Znak, Kraków 2014.
Kataklizmy
Katarzyna Michalak w swoich seriach powieści obyczajowych podpiera się charakterystycznym rozwojem pomysłów. Pierwsza książka dostarcza zawsze sielskiego obrazka, który dodaje otuchy i pozwala wierzyć w optymistyczną i szczęśliwą przyszłość bohaterek, w kolejnych tomach za to trzęsienia ziemi następują po sobie bardzo często – i z intensywnością, która usilnie przypomina o umowności świata przedstawionego. Tu już realizm ustępuje miejsca kolejnym uczuciowym kataklizmom i nigdy nie ma szans na następną prostą fabułkę. Przychodzi czas na popisy wyobraźni autorki oraz… upodobanie do melodramatów i silnych wzruszeń. Z tego rytmu Katarzyna Michalak nie rezygnuje też w swojej serii kwiatowej. Dalsza egzystencja Kamili w „Zaciszu Gosi” zaczyna przypominać operę mydlaną – sporo czasu minie, zanim kobieta będzie mogła znowu cieszyć się życiem. Autorka komplikuje przeszłość i teraźniejszość tej postaci, stawiając tym razem na bardzo powieściowe – co oznacza też i mało prawdopodobne – wstrząsy emocjonalne. Rozwiąże się tu problem z Jakubem, który na wiele lat zniknął z życia Kamili, łamiąc jej serce, pojawią się za to nowe przeszkody w idealnym dotąd związku z Łukaszem.
Ale to nie Kamila w tej książce jest najważniejsza, a jej sąsiadka, Gosia. Gosia to kobieta okrutnie doświadczona przez los – przeżyła zamach w londyńskim metrze (straciła wtedy nienarodzone dziecko, nogę i zdrowe zmysły, a w dalszej perspektywie również męża). Gosia ma swoje fobie i dziwactwa, które uniemożliwiają jej normalną egzystencję, a nawet nawiązywanie przyjaźni. W „Zaciszu Gosi” to na tę tajemniczą kobietę Katarzyna Michalak kieruje uwagę. I nie szczędzi jej kolejnych traum, których mnogość może zdziwić nawet czytelniczki przyzwyczajone do chwytów tej autorki.
„Zacisze Gosi” w najmniejszym nawet stopniu nie jest powieścią delikatną, co sugerowałaby kwiatowa seria i „kobiecość” stylu. Katarzyna Michalak zachowuje się tu jak demiurg, który uświadomił sobie dopiero swoją władzę nad światem i chętnie testuje stworzone przez siebie postacie – sprawdzając, ile wytrzymają. A wyzwań tu nie zabraknie, podobnie jak sprawdzianów dla psychiki bohaterek. Trudno uwierzyć w te kreacje, kiedy ton akcji nadają coraz silniejsze kataklizmy i nie ma kiedy odetchnąć. Katarzyna Michalak chce dostarczać czytelniczkom silnych wzruszeń, ale zapomina – być może celowo – o uprawdopodabniającej je normalności.
„Zaciszu Gosi” daleko do zacisza, spokoju i stagnacji. Autorka ucieka od rutyny w stronę wydarzeń, które dawniej sprawdziłyby się w romansach – tu wielka miłość musi się zmierzyć z kalectwem, a na drodze do szczęścia staną wszyscy, których tylko uda się zgromadzić. Michalak uwielbia burzliwe rozwiązania, wielkie nieszczęścia, zawiedzione nadzieje i narracyjno-fabularny rozmach. To wszystko razem brzmi dość naiwnie i momentami egzaltowanie – ale jeśli ktoś przywiąże się do niedzisiejszych bohaterek i ich poglądów na miłość – dla relaksu będzie śledzić przygody postaci z kwiatowej serii. Katarzyna Michalak chce bowiem dostarczać ekstremalnych wrażeń, nie dla niej subtelności czy niedopowiedzenia. Ta strategia dość rzadko jest stosowana dzisiaj przez autorki obyczajówek – więc cykle Michalak na rynku literackim się wyróżniają. W „Zaciszu Gosi” stężenie przykrych wypadków jest ogromne – ale może to stanie się wabikiem dla odbiorczyń, które przejadły się już sielskimi fabułkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz