niedziela, 19 października 2014

Janosch: Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka

Znak, Kraków 2014.

Obserwator

Nie ma drugiego autora, który tak celnie szkicowałby XX-wieczną śląską codzienność, jak Janosch. Spojrzenie satyryka miesza się tu z czułą wyrozumiałością dla wad prostych bohaterów, krytyka splata się z ostateczną akceptacją, a wszystko utrzymane zostaje w poetyce plotki. Długo po „Cholonku” trzeba było czekać na kolejną śląską historię, ale jest, „Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka” to drugi dowód na spostrzegawczość Janoscha i głębokie zrozumienie spraw prostych ludzi – z całą ich małostkowością, podłością, prymitywizmem i głupotą. Janosch imponuje słuchem językowym (objawiającym się w melodyjności kolejnych scenek).

Tym razem prym w książce wiedzie Dziubowa, energiczna matka dwóch córek, która ma szansę wykazać się zaradnością, bo jedną z tych córek właśnie wydaje za mąż. Janosch przygląda się losom niezbyt udanego stadła, zna skrywane marzenia swoich postaci i konsekwencje ich wyborów – więc chociaż towarzyszy bohaterom w ich tu i teraz, co pewien czas zdradza jakieś fragmenty przyszłości lub przeszłości. Dziubowa tylko trochę przypomina Świętkową z „Cholonka”: z charakteru jest podobna, ale wydaje się mniej popisywać życiowymi mądrościami. Świętkowa była karykaturą na wesoło, u Dziubowej już komizmu jest dużo mniej, Janosch pokazuje natomiast prywatne dramaty rodziny rządzonej przez tę kobietę. Bardziej interesuje go zresztą Rudolf Mainka zwany Hannkiem – nowobogacki, człowiek, który usiłuje rozkręcić własny biznes. Córka Dziubowej podkochująca się we fryzjerze ma możliwość przedostania się do wyższych sfer, przynajmniej we własnej wyobraźni i w oczach zazdrosnych sąsiadów. I znów, jak to u Janoscha, ludzie nie radzą sobie z okolicznościami, w jakie zostali wtrąceni – nie zawsze na własne życzenie.

W „Cholonku” sporo było spostrzeżeń o charakterze aforystycznym, skrótowych życiowych mądrości, które bawiły w zderzeniu z pozapowieściowym światem jako przejaw małomiasteczkowej mentalności i negatywnych cech charakteru postaci. W „Hrdlaku” autor nie szuka już sformułowań ośmieszających postacie, skupia się za to na odzwierciedlaniu ich postaw w samych zachowaniach i niekonkretyzowanych poglądach. Uderza za to po raz kolejny trafność ocen bohaterów – Janosch doskonale wie, skąd biorą się konkretne poglądy i jakie będą efekty ich wcielania w życie. Wyostrzony zmysł obserwacji pozwala mu bezlitośnie portretować bohaterów, wyciągając na światło dzienne to wszystko, o czym oni chcieliby milczeć. Innym razem jest w stanie podsumować postać głoszonymi przez nią teoriami tak trafnie, że nie potrzeba już żadnych analiz. Zresztą najlepsza ocena mentalności sąsiadek i żon u Janoscha mieści się w drobnej scence, sekrecie Dziuby i jego przyjaciela z czasów wojny (aż szkoda, że motyw o takiej sile rażenia pojawia się na początku książki). Siłą „Hrdlaka” jest szczerość – ostra, odważna, momentami aż brutalna. Postacie z tej powieści wierzą w swoje sposoby na życie – i nie zamierzają pracować nad swoimi charakterami. Mało tego, nie zastanawiają się nad sobą. Tu przebiegłość zastępuje dyplomację, a chytrość nadaje rytm więziom międzyludzkim.

I wszystko Janosch spisuje cudownie barwnym językiem. Melodia tego tekstu sprawia, że bez trudu można się zagłębiać w przedstawianą przez autora rzeczywistość. Genialnie Janosch imituje sposób mówienia i myślenia postaci. A że nie interesują go zwyczajne (z punktu widzenia szerokiej publiczności) obrazki rodzajowe, a cały wachlarz dramatów i szczęść prostych ludzi – staje się najbardziej przekonujący. W tomie „Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka” miejsce komizmu zajmuje groteska. Zderzenie świata znanego z kultury popularnej z tym Janoschowym prowadzi do wielkiego wybuchu. „Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka” to powieść bogata w drobne anegdoty i tematy z codzienności mieszkańców Kłodnicy – ale Janosch sięga głębiej. Interesuje go mentalność postaci, przyczyna późniejszych życiowych wyborów. I w portretowaniu bohaterów w akcji wyznaczanej przez ich własne przekonania Janosch jest mistrzem niekwestionowanym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz