WNK, Warszawa 2014.
Historia opowiedziana
Wśród powieści rozrywkowych te ze skomplikowanymi logicznymi łamigłówkami z przeszłości zawsze cieszą się uznaniem odbiorczyń – bo zawierają coś więcej niż naiwne romansowe historyjki, udanie łączą przeszłość (zwykle rodową) z dość nijaką teraźniejszością. W historii rodziny skryć można najbardziej mroczne tajemnice – a potem zaangażować w odkrywanie ich zwyczajnych bohaterów. Wtedy nie trzeba im już dodawać współczesnych trosk, mogą zupełnie zanurzyć się w dawnych czasach.
Renata Kosin na zagadkę sprzed lat poświęca bardzo dużo miejsca i energii. Przodkowie Alexa Beina musieli bardzo się postarać, by stworzyć szereg wskazówek i podpowiedzi, wymagając od potomków nie tylko uważności w poszukiwaniu znaków, ale też humanistycznej i rzemieślniczo-ślusarskiej wiedzy oraz umiejętności kojarzenia faktów. Takie spiętrzenie zadań nieuchronnie przywodzi na myśl młodzieżowe powieści awanturnicze – przygodowe z drugiej połowy XX wieku. Tu też próba rozszyfrowania przeszłości zamienia się w poszukiwanie skarbu – a właściwie nawet w wyścig do tego skarbu, bo tajemniczy przeciwnicy czuwają, są bezwzględni i posuną się do wszystkiego, byle tylko wzbogacić się bez uczciwej pracy.
Alexa w Szwajcarii odwiedza Klara – młoda dziennikarka wyraźnie zainteresowana dopiero co odkrytą tajemnicą Luizy Bein. Entuzjazm kobiety i jej zaangażowanie sprawiają, że Alex włącza się do śledztwa i co pewien czas przypomina sobie nowe fakty, które mogą zmienić jego bieg. Nie jest łatwo, bo przeciwnicy wkraczają do akcji zaraz po pierwszym ruchu bohaterów. Renata Kosin tworzy fabułę podobną do zręcznościówki – trzeba odgadnąć zadania, by odkryć następne. Każdy sukces przybliża do zwycięstwa – ale każdy trzeba też mozolnie wypracować. U tej autorki najczęściej w wielogodzinnych dyskusjach, w których bohaterowie podążają ściśle wyznaczoną przez Kosin drogą. Warstwa dedukcji jest dość ważna dla całej akcji – i bardzo przypomina amatorskie młodzieżowe śledztwa (by uniknąć tego skojarzenia, Kosin nasyca tropy erudycyjnymi wstawkami).
Ubarwia autorka te poszukiwania akcją na kanwie kryminału, romansu i obyczajówki. Rezygnuje z oczywistego wątku miłości między Alexem i Klarą, ale ma swój pomysł na ich uczuciowe szczęście. Za to pozwala sobie na dużo w temacie przestępstw. Tu z wrogiem nie ma żartów, a Kosin idzie trochę w ślady Joanny Chmielewskiej w prowokowaniu groźnych (chociaż na szczęście nie tragicznych) wypadków utrudniających dotarcie do prawdy. Autorka może sobie pozwolić na wiele dzięki temu, że przeszłości tak okazuje się bardziej mroczna niż najbardziej koszmarne współczesne wydarzenia. A że utrzymuje w miarę pogodny nastrój historii – nie unika nawet przerażających obrazów.
Wyczuwa się w akcji nierównowagę między działaniem i wyjaśnieniami – i to będzie ogromny atut dla czytelniczek, które sferę stopniowego odsłaniania rozwiązań skomplikowanych zagadek bardzo sobie cenią. Zwykle autorzy unikają tak drobiazgowego analizowania danych, nie mówiąc już o tym, że nie chcą nadmiernie komplikować sygnałów z przeszłości. Kosin zapewnia czytelniczkom rozrywkę umysłową oraz szereg rzeczowych wytłumaczeń. „Tajemnice Luizy Bein” to przede wszystkim historia dokładnie opowiedziana, a w drugiej kolejności – przeżyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz