sobota, 9 listopada 2013

Edyta Świętek: Zakręcone życie Madzi Kociołek

Szara Godzina, Katowice 2013.

Demiurg i szara myszka

Mieszane uczucia wzbudza „Zakręcone życie Madzi Kociołek”, bo, owszem, czyta się lekko i dostarcza trochę rozrywki, ale w pewnym momencie odbiorczyniom zaczyna brakować wyraźniejszego pomysłu na fabułę, a w zakończeniu Edyta Świętek poszła na łatwiznę aż do przesady. Przy sympatycznych pomysłach narracyjnych odrzuca autorka dbałość o akcję, cały czas przypomina o metaliterackości i stosuje przesadnię w kreowaniu bohaterki. Rozśmiesza nieraz, ale nieraz też zirytuje. Stylistycznie to książka niemal bez zarzutu, ale z rozkładem tekstowych napięć i akcentów jest tu znacznie gorzej.

Madzia Kociołek ma trzydzieści pięć lat i nie odnosi żadnych sukcesów, ani w życiu zawodowym, ani towarzyskim. Nie potrafi być Kobietą z Klasą, mieszka z rodzicami, nie ma żadnego pomysłu na siebie. To szara myszka, wykorzystywana przez wszystkich. Pod wpływem rozlegającego się w głowie Madzi Głosu Sumienia, kobieta postanawia wziąć się za siebie, sporządza listy zalet i wad i zaczyna zmieniać swoją egzystencję. Niektóre zmiany cieszą, inne wpędzą Madzię w poważne tarapaty.

Bohaterka portretowana jest przez całą powieść mocno ironicznie. Autorka wciąż podkreśla swój pobłażliwy (a momentami nawet lekceważący) stosunek do postaci – mimo że Madzia, nawet z wadami, da się lubić. Edyta Świętek w narracji bez przerwy się z niej naśmiewa – raczej bez cienia złośliwości, bo też czuje sentyment do bezradnej Madzi. W ten sposób już w samym stylu Świętek uzyskuje żartobliwy klimat książki, który przyciągnie do lektury spragnione rozrywki panie (autorka z góry zakłada, że będą to wyłącznie panie, zwraca się tylko do czytelniczek). Zachowuje Świętek dystans do postaci, obserwuje ją z boku, bezlitośnie wypunktowując wszelkie niedociągnięcia. Mało tego, zachowuje się jak demiurg i dobrze zna zamiary otoczenia Madzi – zna, więc przedstawia je odbiorczyniom, samą Madzię pozbawiając przydatnej wiedzy. Zresztą przez długi czas narratorka w powieści na nadużywa swoich nadprzyrodzonych mocy, lekko sugeruje bohaterce drogi postępowania, ale nie tłumaczy niczego wprost i nie wtrąca się bardziej niż to konieczne, pozwala Madzi działać w słusznym przeświadczeniu, że eksperymenty będą znacznie ciekawsze niż zestaw dokładnych wskazówek.

Narratorka w „Zakręconym życiu Madzi Kociołek” istnieje bardzo wyraźnie. Raz – przez nieprzezroczysty, przyjemny styl. Dwa – przez uwagi Głosu Sumienia, kierowane prosto do Madzi, a w tekście zaznaczane pogrubioną czcionką. Trzy – za sprawą uwag prywatnych, dopowiedzeń w przypisach. Zdarza się, że zdegustowana zachowaniem bohaterki narratorka decyduje się na relaksującą przerwę, zdradza czytelniczkom swoje upodobania, zamiary czy humory. Edyta Świętek wydobywa narratorkę z cienia, czyni z niej kobietę przebojową i stanowiącą zupełne przeciwieństwo nieporadnej Madzi. Bawi się zatem tym motywem, który w zwyczajnych obyczajówkach nie ma większych szans na zaistnienie. Tu konwencja spojrzenia z przymrużeniem oka dobrze się sprawdza – a autorka ma na nią przemyślany pomysł.

Fabuła toczy się jednak zbyt linearnie. Madzia Kociołek po kolei próbuje zmieniać punkty z listy wad, część udaje jej się przekształcić przy okazji innych metamorfoz, ale kierunek jest jeden. I kiedy zabraknie dobrego rozwiązania (a realistyczne byłoby pod prąd przyjętej konwencji i dowcipu), Edyta Świętek nie wytrzymuje wyobraźniowo. Szkoda, przydałoby się tej powieści parę mocniejszych akcentów i finał zachowujący równowagę między realizmem i lekturową umownością. Czyta się „Zakręcone życie Madzi Kociołek” przyjemnie – ale i w powieściach rozrywkowych powinno się znaleźć coś, co każe się odbiorcom zastanowić nad życiem bohaterów.

3 komentarze:

  1. Witam i serdecznie pozdrawiam

    Dziękuję za uważne przeczytanie i zrecenzowanie mojej powieści. Widzę, że z uwagą przyjrzała się Pani wykreowanej przeze mnie postaci. Uważam, że to bardzo wnikliwa opinia, aczkolwiek pozwolę sobie na niezgodzenie się z zarzutem dotyczącym zakończenia: czyż osobie popełniającej takie głupstwa, jakie czyniła Madzia nie należy się kara za bezmyślność i pójście na łatwiznę? Takie zakończenie miało na celu zmuszenie Czytelników do zastanowienia się nad tym, jakie konsekwencje można ponieść, postępując w sposób nieodpowiedzialny (trwonienie pieniędzy na głupstwa, zaniedbanie samochodu, robienie głupiutkich "słit-foci" i zamieszczanie ich w Internecie, przesadną pogoń za tym co niekoniecznie modne...). Owszem, mogłam poświęcić kolejne 300.000 znaków na inne "odkręcenie" zakręconej Madzi, ale myślę, że popsułoby to zabawę :)

    Życzę Pani wielu przyjemnych chwil spędzonych z książką w dłoni.

    Pozdrawiam
    Edyta Świętek

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pisałam o zakończeniu-karze. Pisałam o zakończeniu-odkręcaniu - jest zbyt proste i właśnie ono psuje zabawę, ale nie zamierzam wstawiać tu spoilera :).
    Pozdrawiam,
    IM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze zostają uchylone drzwiczki dla napisania przewrotnego dalszego ciągu :) aczkolwiek nie jestem zwolennikiem kontynuacji.

      Pozdrawiam
      Edyta

      p.s. - Podoba mi się porównanie do demiurga :)) - nie zastanawiałam się nad tym, pisząc "Madzię", ale faktycznie byłam wobec niej nieco okrutna.

      Usuń