Bukowy Las, Wrocław 2014.
Zauroczenie idealne
Nicolas Barreau urodził się w 1980 roku i trudno w to uwierzyć, kiedy śledzi się akcję tomu „Wieczorem w Paryżu”. Autor bowiem hołduje tu pewnemu rodzajowi staroświeckiego romantyzmu, spotykanemu w dawnych powieściach obyczajowych – a przy tym nie daje czytelnikom odczuć, że odnosi się do współczesnych czasów. W tej staroświeckości jest przekonujący i właściwie nie popełnia błędów. Podczas czytania okazuje się, że świetnie znana – a dokładniej: umiejętnie wyczuwana fabuła zyskuje ponownie kuszący kształt. Może ma to związek z idealizmem zachowanym w narracji – a może z intertekstualnymi zabawami autora, który wypowiada wojnę multipleksom.
Małe studyjne kino w Paryżu, odziedziczone po krewnym, nie ma szans utrzymać się w skomercjalizowanym świecie. Tyle że właściciel jest idealistą, chciałby proponować obrazy wartościowe i takie, które na zawsze ukształtują jego widzów. Realizuje swoje zamiary z godnym podziwu uporem, aż w końcu zauważa piękną kobietę w czerwonym płaszczu, stałą bywalczynię jego przybytku. Tu ujawnia się pomysłowość autora w dziedzinie kuszenia odbiorców. Powraca on bowiem do motywu, który, jak by się wydawało, funkcjonuje już tylko w literaturze czwartej jako ilustracja braku odwagi do zrobienia pierwszego kroku. Dorosły mężczyzna otoczony przez pozbawionych skrupułów przyjaciół nie potrafi brać przykładu z bardziej przebojowych kolegów. Marzy o pięknej nieznajomej, ale nie wie, jak zwrócić na siebie jej uwagę, boi się odrzucenia i śmieszności – i paradoksalnie ta postawa okazuje się w tomie wzruszająca i pozbawiona sentymentalizmu. Nicolas Barreau bez sztuczności przedstawia zakochanego mężczyznę, sprawiając, że odbiorcy zaczną kibicować rodzącemu się uczuciu. Zgodnie z konwencją, dama nie może zawieść – jest godna pokładanych w niej nadziei i całej otoczki „boskości”: to nie pierwsza lepsza wyzwolona i gotowa na wszystko kobieta, a romantyczka, która podejmuje grę we flirt z całym urokiem. W pełni zasługuje na to, by stać się obiektem uczuć nieśmiałego mężczyzny.
I Nicolas Barreau popycha ku sobie dwoje ludzi jakby przeniesionych ze starego romansu, by niemal natychmiast rozdzielić ich i utrudnić spotkanie. Tu przydają się wzbudzone na początku uczucia czytelników do bohaterów, bo autor może piętrzyć intrygi z przekonaniem, że nie zostanie sam. Rozbudza ciekawość i jednocześnie całkiem zręcznie unika pułapek codzienności. Wyizolowuje postacie z ulic Paryża, sprawia, że liczą się tylko one… i świat filmów. O tym ostatnim przypominają liczne porównania, ale i gęsta, momentami wpadająca w styl zafascynowanego krytyka, narracja. Pomysł fabularny nie należy wcale do wymyślnych – tu historia funkcjonuje przede wszystkim w plastycznym i przekonującym języku. Autor wybiera opowieść, czerpie satysfakcję z samego procesu opowiadania i zapewnia czytelnikom w związku z tym stylem niezapomniane lekturowe wrażenia. „Wieczorem w Paryżu” to tom nasycający się uwielbieniem dla detalu, całkowitym oderwaniem od normalności. To powieść, która staje się wielkim świętem – a o uroczystości przypomina wciąż idealizowana relacja. Utrudnienia zakochanych na drodze do szczęścia w książkach wskazują na jeden akceptowany finał – tu zatem spojrzenia odbiorców kierować się będą ku sposobowi, w jakim całość została zaprezentowana. I Barreau jawi się wówczas jako autor niedzisiejszy, jako pisarz, który woli opowiadać szeptem, dla garstki zainteresowanych – romantyczną historię dwojga idealistów. W „Wieczorem w Paryżu” ważne jest przeżywanie samej melodyjności tekstu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz