Znak, Kraków 2013.
Powrót Piaskoludka
Piaskoludek obiecał rodzeństwu, że kiedyś się jeszcze spotkają. I do tego spotkania dochodzi w „Historii amuletu”, ostatnim tomie fantastycznej trylogii. Edith Nesbit tym razem zostawia czworo dzieci na scenie – dokłada im jeszcze uczonego, który interesuje się starożytnością. Nic dziwnego, teraz nie ma już czasu na opiekę nad Barankiem, sprawa jest poważna i bohaterowie muszą w przeszłości odnaleźć bardzo cenny amulet – i to zanim rozpadnie się on w pył i rozsypie po różnych stronach świata. Amuletu potrzebuje Piaskoludek, a ma on dar przekonywania… i bardzo ostre ząbki. Dzieci nie narzekają zbytnio na to zadanie – to dobry sposób, by zabić nudę. A wyprawy do starożytności bywają bardzo ekscytujące, choć sprawiają też nie lada problemy – na przykład gdy pewna królowa chce odwiedzić rodzeństwo w ich czasach, lub gry bohaterowie trafiają na Atlantydę tuż przed katastrofą. Czary nie zawsze pomagają i Piaskoludek traci nieco ze swojego majestatu, gdy musi osobiście gryźć wrogów, by nie dostać się w ich ręce. Edith Nesbit przy okazji przemyca niewielką dawkę wiadomości o życiu i obyczajach starożytnych – tyle, by nie zanudzić odbiorców i nie proponować im lektury edukacyjnej, a żeby rozbudzić ich ciekawość. Dobrze wie, jak wymieszać składniki powieści: najlepszy dowód, że do teraz „Historia amuletu” cieszy kolejne pokolenia maluchów. Dziewiętnastowieczna Anglia nie jest przeszkodą w czerpaniu przyjemności z lektury – mimo upływu czasu maluchy dalej z zapartym tchem śledzić będą przygody rodzeństwa. Bo te są właściwie uniwersalne i przedstawione bez zarzutu. Polscy odbiorcy mają w dodatku przekład, którego nie trzeba poprawiać: Irena Tuwim zawładnęła wyobraźnią całych pokoleń.
Antea, Robert, Cyryl i Janeczka są dobrze wychowanymi i grzecznymi dziećmi, nie można temu zaprzeczyć. Starają się nie sprawiać kłopotu niani, która opiekuje się nimi pod nieobecność rodziców. Ale nie są obojętni na głos prawdziwej przygody i muszą pomóc Piaskoludkowi – nawet jeśli pamiętają, że przez niego wpadali kiedyś w różne tarapaty. Nie mogą zignorować piaskowego duszka, a pamięć o kłopotach wcale nie uchroni ich przed kolejnymi problemami. W „Historii amuletu” Edith Nesbit nie musi już opierać całego bajkowego świata na wyobraźni, odrobinę ułatwia sobie zadanie przejściem do przeszłości i wydobywaniem stamtąd stereotypowych postaci – ale wciąż nie można odmówić jej kreatywności w wymyślaniu kolejnych doświadczeń. Dzieci będą się mierzyć z rozmaitymi zagrożeniami, nie wspominając już o tym, że mają do wykonania ważne i trudne zadanie, w którym nie mogą liczyć na pomoc dorosłych, a czary zwykle komplikują rzeczywistość.
Trzeci tom historii o pięciorgu dzieciach sprawia, że maluchy nie będą rozczarowane koniecznością opuszczenia bajkowego świata. Ta książka nasyci je przygodami oraz wrażeniami – a naturalne zakończenie wykluczy rzewne pożegnania i smutek z powodu rozstania z nieco egoistycznym Piaskoludkiem. Bo Nesbit nie lubi wzruszeń, woli operować uniwersalnymi odczuciami i proponuje dzieciom albo adrenalinę, przyjemne oczekiwanie na przygodę i lekki strach związany z niepewnością finału, albo śmiech, którym skwapliwie wzbogaca narrację. Jest w tym bardzo dobra, pamięta o małych odbiorcach i udowadnia to nie tylko za sprawą bezpośrednich do nich zwrotów, ale i samej kompozycji tomów. Każdy, kto w dzieciństwie zaczytywał się w przygodach Piaskoludka i rodzeństwa, teraz podsunie te historie swoim pociechom – bo Nesbit wcale się nie zestarzała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz