środa, 22 października 2014

Catherine Ryan Hyde: Dzień, który zmienił wszystko

Jaguar, Warszawa 2014.

Egzamin

Najtrudniejsze decyzje podejmuje się w mgnieniu oka, a impuls decyduje zwykle o całym dalszym życiu i z tego założenia wychodzi Catherine Ryan Hyde w ciemnej powieści obyczajowo-psychologicznej „Dzień, który zmienił wszystko”. Podczas polowania na kaczki Nathan znajduje w lesie porzuconego noworodka zakopanego w liściach pod drzewem. Dziecko jeszcze żyje, więc Nathan stara się je uratować. Już wie, że o tym wydarzeniu nigdy nie zapomni. Chciałby zaadoptować chłopca (wbrew zdrowemu rozsądkowi i argumentom żony). Ale mały Nat zostaje z babcią. Nie ma pojęcia, co stało się w drugim dniu jego życia, a ponieważ dostaje prezenty od „pana, który znalazł go w lesie”, wydaje mu się, że to normalne i właściwe wszystkim maluchom. Jako nastolatek Nat zaczyna sprawiać coraz większe problemy wychowawcze, aż w końcu zdesperowana i zmęczona babcia oddaje go Nathanowi. To, co przez wiele lat stanowiło marzenie mężczyzny, staje się nagle niezbyt atrakcyjną rzeczywistością.

„Dzień, który zmienił wszystko” to powieść o poświęceniu, oddaniu i mądrym wychowaniu – ale bez morałów. Na Nata nikt nie może znaleźć sposobu. Nieuświadamiana trauma z dzieciństwa wpływa na kolejne życiowe wybory bohatera. Nat nie ma autorytetów i nie uznaje porad starszych. Niepewność zastępuje ciągłym buntem, a tarapaty, w które wpada, są naprawdę poważne. Autorka rezygnuje z sentymentów i wzniosłych uczuć, stawia za to na szorstkość i męskie porozumienie. Bohaterów czyni bardzo samotnymi i zamkniętymi w sobie, nic zatem dziwnego, że prowadząc narrację, koncentruje się raz na jednym, raz na drugim Nathanie, a poszczególne części książki zamyka momentami przełomowymi dla każdego z nich.

W tej historii dobrych rozwiązań właściwie nie ma i być nie może. Hyde decyduje się na ponure tajemnice i mrok, który ogarnia postacie. Mnoży sytuacje bez wyjścia, żeby jeszcze spotęgować poczucie bezradności. Nathan nie znajdzie zrozumienia u kolejnych partnerek, bo pokochał obce sobie dziecko i stawia jego dobro nad wszystko inne. Nat nie czuje się z nikim związany emocjonalnie na tyle, by przestać uzewnętrzniać negatywne emocje. Obaj bohaterowie nie potrafią przyznać, że siebie nawzajem potrzebują. Jeden wyraża uczucia jasnymi tylko dla niego czynami, drugi pogubił się w swojej rzeczywistości i atak traktuje jako jedyną możliwą obronę.

Hyde za cenę rezygnacji z modnych wątków tworzy świat istotnych i bardzo trudnych pytań. Dylematy moralne Nathana to tylko wierzchołek góry lodowej, w tomie będzie tego typu rozważań znacznie więcej. Autorka prowadzi opowieść przez życie bohaterów, w dość przyspieszonym tempie – skróty czasowe sygnalizuje przejściami do kolejnych części książki, to wpływa na inne rozmieszczenie punktów kulminacyjnych. Catherine Ryan Hyde panuje nad swoją akcją, rozumie bohaterów, chociaż nie chce, żeby oni zrozumieli siebie nawzajem. Autorka odrzuca konwencję pocieszanek, jeśli zależy jej na pokrzepieniu, to na surowy, męski sposób. Unika łatwych wzruszeń i ckliwych sentymentalnych historyjek dla pań. A przecież optymizm wciąż jest tutaj obecny, tyle że głębiej ukryty w dalekiej od żartobliwości fabule.

„Dzień, który zmienił wszystko” jest także próbą zadania pytań, na które odpowiedzi czytelnicy muszą znaleźć we własnych sumieniach. Autorka niczego nie będzie ułatwiać, a samą opowieść obmyśla tak, aby owe odpowiedzi bez przerwy się zmieniały. To nie baśń, w której nagroda za dobry uczynek czeka już za rogiem – a pewność siebie (i słuszności własnych wyborów) zostanie wiele razy zachwiana. Hyde dostarcza odbiorcom szeregu wątpliwości, sprawdza, jak zachowaliby się w chwili prawdziwego egzaminu i pokazuje własną wizję skomplikowanych relacji. „Dzień, który zmienił wszystko” to opowieść, w której uniwersalne prawdy o człowieku czasami ulegają podważeniu. W tej powieści nie ma parasola ochronnego dla bohaterów. To raczej literacka pułapka dla postaci i dla samych odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz