Świat Książki, Warszawa 2014.
Po rozstaniu
Anne Tyler o miłości, tęsknocie i żałobie opowiada w sposób, jakiego nikt by się nie spodziewał. W powieści „Pożegnanie dla początkujących” mierzy się z tematem śmierci, ale celowo przez cały czas ucieka od schematów. Aaron to niepełnosprawny wydawca poradników, daleki od ideału mężczyzny wymarzonego. Dorothy z kolei obce są romantyczne porywy i jakiekolwiek uzależnienia od drugiej osoby. Każde z bohaterów potrzebuje niezależności i gardzi współczuciem, o wielkich uczuciach i niezapomnianych wyznaniach mowy być nie może. Małżeństwo Aarona i Dorothy opiera się na wygodzie, na znajomościach i poszanowaniu dla potrzeb drugiej strony. Nie jest to z pewnością związek w stylu tych rozkwitających w wielkich powieściach, a Tyler woli suchą ironię niż pokaz namiętności.
Od początku wiadomo, że Dorothy zginie w kwiecie wieku, pozostawiając po sobie pustkę niemożliwą do zapełnienia – także za sprawą własnej oryginalności. Aaron po czasie odkrywa, jak bardzo brakuje mu przyzwyczajeń żony, choćby te wcześniej wydawały się irytujące i konfliktogenne. Z pomocą apodyktycznej siostry próbuje wrócić do codziennego życia, ale wspomnienia budzą się na każdym kroku. W końcu Aaron dostrzega Dorothy.
„Pożegnanie dla początkujących” jest wolne od sentymentów. Autorka nie oszczędza swoich bohaterów, ale też próbuje ich ciekawie zindywidualizować. Już sam pomysł wtrącenia do fabuły perypetii wydawniczych zapewnia lekturze świeżość – a to dopiero początek odkryć Tyler. W całej książce chodzi o ukazanie procesu żałoby – ale waga tematu zostaje zmniejszona dzięki nieco zgryźliwym spojrzeniom na egzystencję bohatera. Aaron zalicza się raczej do niegroźnych dziwaków niż do stereotypowych postaci, chociaż przeżył tragedię, nie budzi litości. W jego postawie jest coś, co nakazuje nie traktować serio przeżyć i samych uczuć. Dystans pozwala autorce na eksperymentowanie z rozwojem fabuły – i przy okazji z charakterami ludzi.
Aaron rejestruje także zachowania innych, wymuszane okolicznościami. Nie tylko irytuje go pomoc ze strony znajomych: dostrzega on sztuczność gestów i działań podejmowanych ze względu na konwencję. Próbuje rozsadzić ten system od środka, wprawiając w zakłopotanie przyjaciół – ale naprawdę wciąż szuka sposobu na to, by pogodzić się ze śmiercią Dorothy. Po fakcie nadrabia wcześniejszy brak żarliwości i zaangażowania.
Anne Tyler po pierwsze czerpie z nietypowych pomysłów, scenek i charakterów, stawiając na rozwój fabuły niezgodny wręcz z oczekiwaniami odbiorców, a po drugie proponuje czytelnikom styl, który uzależnia. Zdarza się, że nie same wydarzenia przeszkadzają w odłożeniu książki, a język, jakimi są opisane. W „Pożegnaniu dla początkujących” rytm historii staje się istotny, widać go w lekturze – i można go docenić. Nie bez wpływu pozostaje również temat zrealizowany w oderwaniu od sztampowych rozwiązań – Anne Tyler zabiera odbiorców do świata niezbyt odległego, a przecież niewyobrażalnego, skomplikowanego w swojej prostocie. Odzwierciedla realia zwykłego życia, ale włącza do powieści też rzeczy niewytłumaczalne. O sprawach trudnych potrafi pisać z lekkością, a bez lekceważenia. W efekcie „Pożegnanie dla początkujących” nie przemienia się w studium utraty, zapewnia za to obraz skomplikowanego związku. Zamiast ckliwej miłości i sentymentów jest tu tu rejestr nieporozumień i drobnych sprzeczek – dopiero z tego wyłania się obraz prawdziwego uczucia pokonującego wszelkie przeszkody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz