wtorek, 2 września 2014

Dorota Suwalska: Piegowate niebo

Nasza Księgarnia, Warszawa 2014.

Zwierzę domowe

Inka wydaje się być modelową nastolatką z powieści dla młodzieży. Nie akceptuje swojego imienia, nie akceptuje kolegów z klasy (uparcie określając ich mianem debili – mimo takiego stosunku do nich bardzo liczy się z ich zdaniem), denerwuje ją młodsza siostra. Inka bardzo chciałaby mieć psa i już prawie udało jej się załatwić to z rodzicami, kiedy tata sprowadza do domu bociana ze złamanym skrzydłem. O psie na razie nie może więc być mowy. Inka coraz bardziej zamyka się w sobie. Nie za bardzo ma z kim dzielić się swoimi zmartwieniami. Wkracza przecież w czas dojrzewania, a jeszcze nie zaczęły rosnąć jej piersi i nie dostała okresu. Podoba jej się pewien chłopak, ale nie ma śmiałości, żeby do niego zagadać. Jakby tego było mało, odkrywa, że jej rodzice uprawiają seks – a wiadomo, że ta oczywistość w młodym wieku jest trudna do zaakceptowania. I tak w tonie buntu nastolatki, wyautowania i ogólnego niezrozumienia Inka prowadzi opowieść o swojej codzienności. Zwierza się pamiętnikowi w netbooku, świadoma, że tworzy dla Potomnych.

„Piegowate niebo” jest mocno nastawione na autotematyzm. Bohaterka wie, jakie są wymogi dobrego tekstu, rzadko posługuje się kolokwialnym słownictwem, dba o budowanie napięcia (często za sprawą przesuwania na później drobnych zagadek). Pamięta o swoich czytelnikach i stara się ciągle do nich zwracać: Dorota Suwalska może w ten sposób przemycić kilka zasad pisania, zupełnie mimochodem. Takie zwracanie uwagi na proces tworzenia służy też podkreśleniu samotności Inki: dziewczyna nie chce zbyt długo rozpamiętywać własnych problemów, napomyka zatem o nich, a emocje chowa za refleksjami o pisaniu. Do tych refleksji dochodzą jeszcze zabawy scenariuszowe – Inka próbuje część wydarzeń, których nie zna z autopsji, ubrać w formę minidramatu – tym samym autorka zachęca do eksperymentów pisarskich i do układania własnych opowieści w wersji przeznaczonej na scenę.

Z czasem Inka wychodzi do ludzi i przekonuje się, że nie są tacy straszni, a już na pewno nie życzą jej źle. „Piegowate niebo” ma w końcu odwzorowywać nie tylko psychikę nastolatek, ale i możliwości pozytywnych rozwiązań rozmaitych problemów. Bohaterka przeżywa wiele przykrości i upokorzeń, ale nie oznaczają one nigdy końca świata. W przewrotny sposób chce Dorota Suwalska dawać czytelnikom nadzieję.

Sporo jest w tej powieści informacji na temat bocianich zwyczajów. Tata zajmuje się ochroną tego gatunku i swoją pasją zaraża młodszą córkę. Zresztą trudno nie zainteresować się bocianimi tematami, gdy za oknem przechadza się już prawie oswojony przedstawiciel gatunku. Suwalska zyskuje dzięki temu płaszczyznę egzotyki: czytelnicy dowiedzą się czegoś o wypluwkach i o groźnych dla bocianów sznurkach pozostawianych na polach przez rolników. „Piegowate niebo” bocianie wiadomości przytacza mimochodem, ale dość szczegółowo. Dla odbiorców może to być atrakcja i szansa na zdobycie ciekawych informacji – a do tego dochodzi jeszcze niebanalny koloryt lokalny powieści. Nie da się zaprzeczyć, że bociany nadają barw prostej historii i mogą wskazać odbiorcom oryginalne zainteresowania.

„Piegowate niebo” nie zawiera męczącej dawki optymizmu, czym Suwalska do siebie przekona nastolatki. Znajdą one tutaj pełne zrozumienie dla swoich potrzeb i zwyczajów, w bohaterce odkryją ślady swoich tęsknot i lęków. To powieść lekka i w zasadzie pozbawiona tematów tabu, relacja bliskiej koleżanki, która potrafi dystansować się od wielu potencjalnych katastrof – i która najlepiej pojmie brak zrozumienia czy poczucie samotności. Dorota Suwalska zna uniwersalny świat swoich odbiorczyń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz