sobota, 20 września 2014

Rich Froning, David Thomas: Pierwszy. Tajemnica zwycięstwa

Galaktyka, Łódź 2014.

Miłość do ćwiczeń

Crossfit to pojęcie, które przeciętnemu odbiorcy mówi niewiele. Łatwiej skojarzyć ten rodzaj zawodów, gdy wspomni się o ćwiczeniach strongmanów, bo przynajmniej część zadań z widowiska pokrywa się z dyscyplinami w crossfitowych zmaganiach. W spopularyzowaniu crossfitu może pomóc tom Richa Froninga (ghost: David Thomas) „Pierwszy. Tajemnica zwycięstwa”.

Autor, jak wszyscy sportowi współautorzy własnych autobiograficznych tomów, wykorzystuje książkę jako okazję do zareklamowania siebie i swojej dyscypliny. Froning nie jest tu wyjątkiem, jednak więcej uwagi poświęca również własnej rodzinie oraz religijnemu przełomowi. Na szczęście nie popada w kaznodziejskie tony, bo to prawdopodobnie zniechęciłoby do niego odbiorców. Wyjaśnia za to, jaką rolę w jego codzienności pełni głęboka wiara. Froning od początku przygotowania do crossfitu widzi w sposobie wychowania. Jako dziecko otrzymywał zwłaszcza od ojca i często za karę rozmaite prace wzmacniające tężyznę fizyczną. Sporo zajęć z dzieciństwa miało potem łatwe przełożenie na wyzwania z crossfitu, autor nie doszukuje się w swoich sukcesach śladów wyjątkowego talentu. Jego młodość naznaczyły też inne wydarzenia – zwłaszcza śmierć bliskich kuzynów. O takich faktach opowiada na początku książki. Kiedy przejdzie do samego crossfitu, może budzić u odbiorców zdumienie: jak można czerpać przyjemność z uprawiania podobnych sportów? Tutaj Froning nie musi już szukać urozmaiceń – adrenaliny czytelnikom dostarczy choćby sama zmienność programów zawodów. W wielu wypadkach to wielka niewiadoma dla sportowców, a dobór ćwiczeń do wykonania świadczy o (złośliwej) pomysłowości organizatorów.

Autor wymienia zatem kolejne zadania i wskazuje przy okazji swoje słabe punkty, żeby wzmocnić dynamikę tekstu. Opowiada obrazowo, ale też zasypuje czytelników szczegółami na temat liczby powtórzeń czy dodatkowych utrudnień. Dokonuje też przekładów – ponieważ zwykli odbiorcy nie muszą znać się na tajnikach sportu, wyjaśnia, co jest potrzebne do prawidłowego wykonania określonych ćwiczeń lub – na czym polega wyzwanie. Żeby książka nie zamieniła się w sportową wyliczankę, Froning co pewien czas powraca do tematu swoich bliskich (pisze dużo o żonie oraz o matce). Nie zapomina i o kwestii wiary – tłumaczy pochodzenie swoich tatuaży, mówi o duchowej przemianie i o znaczeniu Boga w życiu. Nikogo nie namawia do pójścia w swoje ślady, nawet zaznacza, że nie chce przekonywać – ale podkreśla też, że dobrze czuje się, nie ukrywając znaczenia religii. Traktuje tom również trochę jak okazję do dawania świadectwa wiary, ale nie robi tego w sposób męczący. Znacznie bardziej tendencyjnie wypada fragment o czystości w sporcie – jakby kwestia dopingu była obowiązkową częścią sportowej biografii. Froning zachowuje się tu tak, jakby za wszelką cenę chciał odsunąć od siebie podejrzenia o stosowanie niedozwolonych środków – a nie ma takiej potrzeby.

„Pierwszy” to również reklama samego crossfitu. Wielu ludziom uświadomi, czym jest ten sport. Froning przekonuje, że każdy, niezależnie od wieku i umiejętności, może rozpocząć regularne treningi. Jako współwłaściciel klubu crossfit i propagator tej dyscypliny działa na rzecz promowania zdrowego wysiłku fizycznego. Pojawia się w tomie nawet wyjaśnienie pojęć związanych z zadaniami dla ćwiczących, czy zestawy ćwiczeń pozwalających na porównanie sprawności fizycznej – jednak w warunkach domowych część z nich byłaby trudna do wykonania. Ale kto zainteresuje się crossfitem, ten znajdzie sposób, by go uprawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz