Zakamarki, Poznań 2014.
Niezwykła wizyta
W bajkach dla najmłodszych Ulf Stark próbuje oswajać trudne tematy przez poetyzowanie i odwoływanie się do pięknych, metaforycznych obrazów. Pocieszenie dla małych bohaterów znajduje w drobiazgach, których nikt na co dzień nie zauważa. W autobiograficznej trylogii Stark jest zupełnie inny, czym może zaszokować rodziców. Druga część bajki-niebajki o przygodach małego Ulfa, „Mój przyjaciel szejk w Stureby” porusza jednak temat przyjaźni – i to on dominuje nad całą fabułą. W tym minicyklu Ulf Stark nie upiększa rzeczywistości i przed nikim nie udaje, że dzieciństwo to same radości. Tym razem przedstawia jednego z agresywnych kolegów, który bójkami wymusza na słabszych posłuszeństwo. Dzieci nie chcą przyznać się rodzicom do przebiegu wydarzeń i same próbują znaleźć sposób na agresora. Ulfowi pomaga w tym egzotyczna sensacja – jego tatę, radioamatora, ma odwiedzić prawdziwy szejk. To na kilka dni powinno powstrzymać Lassego przed bijatykami. Ale Ulf nie poprzestaje na rozwiązaniu jednego problemu – próbuje także hipnozy, by przekonać innych do spełniania jego życzeń. Chciałby na przykład mieć psa. I żeby Marianna się w nim zakochała.
„Mój przyjaciel szejk w Stureby” to opowieść bardzo gorzka. Najlepszy przyjaciel Ulfa, Percy, wkrótce będzie musiał się przeprowadzić. Robi więc wszystko, żeby zawczasu znienawidzić całe Stureby, ale sprawiając przykrość otoczeniu, męczy też siebie. Ulf nie potrafi mu pomóc. Do tej pory chłopcy razem wpadali w tarapaty i razem radzili sobie z przeciwnościami losu. Ulf Stark potrafi pokazać gorycz rozstania z perspektywy chłopca, który nie chce przyznawać się do jakichkolwiek uczuć. Wie, jak odzwierciedlić jego przeżycia, a nie wywołać przy tym ani wstydu bohatera (który straciłby wówczas wiarygodność w oczach czytelników), ani zażenowania małych odbiorców. To, co przeżywa Ulf, jest obecnie niemodne w literaturze, a przecież znane dzieciom. Jednak dziś autorzy niechętnie przyznają, że rodzice bohaterów nie mają dla nich czasu lub nie przejmują się ich sprawami, bagatelizując troski. Ulf swoją opowieść opiera na prawdziwych wspomnieniach. Ale dodaje też warstwę magiczną. Kiedy do Szwecji przyjeżdża szejk, chce spróbować lokalnych rozrywek i wciela się w dobrego kompana Ulfa. Przybysz z dalekiego kraju pozwala z perspektywy spojrzeć na codzienne zmartwienia, a nawet dostarczać ich idealne rozwiązanie. Szejk w tej historii to dorosły, który chętnie staje się na moment dzieckiem – a dzięki tej metamorfozie może traktować dzieci jak dorosłych i z powagą podejść do ich spraw.
Ulf Stark w tomie „Mój przyjaciel szejk w Stureby” jest przede wszystkim dzieckiem, które nie ma pojęcia, jak zorganizować swój świat i jak realizować marzenia. Próbuje rozmaitych dziecięcych sposobów, testuje je, co nawet czasem przynosi pożądane efekty – ale na bardzo krótko. Autor nie zamierza tym razem stawiać się w pozycji mądrzejszego i bardziej doświadczonego od odbiorców. Wie, że w ten sposób straciłby ich zaufanie – i całą wiarygodność. Kiedy zamienia się w niesfornego chłopaka, może opowiedzieć historię, która wzbudzi ciekawość.
„Mój przyjaciel szejk w Stureby” to udane połączenie realizmu i magii – początkowe poszukiwania Ulfa tracą na znaczeniu, gdy pojawia się postać jak z bajki. Szejk to dobry duch całej opowieści, a przy okazji też sposób na osłodzenie niezbyt krzepiących wspomnień. Co ważne, Ulf Stark także tym tomem udowadnia, że bardzo dobrze rozumie małych czytelników i kieruje się do nich bez oglądania się na literackie mody, wzorce czy powinności autorów. Nie chce pouczać, a zapewnić silne przeżycia – i to mu się po raz kolejny udaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz