W.A.B., Warszawa 2014.
Anegdoty z planu
„Seksmisja” mimo upływu czasu pozostaje komedią kultową, wydanie związanej z nią książki było tylko kwestią czasu. Dla fanów to szansa na porównanie ulubionych scen z pomysłami scenariuszowymi – oraz na poznanie kilku anegdot z planu. Tom „Naga prawda o Seksmisji” pozostawia ogromny niedosyt. Składa się z dwóch części – pierwszą stanowi niezbyt długi wywiad z Juliuszem Machulskim. Drugą – pełna wersja scenariusza. Ciekawym uzupełnieniem są jeszcze zagraniczne recenzje – próba pokazania, jak film odbierali widzowie spoza polskiego kręgu kulturowego (i politycznego).
Scenariusz przedstawiony został bez dodatkowych komentarzy – to po prostu autorska wizja scen i dialogów, bez zaznaczania, co i dlaczego w filmie zostało zmienione. Nie ma w tym nic dziwnego – wielbiciele tej produkcji bez trudu wyłapią wszelkie odstępstwa od pierwowzoru, a i sam tekst pozbawiony wtrąceń po latach wygodniej się czyta. Zestawienie scenariusza z gotowym dziełem może stać się także ciekawą szkołą dla reżyserów czy scenopisarzy. Scenariusz „Seksmisji” funkcjonuje zatem jako ciekawostka, materiał źródłowy i dodatek do filmu. Wypełnia większą część tomu i może ponownie rozbudzać zainteresowanie komedią, która przecież właściwie dalej reklamy nie potrzebuje.
Odbiorców jednak najbardziej przyciągnie rozmowa z Juliuszem Machulskim. W dobie mody na wywiady-rzeki ten dialog okazuje się boleśnie krótki i nie wiadomo, czy cieszyć się, że nie został niepotrzebnie rozdmuchany do rozmiarów tomu, czy też martwić, że opowieści z planu zostały przesiane i nie ma ich dość wiele. Lepiej docenić tę część za konkret służący dowcipowi. Jacek Szczerba zadaje pytania rzeczowe i bywa że niewymyślne, lecz chodzi o to, by pozwolić reżyserowi na przedstawienie własnych historii, a nie o popisywanie się wiedzą. Szczerba odnosi się do oczywistych pytań rodzących się w głowach fanów – interesuje go źródło pomysłu, tytuł, role męskie oraz pracownicy zespołu. Tak naprawdę mało kreatywne pytania stają się jedynie pretekstem do rozbudowanych i ciekawych opowieści z planu. Szczerba nie zamierza wysuwać się przed reżysera, daje rozmówcy okazję do zaprezentowania własnych wspomnień, bez dodatkowych komentarzy. Forma wywiadu ma służyć uporządkowaniu anegdot, których mnóstwo zmieściło się w niedługim tekście. Uprawomocnia też wszelkie skróty i brak chronologii, pozwala skupić się na tym, co dla odbiorców ciekawe – i co pozwala odkryć nieznane płaszczyzny humoru. Wywiad bardzo zaostrza apetyty, chciałoby się, żeby zawierał jeszcze więcej dowcipnych wspomnień. Juliusz Machulski nie chce bowiem tworzyć filmowi pomnika, woli jeszcze bardziej zachęcać do oglądania go. Trudno wyobrazić sobie lepszą zachętę niż dawka zakulisowych anegdot – to skusi nawet tych odbiorców, którzy należą do młodszego pokolenia.
Juliusz Machulski z jednej strony dostarcza widzom poszukiwanych przez nich materiałów (pełna wersja scenariusza), z drugiej – dość oszczędnie wydziela zabawne ciekawostki. Potrafi zaintrygować, podsycić zainteresowanie kwestiami produkcji, a przy okazji opowiada o warunkach, w jakich powstał film wciąż ceniony przez odbiorców. Budzi w ten sposób tęsknotę za dawnymi komediowymi produkcjami – wolnymi od mód i tanich chwytów. „Naga prawda o Seksmisji” to znakomity dodatek do filmu – dla fanów, rodzaj dopowiedzenia wpisującego się w szereg poppublikacji, ale ważnego również z uwagi na kolejne pokolenia miłośników kultowych polskich komedii. To szybka opowieść o tym, jak tworzyła się przyszła legenda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz