piątek, 14 listopada 2014

Magdalena Tulli: Szum

Znak, Kraków 2014.

Wspomnienie

„Szum” to przede wszystkim rytm nadający blasku wspomnieniom. Jedno za drugim pojawiają się skojarzenia z czasów dzieciństwa – po latach interpretowane na nowo, czasem nawet możliwe do zrozumienia. Magdalena Tulli sięga po nie w opowieści mocno onirycznej, skrywającej tajemniczość pod pozorami anegdotycznych zwierzeń. Strumień refleksji nie pozwala na oddzielanie prawdy od dziecięcej fantazji, przez co „Szum” staje się bardziej magiczny. W tej powieści odnaleźć się jest równie łatwo co zagubić, ale przez cały czas nad rzeczową relacją dominuje rytm, rytm prozy, która przestaje ukrywać swoje piękno.

Dziecięce spojrzenie zmienia rzeczywistość. Obejmuje niezrozumiały świat dorosłych, historie powtarzane przy każdej możliwej okazji, ale pozbawione znaczenia, bo – nie-doświadczone. Obejmuje własne oceny codzienności, wzbogacane lub konsekwentnie podważane przez rówieśników. Obejmuje wreszcie cały wewnętrzny świat – przeżycia, przemyślenia i rozpaczliwe próby odnalezienia siebie wśród enigmatycznych zachowań innych. Filtr spojrzenia dziewczynki podwojony też przez przemyślenia doświadczonej kobiety pozwala raz jeszcze zdefiniować nowe prawdy. W „Szumie” Magdalena Tulli weryfikuje dawne przekonania, szuka wyjaśnień dla konkretnych sytuacji i wskrzesza to, co od dawna należy już do przeszłości. Tylko w ten sposób może pogodzić się z bohaterką sprzed lat, pozwolić jej odejść wraz ze wspomnieniami.

Potęgą „Szumu” jest nastawienie na literackość. Łatwo byłoby ulec pokusie przerobienia kanwy fabularnej na Bildungsroman, łatwo odtwarzać życiorysy (także te emocjonalne). Jednak dla autorki bieg wydarzeń jest sprawą poboczną. Kilka motywów powraca tu w charakterze refrenu, ale egzystencja bohaterki daleka jest od szeregu uporządkowanych i już oczywistych faktów. „Szum” bliższy jest zwyczajnemu życiu w ujęciu diachronicznym – bezpośrednim uczestnikom wydarzeń w pamięci pozostają czasem przypadkowe strzępki informacji, scenki, których nikt postronny nie umiałby połączyć w całość. Obok tematów ważnych i niezmiennych funkcjonują tu na równych prawach zagadnienia ulotne, chwilowe i pozbawione znaczących konsekwencji. Tylko tak można w pełni opisać losy jednostki, tylko zatracenie się w szumie może przynieść zrozumienie, a przynajmniej samoakceptację.

Wiwisekcja bohaterce „Szumu” potrzebna jest do znalezienia własnego miejsca w świecie. Rozrachunki z przeszłością i własnym sumieniem raz przybierają formę fotograficznych skojarzeń, innym razem zapowiadają ucieczkę w świat metafor. Tulli gra z czytelnikami – w melodyjnej opowieści zatapia dodatkowe znaczenia, szyfruje wiadomości, które później wpływać będą na kształt wspomnień. Równie istotne jak zestaw faktów są tu wrażenia wywoływane przez senną relację. „Szum” przypomina ucieczkę od życia, a jednocześnie pokazuje to życie z całą szczerością. Imponuje w tej książce połączenie warstwy językowej i treści – Tulli nie potrzebuje pustosłowia ani przegadania – upodobanie do konkretu z kolei nie wyklucza u niej poetyckości. Prywatne przeżycia zyskują uniwersalną głębię – w „Szumie” wyczytuje się nie tyle osobiste zwierzenia co ogólny portret człowieka-każdego, uzależnionego od akceptacji ze strony bliskich, ale i od możliwości zachowania dystansu wobec innych. Magdalena Tulli niby to przez przypadek odsłania ważne prawdy o ludziach. W jej ujęciu nie znajdzie się bezwartościowych obrazków, „Szum” to powieść, która na różnych płaszczyznach przyciąga odbiorców. Oniryczno-wspomnieniowy klimat tej książki uszlachetnia doświadczenia z dzieciństwa. „Szum” jest harmonijnie skomponowaną i w każdej sekwencji budzącą zainteresowanie opowieścią o sednie życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz