wtorek, 29 lipca 2014

Maria Semple: Gdzie jesteś, Bernadette?

Media Rodzina, Poznań 2014.

Zniknięcie

Bernadette to postać równie ciekawa co irytująca. Z rozmaitych dokumentów – liścików, maili i informacji wyłania się obraz kobiety zdziwaczałej, cierpiącej na różne fobie i niedojrzałej emocjonalnie. Taki obraz budować się będzie stopniowo i często z drugiej ręki, bo bezpośrednich narracji długo tu nie ma, a gdy już są – to w wykonaniu córki Bernadette. Maria Semple zapewnia sobie w ten sposób całkowitą twórczą swobodę – czytelników dość szybko wciągnie nietypowy rytm książki, a i prawda, do której niełatwo dotrzeć.

Bernadette boi się wszystkiego, ale kiedy jej córka w nagrodę za dobre oceny żąda rodzinnej wyprawy na Antarktydę, postanawia wyruszyć w tę podróż. Zasypuje zleceniami wirtualną asystentkę z Indii i przygotowuje się do ogromnego wyzwania. Przy okazji musi też walczyć z „gzami” – matkami koleżanek córki. Sąsiadka ma obsesję na punkcie śmiercionośnych jeżyn, które zarastają ogród Bernadette i właściwie w całej historii nie ma miejsca na stereotypy czy powszechnie akceptowaną normalność. Bernadette jest dziwna. Ale jest też intrygująca, więc lektura dostarcza wielu wrażeń.

Pierwsza część tomu przedstawia codzienność Bernadette – aktualne problemy i zmartwienia, roszczenia sąsiadki czy korespondencję rozsyłaną do rodziców przez władze szkoły. Od czasu do czasu włącza się do opowieści córka bohaterki, by dopowiedzieć coś, czego nie udałoby się zmieścić w listach – ale nie czyni tego zbyt często, więc na samym początku lektura jest bardziej próbą ustalenia, o co chodzi. W drugiej części przychodzi czas na analizy przeszłości, a potem już na akcentowane w tytule pytanie – ale forma do końca pozostaje patchworkowa. I dobrze, bo Marii Semple ta oryginalność najwyraźniej bardzo pasuje i pomaga w tworzeniu niezwykłej fabuły. Tutaj nie ma składników konwencjonalnych i znanych z powieściowych schematów, odstępstwa od „normy” zdarzają się już na poziomie konstrukcji postaci, a potem wyłącznie się pogłębiają, ku zadowoleniu poszukiwaczy historii nietypowych.

„Gdzie jesteś, Bernadette” to książka-zagadka. Od pierwszych stron zaprasza czytelników do świata magnetyzującego, lekko mrocznego i niezbyt bezpiecznego. Rodzina nie jest tu azylem, nie ma też tradycyjnego kształtu – wprawdzie wszyscy walczą o namiastkę domu, ale nikt nie jest w stanie jej stworzyć. Bernadette znika dla świata już na długo przed tym, nim zniknie dla najbliższych – ale trudno się dziwić, gdy weźmie się pod uwagę ścieżki, którymi podąża jej umysł. Maria Semple tę książkę pisze bez sentymentów, nie obarcza bohaterów własnymi emocjami i nadziejami, pozwala im funkcjonować bez bagażu powszechnych przekonań i świadomości, co oznacza normalne życie. Postacie istnieją tu same dla siebie, dzięki czemu mogą być bardziej wyraziste. Także w narracji Maria Semple rezygnuje z czułości i typowo obyczajówkowych tonów. Nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, a przynajmniej usiłuje takie wrażenie sprawiać – to prosta droga do stworzenia książki zachwycającej innością, niby w klimacie obyczajówek amerykańskich, a jednak oddalającej się od tego typu literatury tak daleko, jak to tylko możliwe. Semple wie, jak przywiązać czytelników do siebie.

„Gdzie jesteś, Bernadette” to tom z pomysłem – nie tylko z pomysłem na opisanie akcji, ale i na samą akcję, na postacie i relacje między nimi. Po tej historii można spodziewać się wszystkiego, a i tak większość wyobrażeń minie się z prawdą fabuły. Maria Semple udowodniła, że aby zawojować rynek, nie trzeba opierać się na sprawdzonych scenariuszach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz