Otwarte, Kraków 2014.
Zmiany
Spisywać swoje wrażenia z podróży może każdy. Ale Tomek Michniewicz robi coś więcej – zamienia doświadczenia w prawdziwą wielowymiarową przygodę. U niego podróżowanie nie oznacza odhaczania kolejnych miejsc wartych zobaczenia – ani cytowania informacji z historii czy geografii. W „Swoją drogą” podróż oznacza przeżywanie – dogłębne i silne, aż do pełnego zrozumienia. I niekoniecznie musi tu chodzić o zrozumienie obcych kultur i zwyczajów – bardzo często kluczowe staje się lepsze poznanie siebie. Po to zresztą Michniewicz prowadzi w „Swoją drogą” nietypową opowieść.
Podróżuje się po to, by coś zmienić – autor pamięta o wpływie dalekich wypraw na każdego podróżnika – i podejmuje się oryginalnego eksperymentu, żeby sprawdzić, jak zmienią się jego bliscy. się w trzy podróże, w pierwszą zabiera swojego najlepszego przyjaciela, który dawniej kochał adrenalinę, ryzyko i szalone eskapady, a teraz wmawia sobie, że wiedzie szczęśliwe życie pracownika korporacji. Drugą podróż oddaje swojej żonie, a trzecią – ojcu. W zasadzie Michniewicz jako inicjator akcji chce podporządkować się decyzjom współtowarzyszy – ale w rzeczywistości tylko pierwsza osoba świadomie wybiera miejsce, w które chce się udać. Druga wskazuje rejon, którego się boi i którego nie odwiedziłaby z własnej woli, a trzecia zostaje zwyczajnie zabrana w podróż marzeń bez możliwości skonfrontowania tych marzeń z aktualnymi chęciami i potrzebami. W efekcie pojawią się w tomie tony podróże różniące się od siebie tak bardzo, jak to tylko możliwe.
Przyjaciel wybiera Afrykę. Chce przypomnieć sobie dawne przeżycia i sprawdzić, co go naprawdę uszczęśliwia. Przedziera się przez dżunglę, uczestniczy w życiu afrykańskich plemion, uczy się czegoś o czarach i urokach, zjada robaki i leczy murzyńskie dzieci. Tomek Michniewicz – weteran podobnych wypraw – służy jako przewodnik, ale też obserwuje uważnie przemianę, jaka zachodzi w Marcinie. Wyczulony na absurdy, skrzętnie notuje zabawne dialogi. W innych rozmowach zamieszcza gorzkie oceny afrykańskiej mentalności i pokazuje sytuacje, w których lepiej zrezygnować ze współczucia i chęci zmieniania świata. Podróż po Afryce jest dokładnie tym, czego oczekują czytelnicy.
Marianna wie, że mąż nie zabrałby jej do Arabii Saudyjskiej – i tam właśnie chce się znaleźć, mimo wielu obaw. Jej podróż zamienia się więc w sprawdzanie możliwości i ograniczeń kobiet w krajach muzułmańskich – ale oznacza również szansę na zrozumienie istoty i trudów pracy podróżnika. Ojca natomiast zabiera Tomek Michniewicz do Nowego Orleanu, fundując mu muzyczną wyprawę o niespodziewanym finale.
Michniewicz nie rozprasza się przywoływaniem nudnych faktów i encyklopedycznych informacji – interesują go ludzie i ich reakcje na zderzenie z obcymi światami. W trakcie trzech wypraw dowiaduje się sporo o sobie, ale nie dokonuje bezustannych wiwisekcji – sporo miejsca poświęca sytuacjom zabawnym, dobrze puentowanym, mającym znaczenie również dla czytelników. W „Swoją drogą” mistrzowsko rozłożone zostały akcenty poszczególnych relacji – tu nie ma przewidywalności ani oczekiwania na nieuchronne, wydarzyć się może wszystko. Opowieść skonstruowana została z zachowaniem dynamiki wypraw – i w samej narracji da się wyczuć atmosferę kolejnych podróży. Michniewicz potrafi opowiadać zajmująco dla wszystkich – dostarcza niemal lektury przygodowej na miarę naszych czasów – to nie zwykła literatura podróżnicza, a świetna zabawa. W udanym tomie każdy znajdzie nie tylko rozrywkę, ale i wskazówki pomocne przy samopoznaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz