Kraków 2013.
Słony dywan
Duży jest od działania, Młody od rozsądku, a Elf jest od uczuć. Zwłaszcza że pewien stary jamnik z podwórka wyjaśnił mu, co znaczy „kochać”. Przy okazji ten jamnik zaprezentował jedną odsłonę psiego dramatu, opowiadając o ludziach, którzy nie zauważają jego podeszłego wieku i całego szeregu nieznanych wcześniej problemów. Ale melancholijne rozważania o przemijaniu nie są dla Elfa: to taka mała podpowiedź dla czytelników, jak mądrze opiekować się zwierzętami. Zresztą Marcin Pałasz nie poprzestaje na przypadkowej rozmowie dwóch psów: prezentuje Dużego, który poświęca cały dzień urlopu, żeby znaleźć najlepszą karmę dla swojego podopiecznego. Wiadomo, że dla Elfa zrobi wszystko.
„Elf wszechmogący”, trzeci tom Elfomanii, jak zwykle u Pałasza rozpoczyna się absurdalnym wstrząsem: ktoś ukradł pensjonat, w którym Duży i Młody chcieli się zatrzymać z Elfem. Pobyt nad morzem po sensacyjnych wydarzeniach spisanych w książce „Elfie, gdzie jesteś?!” miał wiązać się ze spokojem i odpoczynkiem. Tymczasem tam, gdzie pojawiają się Duży i Młody, dochodzi do kolejnych kradzieży. Trzeba znowu zaangażować się w prywatne śledztwo – zwłaszcza że zagrożony jest laptop z początkiem nowej książki Dużego. Elf wprawdzie nie wie, co się dzieje, ale bezbłędnie wyczuwa emocje ludzi i potrafi na swój sposób informować Dużego i Młodego o swoich odkryciach. Nie ma mowy o leniwym urlopie nad morzem. Zwłaszcza że Marcin Pałasz nie tworzy przestępców z bajek dla grzecznych dzieci i kiedy już prezentuje niebezpieczeństwa, robi się naprawdę groźnie.
Duży, Młody i Elf stanowią niezwykłą rodzinę. Połączeni są także niebanalnym poczuciem humoru, które świetnie rozładowuje trudne sytuacje, a dla czytelników będzie niewyczerpanym źródłem radości. Poczucie humoru ma też Marcin Pałasz – to dzięki niemu odbiorcy dowiedzą się, kogo można spotkać w szafie. Ten autor ma wprawę w prezentowaniu zabawnych scen, wystarczy wspomnieć przebranie Młodego na balu. Przy „Elfie wszechmogącym” płacze się ze śmiechu, ale i silnych wzruszeń tu nie zabraknie – i strachu bohaterów. To prawdziwy dowcipny dziecięco-młodzieżowy kryminał. Można się z niego sporo nauczyć, ale bez przykrego wrażenia, że czyta się mentorskie wskazówki. Marcin Pałasz rozmaite mądrości przywołuje mimochodem – co potem w lekturze działa bardzo dyskretnie. Dla czytelników najważniejsze będą kolejne perypetie Elfa oraz wzajemne relacje Młodego i Dużego.
Tym razem jednak Elf pomaga nie tylko w łapaniu przestępców. Pomaga dotrzeć do zamkniętego w sobie chłopca, który niedawno stracił rodziców. A ponieważ ów chłopiec uważa Elfa za najmądrzejszego psa na świecie, łatwo znajduje wspólny język z Dużym (który jest dokładnie tego samego zdania). Elf opowiada o przygodach z własnej, psiej perspektywy. Bezbłędnie wyczuwa nastroje ludzi i dostrzega to, co jest niewidoczne dla Dużego. Razem stanowią więc dobrą ekipę do rozwiązywania nawet najbardziej zawiłych spraw.
W „Elfie wszechmogącym” dominuje akcja – zamiast nudnych, leniwych wakacji, bohaterowie otrzymują kryminalną aferę, zamiast upragnionego spokoju po ostatnich przygodach – przygody jeszcze groźniejsze. To oznacza, że dzieci nie będą zawiedzione. Ale również dorosłym przypadnie do gustu optymistyczny styl narracji, humor w tekście i w sytuacjach, sympatyczny obraz kochanego psa i wizja inteligentnego, niezbuntowanego (chociaż niezależnego) nastolatka. Marcin Pałasz chciałby, żeby wszyscy czytelnicy pokochali Elfa – i Elfomania jest w stanie to osiągnąć, a zupełnie przy okazji też przekonać maluchy do czytania, bo od tej pozycji trudno się oderwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz