Zysk i S-ka, Poznań 2014.
Życie w działaniu
Joanna, którą czytelniczki miały okazję poznać w tomie „Sielsko i diabelsko” Beaty Kępińskiej, nie próżnuje. Wynajduje sobie coraz to nowe kreatywne zajęcia – do najważniejszych należy kurs dla instruktorów teatralnych, prowadzi miejscowy zespół artystyczny, przygotowując z nim własne sztuki (sama zresztą musi wyjść na scenę, bo brakuje kandydatek do jednej z ról) i uczy języka polskiego. Przy tym ostatnim zadaniu zresztą poznaje ogrom ludzkiego cierpienia, odwiedza bowiem także uczniów niepełnosprawnych i musi radzić sobie z nowymi wyzwaniami – a i z widokiem bólu matek. Tyle że zawodowe zadania i pasje Joanny to nie wszystko – bohaterka ma przecież rodzinę, a dorastające i usamodzielniające się dzieci potrafią narobić wielkich problemów. Podobnie jak chorobliwie zazdrosny mąż czy mamusie działające w dobrej wierze. Kobieta musi pogodzić nakazy tradycji i Kościoła, sąsiedzkie opinie, własne sumienie i ambicje – a to nie jest łatwe.
W „Tańcu z czarownicą” roi się od wydarzeń, które mogą wstrząsnąć lokalną społecznością, gdyby ujrzały światło dzienne. Pokusa i okazja do zdrady, chociaż niewykorzystana, staje się powodem rozpaczliwego szukania wyrozumiałego spowiednika. Ludzie wciąż popełniają błędy i podejmują decyzje, które mogą zrujnować ich kruche szczęście. Ktoś ma nieślubne dziecko, ktoś daje się uwieść dużo starszemu mężczyźnie, gdzieś wybucha pożar, a teściowa z synową nie mogą się dogadać. Pojawia się pytanie o aborcję i o pijaństwo. W małej przestrzeni wychodzą na jaw – jako codzienne – problemy, na które nie ma prostych rozwiązań. Beata Kępińska mnoży i je rozważa przez światopogląd postaci. Ułatwia sobie zadanie od strony konstrukcyjnej – każdy prawie rozdział tej obszernej powieści zawiera przemyślenia Joanny na inny temat. Czytelniczki będą mogły wypracować sobie własne stanowisko, ale nie uda im się zignorować poruszanych kwestii.
Beata Kępińska swoją książkę buduje bardzo polonistycznie. Stara się pisać literacką polszcyzną i nie odchodzi od tego bezpiecznego dla niej stylu nawet w dialogach. To oznacza pewną lekturową niewygodę: postacie posługują się w bezpośrednich wypowiedziach nienaturalnym językiem, mówią kwieciście i hiperpoprawnie, elegancko – nawet w sytuacjach, które by tego nie uzasadniały (na przykład w chwilach silnych emocji). Niepotrzebnie też w odnarratorskich wstawkach autorka podkreśla próby żartów dla rozładowania atmosfery. Przez to „Taniec z czarownicą” pobrzmiewa nieco sztywno.
To druga część opowieści, więc odbiorczynie mogą chcieć szybko poznać losy swoich bohaterów. Ale nie zmienia to faktu, że początek „Tańca z czarownicą” wywołuje lekką panikę u nieznających poprzedniego tomu autorki – nagle w zwykłej rozmowie pojawia się niemal książka telefoniczna, mnóstwo postaci, a każda wchodzi w istotne relacje z kilkoma innymi. Trochę energii trzeba poświęcić na rozwikłanie kto, co i z kim – ze względu na narracyjne skróty.
„Taniec z czarownicą” to propozycja dla pań, które lubią znać każdy krok i każdą myśl bohaterki, chcą prześledzić jej poglądy dla możliwości polemiki lub aprobaty. Pojawia się tu sporo publicystyki wplecionej w literacką opowieść – a Beata Kępińska pomija za to część relacji między niektórymi bohaterami. „Taniec z czarownicą” zachęca do aktywności, braku działań nie usprawiedliwi bowiem życie z dala od metropolii. Joanna staje się dowodem na to, że każdy los można uatrakcyjnić – wystarczy wiedzieć, czego się chce i umieć podejmować decyzje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz