środa, 27 listopada 2013

Rich Roll: Ukryta siła

Galaktyka, Łódź 2013.

Rekordy

Kiedy czyta się o najbardziej wymagających wyścigach, ultramaratonach czy Ironmanie, wydaje się, że ich uczestnicy muszą trenować przez wiele lat, by w ogóle być w stanie stanąć do rywalizacji z innymi. Tymczasem autorzy kolejnych sportowych autobiografii dość konsekwentnie portretują siebie jako zwyczajnych ludzi niekoniecznie poświęcających życie sportom. Wśród publikacji Galaktyki „Ukryta siła” okazuje się najbardziej nieprawdopodobna – a już na pewno najbardziej daleka od wyobrażeń czytelników o egzystencji sportowców. Poza autobiografią wyczynowca jest to również pochwała wegańskiej diety – Rich Roll poświęca jej równie dużo uwagi co swoim doświadczeniom.

A te doświadczenia momentami szokują. Roll przedstawia siebie jako faceta z nadwagą, który w przeddzień czterdziestych urodzin ma problem z wejściem po ośmiu schodkach – a w przeszłości odwyk od alkoholu i narkotyków. Zdecydowanie nie jest to wizerunek sportowca – chociaż skłonność do uzależnień to cecha typowa dla wielu długodystansowców: trening w pewnym momencie zaczyna funkcjonować jako kolejna używka, a podwyższanie sobie poprzeczki jest rodzajem nałogu – także niebezpiecznego, chociaż w inny sposób. Rich Roll o tendencji do ulegania kolejnym słabościom doskonale wie i nie ukrywa jej przed czytelnikami. Czas młodości przedstawia w formie równi pochyłej – od planów na życie i ideałów po niekończące się imprezy. Gdyby nie dramatyczna sytuacja z trasy opisana na wstępie, przez długi czas odbiorcy zastanawialiby się, czy Roll w ogóle kiedykolwiek wystartuje chociażby w maratonie. Tymczasem autor zostaje ultramaratończykiem i nie poprzestaje na tym – testuje własne możliwości w zwielokrotnionym pięciodniowym wyścigu, w którym każda doba przynosi nową trasę Ironmana. To już nie daje się zakwalifikować jako walka z własnymi słabościami, nawet autor przyznaje, że porywa się na niemożliwy wyczyn. W „Ukrytej sile” opowiada o każdym wyczerpującym dniu na trasie, o groźnych wypadkach, chwilach załamania i o wyzwaniach. Najpierw robi wszystko, by utrwalić w czytelnikach wizerunek siebie jako wiecznego imprezowicza, potem prezentuje trudne do wyobrażenia osiągnięcia. Z jednej strony może w ten sposób jeszcze bardziej podkreślać swoje wyczyny, z drugiej natomiast ułatwi części czytelników podjęcie decyzji o uprawianiu sportu. Skoro jemu się udało, każdy może przełączyć się na zdrowszy tryb życia.

Bardziej niż do sportów ekstremalnych Roll zachęca do zmiany nawyków żywieniowych. Wiele razy podkreśla, że kiedyś uwielbiał śmieciowe fastfoodowe jedzenie, ale kiedy przetrwał okres odstawiania tego typu posiłków, przestał za nimi tęsknić. Pokazuje, jak działają mechanizmy uzależniania się i odzwyczajania od niektórych rodzajów pokarmów i wciąż podkreśla, jak wielką siłę dodaje mu jego dieta. Zresztą po zakończeniu właściwej autobiografii powraca jeszcze do tematu żywienia i próbuje rozwiać wątpliwości odbiorców w tej dziedzinie. Wprowadza nawet górnolotnie brzmiące nazwy posiłków, by zachęcić do nich czytelników. Dla Richa Rolla znacznie bardziej istotne jest krzewienie wiedzy o dobroczynnym wpływie diety roślinnej na organizm niż budowanie własnego wizerunku i autopromocja. W „Ukrytej sile” uderza siła przeżyć i ich intensywność – Roll wszystkiemu oddaje się całym sercem, nie zna pośrednich tonów. To odróżnia jego książkę od pozostałych publikacji „sportowej” serii Galaktyki. Warto mieć na uwadze, że poza aspektem autobiograficznym, dla autora liczy się mówienie o właściwych nawykach żywieniowych – ten temat będzie stale tu powracał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz