Muza SA, Warszawa 2014.
Fortuna i rodzina
Opowieści o rozwoju rodzinnych firm, które przyniosły fortunę i do dzisiaj doskonale radzą sobie na rynku stały się modne. Są nie tylko sposobem na przypomnienie odbiorcom o produktach – więc rodzajem oryginalnej reklamy – ale także szansą na ocieplenie wizerunku, mocniejsze powiązanie klientów z marką. Wielkie firmy przestają być bezosobowe, gdy kryją się za nimi zupełnie ludzkie historie i scenariusze jak z filmów. Po tomie „Max Factor” ukazuje się „Maybelline”, rodzaj firmowej sagi opowiadanej przez Sharrie Williams, stryjeczną wnuczkę założyciela Maybelline oraz Bettie Youngs. Tę ogromną publikację czyta się niemal jak powieść obyczajową, bo autorki kładą duży nacisk na międzyludzkie relacje, silne emocje, dramaty i… ogromne pieniądze.
W „Maybelline” pojawia się to wszystko, co nie trafiłoby do naukowych opracowań. Autorki bardzo chętnie posługują się nieistotnymi z punktu widzenia historii obrazkami, odtwarzają rozmowy, które wcale nie musiały przyjmować podobnego kształtu. Wykorzystują wspomnienia i wyobraźnię do wypełnienia luk – z rzadka sięgają natomiast do zapisków. Ma to swoje konsekwencje w rytmie książki. Czytelnicy dowiedzą się z niej o narodzinach pomysłu na produkowanie kosmetyków do oczu, o pierwszych podejmowanych decyzjach i nowatorskich rozwiązaniach. Wiele rozdziałów kończy się… kolejnymi bankructwami założyciela firmy. Nie od początku Tom Lyle Williams odnosił sukcesy – ale nigdy się nie poddawał i nie bał się ryzyka. Opowieść o powstawaniu „Maybelline” to jeden tor publikacji. Drugim są rodzinne perypetie. Autorki prezentują świat jak z bajki – rządzą w nim prawdziwe fortuny, ale pieniądze nie wszystkim dają szczęście. Sharrie Williams ujawnia sekrety przodków, zawody sercowe, skrywane problemy i małżeńskie konflikty. Pokazuje spory na linii teściowa-synowa, a i przyczyny niejednych kłopotów. To, co rozgrywa się między członkami rodziny, nadaje się na serial obyczajowy: tu nie wystarczą porywy uczuć, trzeba liczyć się również z polityką firmy, dbać o jej wizerunek i myśleć perspektywicznie. Dodatkowo autorki zatrzymują się nad jeszcze jednym aspektem prowadzenia firmy: nad kampaniami reklamowymi. Przytaczają kolejne slogany i treści reklam, przeglądają decyzje i powiązania marketingu z codziennością: kiedy trwa wojna, inaczej apeluje się do kobiet, by dbały o urodę. Co ciekawe, część technik wymyślanych na potrzeby Maybelline przetrwała do dzisiaj i stanowi podstawy reklam.
W tomie widać wyraźnie nastawienie na przeżycia bohaterów. Biografie schodzą na dalszy plan, znacznie ciekawsza okazuje się ziszczona baśń – zbudowanie wielkiej fortuny z niczego, dzięki pomysłowości, determinacji i odwadze. Istotne jest również stałe wsparcie rodziny – i pokonywanie trudności wynikających między innymi z różnic charakterów. Tam, gdzie w grę wchodzi rodowe bogactwo i tradycja, trzeba być nadzwyczaj ostrożnym. Sharrie Williams prezentuje między innymi swoją walkę o normalność – ale też i liczne konflikty z babcią, która u schyłku życia przestała liczyć się z innymi.
W „Maybelline” uwagę zwraca ciekawa narracja. Śledzenie historii, która wydarzyła się naprawdę, chociaż brzmi jak sen (a niekiedy jak koszmar) to prawdziwa przyjemność. Tom może służyć jako przypominanie o marce i wiązanie z nią odbiorczyń – ale to nie jedyna jego zaleta. Poza informacyjnymi walorami ma też wszelkie atuty powieści rozrywkowych. „Maybelline” to bardzo przyjemna lektura – szczegółowość w przedstawianiu emocjonalnych relacji okazuje się zaletą, bo odbiorcy nie pozostaną bez odpowiedzi na pojawiające się pytania. Sharrie Williams i Bettie Youngs nie zapominają o podkreślaniu tego, co dla odbiorców – i bohaterów tomu – najważniejsze, proponując bardzo osobistą, ciepłą historię, wolną od idealizowania rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz