli znajdzie czas, a potem coraz bardziej się otwiera i niemal zaprzyjaźnia z poetą. Zapewnia Baranowi przeżycie niepowtarzalne – w ten sposób może też uświadomić odbiorcom siłę słowa pisanego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz