Iskry, Warszawa 2013.
Pamiętnik polityczny
W dobie mody na autobiografie i wspomnienia Karol Modzelewski proponuje modyfikację memuarowych zapisków: w tomie „Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca” decyduje się na wspomnienia specyficzne – bo ściśle powiązane z polityczną działalnością autora. Modzelewski jest historykiem, ale w tej książce porzuca postawy dziejopisa na rzecz świadka i uczestnika wydarzeń z II połowy XX wieku. Swoich doświadczeń nie uogólnia i nie zestawia z podręcznikową wiedzą – zdaje za to relację z tego, co sam przeżył – między innymi z pobytów w więzieniach czy z politycznych przyjaźni. Porzuca w książce tony patetyczne i oceniające: nie rozlicza się z przeszłością, a dokumentuje ją w świadomie subiektywny sposób. To lektura dla pamiętających m.in. lata 80. – i ciekawych spojrzenia z centrum wydarzeń, ale też propozycja dla kolejnych pokoleń – jako osobiste autorskie uzupełnienie suchych faktów.
Karol Modzelewski przybiera postawę badacza jedynie przy procesie selekcji materiału. Pomija to wszystko, co składa się na jego życie prywatne (do wyjątków należy fragment o pochodzeniu oraz drobne wzmianki o żonach), jeśli nie łączy się to z przemianami ustrojowymi. Za to wydarzenia, w których brał udział, a które wpisały się do historii kraju, analizuje – przez pryzmat swoich przeżyć – bardzo dokładnie. Tu pojawia się zestawienie jego autorskich ról: świadka historii oraz historyka, ale też człowieka i obywatela. Widać to również w specyficznym rozwarstwieniu książki na płaszczyźnie treści. Modzelewski stara się swoim czytelnikom dobrze wytłumaczyć wszelkie polityczne zawiłości, znajduje miejsce na takie ogólne wiadomości zwykle we wprowadzeniach do kolejnych opowieści. Nieco później zaczynają się już relacje z własnego punktu widzenia: bogatsze o treści rozmów czy zachowania (a nawet o sposoby przemycania grypsów czy o postawy w więziennej hierarchii). To prywatne spojrzenie na historię, nawet jeśli dotyczy tak mało „widowiskowej” (za to większość społeczeństwa zniechęcającej) dziedziny jak polityka, przynosi efekty w postaci ciekawej lektury. Karol Modzelewski o swoich czytelnikach pamięta, mimo że wcale nie musi im tego sugerować. Wystarczy, że proponuje zwartą opowieść uzupełniającą podręcznikowe dane o pierwiastek „ludzki”. Sam Modzelewski sprawia też od czasu do czasu wrażenie, jakby siebie rozliczał z podejmowanych kiedyś decyzji: mówi, na co się decydował, a z czego i z jakich powodów musiał zrezygnować – nie chce pozostawiać niejasności czy doprowadzać do sporów i interpretacji w przyszłości.
Jako badacz, autor tego potężnego tomu potrafi oceniać ważność wydarzeń i odpowiednio do niej dostosowywać narrację. Mimo że nie funkcjonuje tu jako dziejopisarz, warsztat historyka przydaje mu się do prezentowania rzeczywistości. Jeśli do tego dodać jeszcze świadomość towarzyską (nie zawsze o osłabieniu lub wzmocnieniu kontaktów decydują czynniki wagi państwowej, bywa że zwykłe przeprowadzki) i wiarę we własne obserwacje – „Zajeździmy kobyłę historii” zaczyna funkcjonować jako ciekawy pamiętnik polityczny, bardziej świadectwo niż rozliczanie się z przeszłością, a jednocześnie – wywód płynący z chęci uporządkowania doświadczeń. To autobiografia polityczna, tom zawierający skrupulatne omówienie pewnego wycinka życia. Karol Modzelewski może nim trafić do rzeczywiście zainteresowanych jego działalnością – ale też do odbiorców, którzy chcieliby sprawdzić, jak polityka włącza się w egzystencję oddanego jej człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz