wtorek, 10 grudnia 2013

Tina Oziewicz: Tyranozaur i traktorzystki

Czerwony Konik, Kraków 2013.

Przygoda z porcelany

Czerwony Konik stawia zawsze na oryginalne publikacje dla najmłodszych – niekoniecznie edukacyjne, niekoniecznie klasycyzujące – ważne, żeby miały w sobie coś, co każe odbiorcom wracać do propozycji tego wydawnictwa. Historyjką, która rozbudza wyobraźnię dzieci, jest tym razem „Tyranozaur i traktorzystki”, bajka już samym tytułem sugerująca nieszablonowość pomysłu. Tina Oziewicz wybiera nietypową jak na dzisiejszą literaturę czwartą inspirację – sięga po motywy właściwie od dawna niemodne, więc też siłą rzeczy nieobecne w wyobraźni najmłodszych. W ten sposób może zyskać ich uznanie i uwagę.

Dwie traktorzystki to dziewczynki namalowane na talerzu – jedna jeździ po jego brzegach na motorze, druga wybiera traktor. Nie znają żadnego innego świata poza swoim, porcelanowym – więc wiodłyby całkiem nudny żywot, nawet jeśli wziąć pod uwagę tajemnice porcelanowych malunków. Ale Tina Oziewicz nie poprzestaje na prezentowaniu codzienności traktorzystek. Pewnego dnia talerz rozbija się i dziewczynki tracą swój dom. Nie mogą się odnaleźć na innych talerzach, więc wyruszają w nieznane – a to oznacza przygody. Traktorem z wmontowanym silnikiem motocykla jeżdżą po suficie i ścianach. A na ścianach są tapety z rozmaitymi motywami, które, tak samo jak traktorzystki na porcelanowym talerzu, ożywają, kiedy nikt nie patrzy. To oznacza, że przed bohaterkami otwiera się inna, nieodkryta do tej pory rzeczywistość. Traktorzystki wpadną w kłopoty zanim odnajdą swoje miejsce. Tina Oziewicz sięga tu po motywy stale obecne w wyobraźni dzieci, między innymi po dinozaury. To łącznik między niespotykanymi pomysłami, a stałą z opowieści dla maluchów. Oziewicz zapewnia jeszcze rozbudzanie ciekawości – nie wiadomo, w jakim kierunku potoczy się opowieść, skoro stworzona została z pomysłów dotąd w literaturze czwartej nieznanych. „Tyranozaur i traktorzystki” to zatem zapowiedź literackiej atrakcji. Autorka odwołuje się do fantazji najmłodszych, prezentując im świat, który mógłby istnieć tuż obok: elementy ludzkiej codzienności są w nim reinterpretowane i podlegają zupełnie innym ocenom. Wystarczy zmiana perspektywy, aby to, co zwykle niedostrzegane, uaktywniło się w nowym kontekście.

Ola Woldańska-Płocińska tworzy dla najmłodszych porcelanową rzeczywistość tak, by nie odwoływać się do przesłodzonych dziecięcych ilustracji, a zasugerować „malowane”, czyli sztuczne z punktu widzenia człowieka, przestrzenie. Stąd biorą się dość rachityczne drzewka czy traktor z kresek. Ilustratorka odrzuca kontury przedmiotów, posługuje się plamami kolorów i kiedy tylko się da- upraszcza obrazki. Rezygnuje z tradycyjnego i naiwnego stylu, lubi zmiany perspektywy i pewną oniryczność prezentowanych scenek – tutaj łatwo zagubić się w odwiedzanych przez bohaterki przestrzeniach, chociaż traktorzystki siłą rzeczy nie mogą przebywać w krainach zbyt skomplikowanych. Woldańska-Płocińska jednak unika monotonii czy powtarzalności. Potrafi zasugerować kształt talerza z namalowanymi bohaterkami po to, by za chwilę wprowadzić odbiorców w głąb krain. Lubi zmieniać nastroje przez agresywne (to znaczy widoczne) operowanie kolorystyką tła – jeśli tylko potrzebne jest wprowadzenie innej atmosfery. Wśród kolorowych kształtów z tapet i talerzy pojazd traktorzystek staje się jedynym motywem bogatym w detale – co może dzieciom uświadomić różnice między miejscami.

W malowanych krainach zdarzyć się może bardzo wiele, a ludzie, którzy tuż przed nosem mają konkretne ilustracje i dające do myślenia motywy, ani na moment nie zatrzymują się nad tym, co mogłoby się przytrafiać bohaterom z rysunków. Tina Oziewicz zachęca do uważnego przyglądania się temu, czego na co dzień już się nie dostrzega. Funduje dzieciom podróż daleką bez wychodzenia z domu – i dobrze się bawi rozwijaniem wyobraźniowych doświadczeń. Traktorzystki nie mają literackich przyjaciół ani poprzedników. Czerwony Konik po raz kolejny udowadnia swoje nietuzinkowe podejście do literatury dziecięcej – i proponuje maluchom coś odkrywczego. To docenią także dorośli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz