WNK, Warszawa 2014.
Przyjaźń z ulicy
Ludzie uwielbiają takie historie, zwłaszcza gdy historie te są prawdziwe. Motyw wychodzącego z nędzy i nałogu narkomana przyciągnąłby zapewne niewielu. Ale w chwili, gdy mężczyzna przygarnia rudego kocura-przybłędę i zaczyna zabierać go ze sobą do pracy, przestaje być dla przechodniów niewidzialny. Decyzja o opiece nad czworonogiem wpływa na jego życie w stopniu, którego nie mógł przewidzieć – zwłaszcza że kot wykazuje się specyficznymi upodobaniami i charyzmą, dzięki której przykuwa uwagę ludzi.
„Kot Bob i ja” to historia, którą James Bowen opowiedział dzięki ghostowi (Garry Jenkins). W języku jest szczera i prosta, niepozbawiona dramaturgii, ale wolna od łatwych wzruszeń. Bohater, który zarabia na życie jako uliczny grajek, znajduje pod domem kota i postanawia się nim zająć. Kot rozprasza smutki i oddala poczucie samotności, szybko stając się najlepszym kumplem Jamesa. Okazuje się też niezawodnym magnesem na przechodniów – pomaga grajkowi w pracy, przyciągając życzliwe spojrzenia. Bowen opiekuje się zwierzęciem mądrze: dba o jego zdrowie i bezpieczeństwo, a nawet stara się zrozumieć bardziej złożone pragnienia – jest w stanie nawet zwrócić przyjacielowi wolność, gdyby ten zechciał opuścić opiekuna. Bob jest kotem zachwycającym, nie tylko dla właściciela. James Bowen w tomie zwierza się również z własnego życia. Opowiada o trudnym procesie odbijania się od dna, ale nie powraca do przygnębiającej przeszłości: koncentruje się na uczciwej pracy i trudach zarabiania na ulicy. Teraz łatwiej mu podjąć wysiłek: ma o kogo się troszczyć. Przedstawia również mało wesołe chwile – konflikty z agresywnymi przechodniami, choroby Boba, niesłusznie rzucane oskarżenia i zwykłe wyzwania. Nie zajmuje się opowiadaniem o przemianach w życiu – ale jest świadomy szczęścia, jakie zapewnia mu obecność Boba.
James Bowen przedstawia coś w rodzaju szorstkiej przyjaźni między kotem i człowiekiem. Nie chce odwoływać się do wielkich słów ani przesadnie analizować dowodów przywiązania. Tu przemawiają fakty. Dorosły mężczyzna traktuje kota jak kumpla, nie rozpieszcza go, ale też nie wykorzystuje zwierzaka do zarabiania pieniędzy. Uczy się odczytywać mowę ciała Boba, by jak najlepiej go zrozumieć i nie ograniczać mu swobody – chociaż potrafi też wyznaczać granice. Kotu odpowiadają takie porządki – i zdaje się czerpać satysfakcję z codziennych wypraw ze swoim właścicielem.
To tom, który pokochają nie tylko kociarze. Zawiera bowiem poza obrazem wielkiej przyjaźni również ciekawą historię, przeżycia człowieka funkcjonującego prawie na marginesie społeczeństwa, mężczyzny, któremu czworonożny towarzysz umożliwia powrót do normalności. To ten rodzaj opowieści, który zawsze znajdzie zwolenników – rozbudza ciekawość i brzmi jak bajka, a poza tym napawa optymizmem, niezależnie od przebiegu wydarzeń. Ta historia nie należy do skomplikowanych, zarówno w planie konstrukcji, jak i w stylu, co pozwoli jej dotrzeć do szerszego grona odbiorców. „Kot Bob i ja” to książka o szczęściu, przyjaźni, wierności i zaufaniu, a także o ogromnej odpowiedzialności. Przypomina o tym, czego potrzebuje każdy człowiek i jest dowodem na tezę, że z nawet najbardziej niesprzyjającej sytuacji można wyjść dzięki własnemu zdeterminowaniu i sile, którą odnaleźć można zupełnie niespodziewanie. Kot Bob, który podbił już także serca użytkowników internetu, jawi się jako dobra wróżka, stworzenie mądre i godne podziwu. Przybędzie mu jeszcze fanów po tej lekturze – a prawdziwą siłą książki jest obraz relacji między Bobem i Jamesem. Mimo że historia tego pierwszego stanowi tajemnicę, a historia drugiego – wstydliwą przeszłość, całość składa się na współczesną baśń – działającą silnie, bo wziętą z życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz