Egmont, Warszawa 2013 (wyd. II)
Rzeczywista fantazja
Autor „Kubusia Puchatka” prezentował w tekstach dla dzieci specyficzną wrażliwość i wyczulenie na troski i refleksje maluchów – obecnie podobny styl wyobraźni cechuje na przykład Ulfa Starka. Dla tych, którzy nie chcieliby rozstawać się z małym Krzysiem, dobrą propozycją będzie zbiorek „Kiedy byliśmy bardzo młodzi”. Milne zapewnia w nim serię wierszyków opiewających dziecięcą beztroskę i powody do zadumy, zrodzone z fantazji przygody i zderzenia ze zwyczajnym światem. Różni są tu narratorzy i bohaterowie, różne tematy, cele, a nawet odbiorcy-adresaci. Jedno dla utworów jest wspólne: Milne zdaje sobie sprawę z wyglądu rzeczywistości w oczach dzieci. Zabarwia codzienność wyobraźnią i nie pozwala nawet na krok odejść marzeniom. Tak powstają utwory doskonale odzwierciedlające psychikę maluchów, celne i przekonujące.
Wierszyki z tomu „Kiedy byliśmy bardzo młodzi” to bajki-niebajki. Dzisiejszym maluchom wydadzą się raczej egzotyczne raz przez oddalenie kulturowe, a dwa – czasowe. Tu dziecięcy bohaterowie potrafią czerpać radość z zupełnie zwyczajnych wydarzeń: uśmiech wywoła u nich strój przeciwdeszczowy (bo jest obietnicą spaceru mimo brzydkiej pogody), spotkanie królików i… skoki z płytki na płytkę na chodniku (bo tych, którzy nadepną na szczelinki, rozgryzą czające się w kątach niedźwiedzie). Krzesła zamieniają się w obce krainy i nieznane lądy, a szczęście zapewniają wyprawy w nieznane i marzenia o podróżach. Milne dobrze zna zwyczaje dzieci, wie, że nie zawsze chcą być grzeczne (nawet gdy doskonale wiedzą, jak należy się zachować) – ale najważniejsze, że pozwala im na odejście od zasad dobrego wychowania. Wychwala za to podskoki, zabawy i dziecięcą radość. Wiersze, które wyrosły z obserwowania najmłodszych, uzupełnia o utwory związane – na przykład – z prawami przyrody. Do tego dodaje bajki pełne absurdu. W tych ostatnich królowie i zwierzęta wkraczają w świat wyobraźni maluchów bez przeszkód – i pozwalają na odkrywanie zupełnie nowych przygód. Milne raz jest w nich rejestratorem życia, raz fantastą – te zmiany spodobają się najmłodszym także dzisiaj.
Utwory przetłumaczył Michał Rusinek, autor, który dał się już poznać jako dość wprawny rymopisarz. Ciekawe będą jego zabawy z formą i eksperymenty powtarzane z poezji angielskiej (choćby rymy łamane, które do literatury czwartej rzadko mają wstęp). Rusinek nie rezygnuje z rymów gramatycznych, ale przede wszystkim stara się wiernie oddać znaczenia zawarte w wierszach – dobrze czuje się zwłaszcza w klimatach absurdu, a popisy formalne w tomiku należy uznać za udane.
Wreszcie o warstwę ilustracyjną nie trzeba się martwić. Ernest H. Shepard to klasa sama w sobie, do dziś maluchy będą się cieszyć klasycznymi rysunkami, które przypominają te z „Kubusia Puchatka”, więc i budzą dobre skojarzenia. Bajek i rysunków zmieściło się w tomie całkiem sporo – trochę kosztem wielkości czcionki: dziadkom może być czasem trudno czytać te wiersze wnukom. Jednak bardzo cieszy fakt, że tomik został nasycony rymowanymi bajkami – dostarczy najmłodszym wiele rozrywki i lekturowych wrażeń, a przy okazji uzmysłowi dorosłym, jak istotny jest świat wyobraźni w kształtowaniu otoczenia malucha. „Kiedy byliśmy bardzo młodzi” to międzypokoleniowy pomost, szansa na ocalenie tego, co uniwersalne i trwałe w portrecie dziecka. To także zbiór opowiastek pobudzających wyobraźnię i satysfakcjonujących odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz