Znak, Kraków 2013.
Szkolne przygody
Mikołajek to jeden z tych bohaterów, którzy nie muszą podążać z duchem czasu, żeby wciąż podobać się najmłodszym. Tom „Rozrywki Mikołajka” przypomina maluchom, że wcale nie przed komputerem spędza się czas najprzyjemniej. Mały bohater, wzorem taty, organizuje na podwórku niezwykle ważny mecz o puchar. Podekscytowane dzieci nie mogą się doczekać dnia wolnego od szkoły, żeby sprawdzić swoje piłkarskie umiejętności. Niestety dyrektor szkoły za karę nakazuje wszystkim stawienie się w tym dniu na lekcjach. Trzeba wymyślić coś, by darował uczniom winy. Książka „Rozrywki Mikołajka” mieści jeszcze jedną opowiastkę, o uczniu z Anglii, który przez pewien czas będzie bawić się i chodzić na lekcje ze swoimi francuskimi kolegami. Zyska sympatię niemal wszystkich… poza zazdrosnym Mikołajkiem, który w dodatku, kłócąc się ze wszystkimi, nie wie, komu poświęcić wypracowanie o najlepszym koledze. Życie bohatera wciąż kręci się zatem między szkołą i rozrywkami należącymi już do klasyki dziecięcych zabaw.
Nie jest to pozycja dla stałych fanów Mikołajka, a jedynie dla najmłodszych odbiorców, którzy dopiero wkraczają w świat książek. „Rozrywki Mikołajka” powstały bowiem na podstawie kilku odcinków serialu animowanego – mamy tu zatem do czynienia z podwójnym zapośredniczeniem i w konsekwencji z upraszczaniem historii tak, że jedynie w ogólnych zarysach odwoływać się mogą do pierwowzoru. Tom utrzymany jest w konwencji kreskówki, opowiadania, chociaż rozbudowane, charakteryzują się linearną fabułą, eliminowaniem pobocznych wątków i zmianą narracji. Uwaga odbiorców przez cały czas skupiana jest na Mikołajku i jego kolegach, a w opowiadaniach liczy się akcja. Skoncentrowanie na działaniu oznacza, że dzieciom przypadną do gustu proste bajeczki, opisane takim samym językiem. Od czasu do czasu w dialogach pojawiają się zabawne nieporozumienia, widnieje tu też dowcip sytuacyjny, dostosowany do percepcji kilkulatków.
Dla dzieci najlepszą zachętą do lektury będą jednak motywy zaczerpnięte z przygód innych dzieci. Kuszące w tomie okazują się i problemy w szkole (wraz ze sposobami ich uniknięcia), i spory w gronie rówieśników. Bohaterowie „Mikołajka” charakteryzują się jasno określonymi postawami. Operuje się tu wręcz stereotypami, żeby łatwo i błyskawicznie zaprezentować postać. Tak samo funkcjonują w książce relacje między dziećmi – drobne, chociaż wiele mówiące gesty pozwalają natychmiast zorientować się w intencjach kolegów. Jest to także sposób na pokazywanie dzieciom różnych uczuć. „Rozrywki Mikołajka” najmłodszym dostarczać będą przyjemności, a może i lekturowej satysfakcji, jeśli dzieci zdecydują się samodzielnie czytać (co powinna im ułatwić duża czcionka). Filtrowanie pomysłu przez serial animowany sprawia, że historie wydają się uwspółcześniane – ale jednocześnie tracą łączność z pierwowzorem (co rozczarowanie przynieść może wyłącznie wtajemniczonym rodzicom). Mikołajek jako uczeń niesforny, będzie budzić sympatię najmłodszych. Do książki też przychylnie nastroją odbiorców kolejne przygody – nie wydumane czy nieprawdopodobne, a zaczerpnięte ze zwykłej codzienności dziecka. Szczerość fabuły sprawia, że nowy Mikołajek staje się ulubieńcem dzieci.
„Rozrywki Mikołajka” zawierają jeszcze więcej niż poprzednio ilustracji – rysunków przypominających kadry kreskówki. Mikołajek został przeniesiony do trójwymiarowych grafik, co niespecjalnie dobrze robi wszystkim dawnym „płaskim” postaciom, za to sprawdza się przy wycinaniu ich z tła. Kolorowych obrazków jest tu mnóstwo – a nawet kiedy trójwymiarowość nie kusi, docenić można „filmowe” sposoby kadrowania, które pokażą najmłodszym różne pomysły na ujęcia wydarzeń. Dzięki różnym perspektywom obrazki z „Rozrywek Mikołajka” zyskują na wartości. Kolor i trójwymiarowość to elementy, którymi książka ma rywalizować z innymi publikacjami na rynku literatury czwartej. To również nieodłączny znak czasów i zmieniających się w tej dziedzinie mód oraz preferencji najmłodszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz