Znak, Kraków 2013.
Zbiór danych
Żaden rodzic nie będzie się wzbraniał przed kupieniem dziecku książki edukacyjnej, prawda? Zatem „Koszmarny Karolek. Nie cierpię się uczyć” musi się cieszyć podwójnym powodzeniem – wśród maluchów jako kolejna książka z ich ulubionym przekornym bohaterek, wśród rodziców jako zbiór ciekawostek, które rozbudzą dziecięcą ciekawość i pozwolą poszerzyć wiadomości o intrygujące, chociaż nie zawsze potrzebne (za to atrakcyjne) dane z kilku dziedzin. Imponujący tom „Koszmarny Karolek. Nie cierpię się uczyć” to zestaw wydanych wcześniej jako małe tomiki książeczek o kulinariach i jedzeniu, o sportach i rekordach sportowych czy sportowcach, o dinozaurach oraz o ludzkim ciele. Cztery zgromadzone razem publikacje robią wrażenie (także ze względów edytorskich, chociaż wpasowuje się ta książka w cykl zbiorówek o Koszmarnym Karolku) i na dość długo dostarcza dzieciom rozrywki, mimo że tekst jest w nich ograniczany do krótkich fraz informująco-emocjonalnych.
Dzieci prowadzone są przez fakty z rozmaitych dziedzin. W przypadku tomiku o kulinariach każdy rozdział ma innego narratora (obecność narratora sugeruje rodzaj dobieranych wiadomości), potem Francesca Simon już się na to nie decyduje. Za to co pewien czas, stosunkowo rzadko, ujawnia się w tekście Koszmarny Karolek, najczęściej jako złośliwy komentator ożywiający zbiór informacji. Przy okazji wtrącania się w tekst Koszmarny Karolek z reguły przypomina o cechach charakterystycznych kolegów oraz o własnych „koszmarnych” upodobaniach. Tym samym wprowadza do ciekawostek jeszcze więcej humoru, który tak lubią dzieci. Wtrącenia Koszmarnego Karolka poznaje się zawsze po innej czcionce i ironicznym tonie. Francesca Simon musi się znakomicie bawić, wcielając się w swojego bohatera w publikacjach rozrywkowo-edukacyjnych.
Wiadomości zgromadzone w każdej z książek (które teraz stanowią obszerne części jednego tomu) zostały po pierwsze – sformułowane prostymi słowami i zawarte w krótkich akapitach, po drugie – uszeregowane w jasny dla dzieci sposób. Zwykle pojawia się między innymi dział z „rekordami” czy dział z „obrzydliwościami, są ciekawostki powiązane z odkryciami, a w przypadku dinozaurów dużo miejsca zajmują wyjaśnienia nazw poszczególnych gatunków. Działy tematyczne służą podzieleniu wiedzy na jeszcze mniejsze porcje, by maluchom łatwiej było je przyswajać. Autorka nie poprzestaje na upraszczaniu tekstu. W niemal każdej wiadomości znajduje coś ekscytującego dla dzieci, chce zaskakiwać odbiorców lub atrakcyjnie prezentować im to, czego nie znają. Często posługuje się też obrazowymi porównaniami (waga jedzenia równa siedemnastu słoniom, wieloryb jak cztery piętrowe autobusy… zdarzają się i porównania dla dorosłych nietrafione – kilogram waży tyle co litrowa butelka z wodą). W ten sposób autorka silnie oddziałuje na wyobraźnię małych czytelników. Podobną rolę, chociaż rodzice będą się wzdrygać na samą myśl, pełnią rozmaite obrzydliwości i „sensacje”, zwłaszcza w przypadku wydzielin z ciała. Są to wiadomości, które w szkole dziecko musi przyswajać w ugrzecznionej formie: tymczasem te z „Koszmarnego Karolka” przydadzą się do imponowania w gronie kilkulatków.
„Nie cierpię się uczyć” to książka „napakowana faktami” i stworzona z myślą o najmłodszych odbiorcach. Jeśli nawet Koszmarny Karolek nie cierpi się uczyć, tu o klasycznej nauce nie ma mowy. Każda strona wiąże się z odkrywaniem pasjonujących faktów, a wiadomości zapamiętują się same i bez wysiłku. Do tego lekturę przerywają ilustracje Tony’ego Rossa, więc nie da się lepiej przedstawiać humorystycznych danych. Nie jest to publikacja rozrywkowa, jak zwykłe opowiadania o Koszmarnym Karolku, ale nie można jej odmówić magnetyzmu, autorka bez trudu zyska uznanie dzieci, którym przedstawia rozmaite ciekawostki z najbardziej atrakcyjnych dla nich dziedzin – jak i dorosłych, przekonanych, że nauka powinna sprawiać przyjemność każdemu. Dzięki takim pozycjom, wtórnym przecież wobec fabularnych historii, Koszmarnemu Karolkowi wybacza się jego koszmarność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz