piątek, 15 listopada 2013

Emilia Kiereś: Kwadrans

Akapit Press, Łódź 2013.

Życzenia

Już od pierwszych słów tomu „Kwadrans” widać dobrze, że Emilia Kiereś chce stworzyć uniwersalną baśń, a przy tym upoić swoich czytelników magią słów. Próbuje stać się czarodziejką narracji, wypowiadając wojnę potocyzmom i bylejakości, kolokwialnym opisom i zwyczajności. „Kwadrans” to magia, to urok lekko archaizującej opowieści, a do tego filozoficzna zaduma nad istotą czasu. Autorka nie dąży do uzyskania realistycznych scenek, zamierza za to pobudzić baśniową wyobraźnię młodych czytelników. Nie krzyczy, nie wpasowuje się w rytm mód w literaturze czwartej, swoją książką pozostaje na uboczu, a przecież i zaintryguje.

W „Kwadransie” splatają się dwie opowieści, każdy rozdział składa się z dwóch wątków, graficznie wydzielanych pomysłowo przez współczesną i dawną tarczę zegara z podświetlonym numerem. Dzieci szybko zorientują się w zasadach konstruowania tomu. Jednym bohaterem jest Filip, chłopiec, który w nowym domu znalazł tajemniczy kluczyk i szuka przedmiotu, do którego ów kluczyk będzie pasował. Druga postać to Ludwika, dziewczynka chora na serce. Jej brat uczy się fachu u zegarmistrza i dowiaduje się o istnieniu Zegarmistrza Zegarmistrzów. Odkrywa, że każdy człowiek ma swój zegar – i podejrzewa, że naprawienie mechanizmów w zegarze Ludwiki pozwoli wyleczyć jej serce. Bohaterowie nic o sobie nie wiedzą, a jednak silnie wpływają na swoje losy. Wszystko przez to, że ktoś potrafi spojrzeć na czas z innej niż ludzka perspektywy.

Czas staje się jednym z najważniejszych motywów tej baśni. Młodzi bohaterowie nie mogą jeszcze pojąć jego potęgi, ani znaczenia. Nie zgadzają się na przemijanie (lub go nie dostrzegają). Emilia Kiereś odnosi się tutaj do tematu od zawsze inspirującego ludzi, ale niekoniecznie obecnego w rozważaniach najmłodszych. Zarysowuje perspektywy zbliżone do tych znanych z s-f i udaje jej się opanować temat zgrabnie, a przy tym zajmująco dla odbiorców. Co ważne, autorka wyraźnie rozgranicza dwa światy – codzienność swoich postaci. Czyni to na kilka sposobów, między innymi za sprawą obyczajów oraz samego języka. Bardzo delikatnie go archaizuje lub uwspółcześnia, tak, że zmiany są wyczuwalne, a dla dzieci nieuchwytna będzie ich strona warsztatowa. Zmienia zachowania i myślenie bohaterów – mimo że uczucia pozostają bez modyfikacji.

„Kwadrans” to również powieść, w której liczy się aura. Kiereś poza tworzeniem oryginalnej fabuły nie do przewidzenia przy racjonalnym podejściu do tematu uznaje, że warto zaproponować najmłodszym przeżycia nienazwane wprost, a zatrzymane w stylu, w doborze słów, w lekkiej tajemniczości oraz w samej konstrukcji powieści. Do baśniowego charakteru pasuje melodyjna narracja oraz dobór motywów dzisiaj w literaturze czwartej (a i w życiu) niemodnych. Sam kwadrans jest nie tylko miarą czasu, w którym może się wydarzyć bardzo wiele – ale też symbolem odchodzącego, coraz bardziej obcego dzisiejszym odbiorcom świata. Kiereś ocala to, co wydaje jej się cenne, próbuje na moment zatrzymać przemijanie. Zatrzymuje też nad samym tomem odbiorców, bo przecież tutaj pośpiech nie ma racji bytu. Operacje na czasie należą do odważnych, ale autorka radzi sobie z tym wyzwaniem. „Kwadrans” jest opowieścią o tym, co na co dzień umyka, a już na pewno nie zajmuje na długo dzieci i młodzieży. To mądra historia wyposażona w podsycające ciekawość motywy i ważne przesłania, wzbogacona też o emocjonującą fabułę i zagadkowość. To baśń, w której może się wydarzyć wszystko, bo czas przestaje być stałą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz